Wyobraź sobie sytuację: jest środek lata, masz na sobie wystrzałowe bikini, a przed wyjazdem na urlop ostro trenowałaś i jadłaś tyle co wróbelek, żeby wyglądać świetnie. Jesteś na plaży. Siadasz na kocu, smarujesz się olejkiem i nagle wypatrujesz w tłumie niesamowitego faceta. Próbujesz ściągnąć jego uwagę, a w głowie tworzysz już niezliczone scenariusze, w jaki sposób mogłabyś go poderwać. Zanim wybierzesz którąś z opcji, dobrze się zastanów, czy wiesz, co robisz. O niektórych metodach wakacyjnego podrywu lepiej szybko zapomnieć.
Antymetoda: na bezradną księżniczkę
To sposób stary jak świat, który na pewno widziałaś w niejednym filmie. Bezradna księżniczka próbuje wmówić fajnemu facetowi, że nie jest w stanie sama posmarować się kremem ochronnym, więc grzecznie prosi go o pomoc. A on, jeśli się na to nabierze, posmaruje cię zimnym kosmetykiem po całych plecach i… pewnie wróci do swoich zajęć. Albo, o zgrozo, zacznie rzucać niewybredne tekściki na temat twojej skóry, wyglądu i tego, co mógłby z tobą zrobić. Auć! Poza tym jesteś pewna, że twoje plecy są nieskazitelne i masz się czym pochwalić? No właśnie.
Antymetoda: na naciągaczkę
Niezawodnym miejscem, gdzie można poznać wielu fajnych mężczyzn, jest bar na plaży. Załóżmy zatem, że polujesz w nim na przystojnego chłopaka. A gdy wreszcie ktoś taki wpadnie ci w oko, pytasz bez ogródek, czy postawi ci drinka. Skuteczne? Jeśli zależy ci na drinku, pewnie tak. Ale jeśli na facecie, to nie najlepsza metoda. Może go spłoszyć twoje bezpośrednie zachowanie – większość mężczyzn woli jednak gonić króliczka. I zostaje jeszcze barman, który widzi, jak zagadujesz do dziesiątego chłopaka z rzędu. Będzie miał niezły ubaw.
Antymetoda: na bibliofilkę
Jedne dziewczyny wolą kusić przystojnego faceta ciałem, inne – swoją inteligencją i zainteresowaniami. Jeśli należysz do tej drugiej grupy, być może postanowiłaś pochwalić się książką, którą czytasz (albo tym, że w ogóle czytasz). Zasłoniłaś się więc grubą publikacją i czekasz, aż on do ciebie podejdzie. Tylko skąd ta pewność, że on zechce zagadać do miłośniczki „Pięćdziesięciu twarzy Greya” albo „Zmierzchu”? I upewnij się najpierw, że nie trzymasz książki do góry nogami!
Antymetoda: na topielicę
Sposób wykorzystywany przez dziewczyny, mające w planach podryw boskiego ratownika. Metoda jest prosta – wchodzisz do wody i udajesz, że się topisz, z nadzieją, że uratuje cię mister plaży. Ale uważaj. Istnieje ryzyko, że wskoczy po ciebie nie ten ratownik, na którego liczysz. A jeśli nawet zwrócisz uwagę tego, który wpadł ci w oko, on może się bardzo zdenerwować, że udawałaś. I raczej nie licz na to, że będziesz mogła mu się odwdzięczyć. To w końcu jego praca.
Antymetoda: na poliglotkę
Siedzicie sobie z koleżanką na plaży; ty masz oko na bardzo przystojnego chłopaka. By zatem zwrócić na siebie jego uwagę, wpadasz na genialny pomysł – zaczynacie rozmawiać ze sobą w obcym języku. Może i on faktycznie zwróci na was uwagę, ale pewnie go zaskoczy, kiedy odezwiesz się do niego po polsku, gdy wreszcie do was podejdzie. Trudno będzie wytłumaczyć wasze zachowanie, chyba że zapewnisz go, że przygotowujesz się do egzaminu. Tylko czy on w to uwierzy?
Antymetoda: na palaczkę
Różne rzeczy wymyślają dziewczyny, gdy chcą poznać przystojnego mężczyznę. Przez lata częstym sposobem na rozpoczęcie rozmowy było pytanie o papierosa. Zanim zrobisz to samo, zastanów się dwa razy. Palenie nie jest już modne, więc ryzykujesz, że on tylko skrzywi się na twój widok. A nawet jeśli przyłapiesz go na puszczaniu dymka, on może nie lubić kobiet, które mają słabość do papierosów. Dla skuteczności podrywu lepiej nie ujawniać się z takimi skłonnościami.
Antymetoda: na mistrzynię elokwencji
Niektórzy mężczyźni uważają, że głupiutkim tekścikiem mogą zdobyć każdą dziewczynę. Gorzej, jeśli ty równieżrzucasz dziwne teksty, które w twoim odczuciu są znakomite. „Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść koło ciebie jeszcze raz?” albo „Dobrze, że jesteś ratownikiem, bo utonęłam w twoim spojrzeniu”… Nie, nie i jeszcze raz nie! Litości. Czasem naprawdę lepiej zamilknąć, żeby się nie wygłupić. A z takimi tekstami droga do ośmieszenia jest prosta.
Antymetoda: na znudzoną
Postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu do niego podeszłaś. Przywitałaś się, przedstawiłaś, usiadłaś obok i stwierdziłaś, że chciałabyś z nim pogadać, bo jesteś sama i bardzo ci się nudzi. Tylko upewnij się, że twoje koleżanki na kocu obok nie zaczną nagle do was krzyczeć, bo możesz wyjść na kłamczuchę… Dobrze byłoby mieć także zapas tematów, żeby się nagle nie okazało, że rozmawiacie tylko o pogodzie. Przecież nie chcesz wyjść nanudziarę, prawda?
EPN
Antymetoda: na sportsmenkę
Przystojniacy często grają w siatkówkę plażową. Miło sobie na nich popatrzeć, prawda? Gorzej, jeśli wpadniesz na genialny pomysł, aby przyłączyć się do nich i spróbować swoich sił na boisku. To naprawdę nie jest dobre rozwiązanie. Jeśli nie znasz zasad, wybrany przez ciebie facet tylko się zirytuje, a gdy nie odbijesz dwudziestej piłki z rzędu, może się poważnie wkurzyć – nie wspominając o tym, jak się będzie czuł, jeśli przez ciebie jego zespół przegra.
Antymetoda: na modelkę
A może jednak postanowiłaś kusić przystojniaków boskim ciałem w wystrzałowym bikini? Jeśli tak, w zasadzie musisz robić jedno: prężyć się na różne strony jak kocica z nadzieją, że on prawie zemdleje na twój widok i za wszelką cenę postanowi cię poznać. To jednak metoda czasochłonna – wielogodzinne wygibasy na kocu z wciągniętym brzuchem są, delikatnie mówiąc, mało wygodne, a gwarancja, że on się na to złapie, nie jest jednak zbyt duża.