Jak wygląda pierwsza wizyta u dietetyka?

Jeśli podobnie jak ja borykasz się z dodatkowymi kilogramami i nie potrafisz poradzić sobie z nimi sama, warto rozważyć skorzystanie z pomocy specjalisty. Ja z zaburzeniami odżywiania walczę od wielu lat, więc nauczona doświadczeniem wiedziałam, że samodzielne próby redukcji wagi nie przyniosą mi nic dobrego. To nie był pierwszy raz, kiedy konsultowałam się z ekspertem od żywienia, jednak po raz pierwszy zdecydowałam się pójść na pełnoprawną wizytę, a nie konsultację online. Jak się okazuje, różnica pomiędzy nimi jest spora.

Zobacz także: Soja to alternatywa dla mięsa. Które mity na jej temat są prawdziwe?

Tak wyglądała moja pierwsza wizyta u dietetyka krok po kroku

Po pierwsze i najważniejsze, do pierwszej wizyty u dietetyka należy się wcześniej odpowiednio przygotować, aby zwyczajnie nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Po drugie i równie ważne, warto zrobić krótki research i wybrać dietetyka, który ma dobre opinie w Internecie. Ja właśnie tak zrobiłam. Następnie zadzwoniłam do wybranej przeze mnie dietetyczki i już podczas umawiania wizyty powiedziałam, jakie mamy problemy i oczekiwania. Specjalistka wyjaśniła mi, w jaki sposób mam się przygotować do umówionej konsultacji. Odesłała mnie do swojej strony internetowej, gdzie znalazłam m.in. wykaz potrzebnych badań. Dodatkowo, zostałam poproszona, abym przez 3 dni zapisywała to, co jem – to bardzo ważny krok. Na co najmniej 2 dni przed wizytą musiałam także uzupełnić wywiad żywieniowy.

Kiedy pojawiłam się w gabinecie wybranej przeze mnie specjalistki, na „dzień dobry” przedstawiłam mój ambitny cel. Pani dietetyk fachowo podeszła do tematu i zapowiedziała, że omówimy wszystko krok po kroku. Pierwszym elementem wizyty było wykonanie analizy składu ciała za pomocą specjalnego urządzenia. Samo badanie trwa chwilę i jest bezbolesne, zabolało mnie jednak to, co w nim wyszło, jeśli mam być szczera. Kiedy ekspertka przeszła do szczegółowego omawiania badania, które wskazuje m.in. procentowy udział tkanki tłuszczowej w organizmie, byłam lekko przerażona. Wiedziałam jednak, że żeby skutecznie walczyć z wrogiem (w tym przypadku z nadwagą), trzeba go najpierw nazwać.

Następnym krokiem po omówieniu badania wykonanego w gabinecie oraz badań lekarskich wykonanych przeze mnie wcześniej było szczegółowe omówienie mojego jadłospisu. Dietetyczka wyjaśniła mi, jakie błędy popełniam i co powinnam zmienić. Okazało się, że w moim przypadku największym żywieniowym grzechem są źle zbilansowane śniadania, przez które szybko jestem znowu głodna. Mimo że był to najnudniejszy element mojej wizyty, postanowiłam wziąć sobie słowa specjalistki do serca (w końcu po to tam poszłam). Ważne było dla mnie to, że pani dietetyk cierpliwie odpowiadała, kiedy jej przerywałam i zadawałam pytania, których pojawiło się w mojej głowie mnóstwo.

Na koniec podsumowałyśmy wszystko, a specjalistka wydrukowała mi zalecenia. Warto wiedzieć, że już na pierwszej wizycie możemy zdecydować się na specjalnie ułożony dla nas jadłospis, który zazwyczaj jest dodatkowo płatny. Ja jednak postanowiłam, że będę stopniowo wprowadzać zdrowe nawyki. Dostałam więc liczne wskazówki i propozycje posiłków. Cała wizyta trwała ok. 1,5 godziny i dała mi to, czego potrzebowałam: motywację.

Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że dietetyk jedynie wskazuje nam drogę i daje potrzebne narzędzia, całą pracę trzeba jednak wykonać samemu. W tym przypadku stawką jest zdrowie, a ono zdecydowanie jest tego warte.

Zobacz także: Śniadanie, które pomaga schudnąć. Wystarczy połączyć ze sobą płatki owsiane, mleko i…