Droga redakcjo!
Piszę do Was, ponieważ jesteście moją ostatnią deską ratunku. Nie daję sobie rady ze swoim problemem:(. Zacznę może od początku: Kilka miesięcy temu po skończeniu technikum wyjechałam za granicę z chłopakiem, ponieważ zostałam sama z mamą i nie dawałyśmy sobie rady finansowo. Mieliśmy mieć oboje zapewnioną pracę itd., ponieważ jego mama jest tam już sporo czasu... Niestety, mnie się nie poszczęściło, za to chłopakowi - tak. Już na drugi dzień miał pracę, a ja szukałam i nie mogłam nic znaleźć, bo aż tak perfekcyjnie po angielsku nie mówię :(. Niestety, to nie było największym problemem, a moja teściowa!!! Tragedia, ile przykrości ta kobieta mi zrobiła:( Potępiała, że nie mam pracy, że się do niczego nie nadaję, chociaż nie ogóle racji :(. Nic jej nie zrobiłam, wręcz przeciwnie - zawsze pomagałam i umilałam czas rozmową. Ale ona mnie niestety w dalszym ciągu traktowała źle, obrażając moją mamę, której nawet nie zna. A mój chłopak, widząc, że ona mnie rani i niesłusznie osądza, bronił jej!!! I tak nasz związek się skończył, bo wróciłam do Polski z nadzieją na lepsze życie, bo od początku nie byłam aż tak przekonana do wyjazdu. Robiłam to tylko dla Mamy, którą kocham ponad wszystko!!! I tylko ją mam, bo mój ojciec nigdy nie pałał do mnie miłością, nawet po rozwodzie rodziców :(.
Będąc w Polsce, wreszcie odżyłam, bo związek z Marcinem był fatalny, pełen przykrych słów, zdrad i braku wsparcia... Ze znalezieniem pracy był kłopot, bo nie było jej dla mnie i przyznam bez bicia, że trochę się rozleniwiłam. Dając mamie mnóstwo nerwów, bo nadal nie było dobrze, tylko czasami, póki były pieniądze z kredytu :(. Niestety, sielanka nie trwała długo, mama ciągle miała kontakt z moim byłym i tym samym on wiedział wszystko, co się u mnie dzieje. Nie miałam żadnej prywatności! Byłam nękana telefonami od niego, żebym wróciła, bo on się zabije itd. Nawet jak zmieniłam numer, to kontaktował się ze mną przez moja mamę :(. To było straszne...
Pewnego dnia mama powiedziała, że on kupił mi bilet, żebym do niego przyjechała, chociaż na kilka dni, bo zbliżały się moje urodziny i on bardzo chce je ze mną spędzić. Nie miałam i tak nic ciekawszego do pracy, więc po długich błaganiach Mamy i jego zgodziłam się... mama powiedziała mi, że może znów nam wyjdzie, a jeśli nie, to w każdej chwili mogę wrócić... Boże, gdybym wiedziała, że ona kłamie i coś knuje... Przez pierwsze kilka dni było jak w raju. Rozpieszczał mnie i pokazywał, że rzeczywiście się zmienił, ale niestety dotarło do mnie, że ja tego człowieka już nie kocham, że moja miłość się wypaliła:(. Szukałam nawet pracy, żeby nie wracać do domu z pustymi rękoma. Zadzwoniłam do Mamy, żeby jej powiedzieć, że strasznie się tu czuję, męczą mnie kłótnie z jego mamą, brak swojego kąta i tęsknota za Krajem, w którym się wychowałam. A mama powiedziała, że jeśli wracam, to nie do niej, bo ona do domu mnie nie wpuści :( Że mam tam zostać!!! Nie uwierzyła mi, że z pracą ciężko i że jest ze mną źle...
Nie spałam, ciągle płakałam, tak źle na mnie wpłynęła rozłąka :(. W tym podejściu mojej Mamy maczał palce mój były, ponieważ przedstawił mamie nieprawdziwą wersję przeciwną mojej. Że jest mnóstwo pracy, że ja kłamię, dlatego ona podjęła taką decyzję. Przysięgłam mamie, że obiecuje jej, że wezmę się w garść, że znajdę pracę w Polsce i znów będziemy żyć dobrze, jak przyjaciółki, bo taki Mamy kontakt. Jest mi naprawdę z tym ciężko, bo mam słabą psychikę i nie zawsze radziłam sobie sama w życiu... Boli mnie to, że mama wierzy jemu, podczas gdy on wiele razy ją zranił i okłamał, a nie wierzy swojej jedynej córce, która się zagubiła... Rani mnie bardzo, bo matka nie powinna tak postępować. Chyba jej nie zależy na moim szczęściu, skoro zmusza mnie do pobytu tutaj i życia z człowiekiem, którego nie kocham :(. Rozważałam nawet znalezienie sobie kawalerki bądź wynajęcie jakiegoś pokoju, by nie mieszkać z nią, ale nie mam grosza, żeby ten plan zrealizować i się usamodzielnić :(. Proszę, doradźcie mi coś, ale nie potępiajcie, bo za dużo tego.... i tak wrócę, nawet jakbym miała spać na ławce... Tylko jak przekonać mamę, która ciągle się obraża?