Polacy tyją szybciej niż Amerykanie. Jak donosi „Metro”, liczba otyłych dzieci w USA wzrosła trzykrotnie, natomiast nad Wisłą samych dziewczynek z otyłością przybyło o 10 razy więcej, mierząc okres od 1970 roku. Co jest przyczną takiego skoku wagi? Oczywiście sposób odżywiania.
Młodzi łatwo ulegają pokusom, a ich rodzice spełniają życzenia z miłości lub potrzeby spokoju. Kupują, więc swoim małym dręczycielom batoniki i czipsy, pod warunkiem, że ugryzą jabłko, bo dorosłym wydaje się, że jeśli malec zje kilka owoców dziennie to jest zdrowy i może sobie pozwlić na słodycze.
Tymczasem specjaliści ostrzegają - W diecie dzieci jest za dużo tłuszczu, cukrów oraz kalorii ukrytych w słodkich napojach i sokach. Co gorsza, coraz więcej z nich nie ćwiczy na WF-ie - wyjaśnia prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu.
Zachodni styl życia doskonale wkomponował się w polskie przedtransformacyjne zwyczaje, ale go nie wyparł. Nadal jemy tak żeby się najeść, a nie żeby zaspokić głód, przy tym objadamy się tym co zmiany gospodarcze wniosły do menu: fast food. Pochłaniamy coraz większe ilosci niezdrowej i tłustej żywności, nie dość, że nie rezygnujemy z jedzenia schabowych co drugi dzień, to jeszcze dołożyliśy sobie po kebabie i hamburgerze.
Jak ujawnia „Metro”, z najnowszych badań zrobionych przez ośrodek badawczy IPSOS* wynika, że najczęściej na polskich stołach goszczą tradycyjne obiady z dużą ilością mięsa (87 proc. Polaków je mięso), nie wyobrażamy sobie zjedzenia kanapki bez masła ani wypicia herbaty bez cukru. A jeśli jemy poza domem, to najczęściej decydujemy się na fast foody, chińszczyznę i kebaby. - Mężczyźni najchętniej biorą te z podwójnym mięsem - zaznacza Michał Kot, współautor badania IPSOS.
Efektem takiego odżywiania się jest nadwaga cechująca obecnie 40 procent społeczeństwa, większość z nich jednak żyje w przekonaniu, że wszytsko jest w normie! Ludzie nie mają pojęcia o prawidłowej wadze, ani o właściwym sposobie żywienia, a ich złe nawyki przenoszą się na potomstwo.
Oliwia Podlecka
Zobacz także: