Podejmowane przez nas postanowienia noworoczne są zazwyczaj bardzo ambitne i zakładają zmianę na lepsze. Chcemy rzucić palenie, ograniczyć alkohol, schudnąć, zadbać o kondycję, więcej czytać i można tak jeszcze długo wymieniać. Niektórym rzeczywiście się to udaje, ale w większości przypadków ten ambitny plan powraca co roku.
Zobacz również: Napisała, co tak naprawdę myśli o dietach i ćwiczeniach. Przyklasnęły jej tysiące kobiet
Badania wykazują, że już w trzecim tygodniu stycznia mało kto pamięta o swoim zobowiązaniu. Wracamy do starych przyzwyczajeń i udajemy, że tak miało być. Siłownie pustoszeją, a lodówki wypełniają się niezdrowymi i kalorycznymi produktami. Na szczęście nic straconego, bo zawsze możemy powrócić na dobrą drogę.
Dietetyczka cytowana przez portal „The Sun” podzieliła się bardzo praktyczną i podobno skuteczną radą.
Terri Ann Nunns jest zwolenniczką diety w stylu „treat”, która ma jedną podstawową przewagę nad rygorystycznym jadłospisem - dopuszcza uwielbiane przez nas smakołyki. Niektórzy stwierdzą w tym momencie, że to mija się z celem, bo od pysznych przekąsek jeszcze nikomu nie udało się schudnąć. Ona jest zupełnie innego zdania.
Wydaje się to całkowicie nielogiczne, ale pozwalanie sobie na małe słabości może być najbardziej skuteczną metodą zrzucania zbędnych kilogramów. Zdecydowanie bardziej, niż dieta oparta wyłącznie na zakazach
- tłumaczy ekspertka. W czym tkwi sekret?
Według dietetyczki restrykcyjne podejście do żywienia pozwala schudnąć dużo i szybko, ale nie na dłuższą metę. Prędzej czy później odezwą się nasze dawne przyzwyczajenia, a wtedy trudno będzie się powstrzymać. Zachwyceni pozytywnymi efektami pozwalamy sobie na kolejne ustępstwa i kończymy z efektem jojo.
Zobacz również: Te 3 życiowe wydarzenia sprawią, że na pewno przytyjesz. To wręcz nieuniknione
Pozwalanie sobie na niewielkie przysmaki każdego dnia ułatwia panowanie nad naszymi pragnieniami. W dłuższej perspektywie dieta okazuje się skuteczniejsza. Chyba nikt nie jest gotowy na to, by zrezygnować z czekolady czy ciastek do końca życia
- przekonuje. Ale to nie oznacza opychania się łakociami. Chodzi tylko o jeden niewielki przysmak dziennie, którego wartość odżywcza nie przekracza 150 kalorii. Może to być właśnie odrobina czekolady, małe ciastko, żelki czy owoce.
Jej zdaniem takie rozwiązanie sprawdza się zdecydowanie bardziej, niż tzw. cheat day, kiedy zapominamy o diecie na cały dzień. Lepiej grzeszyć systematycznie, ale na mniejszą skalę.
Zobacz również: Na diecie 5 kęsów chudnie się nawet 7 kg tygodniowo. W czym tkwi jej sekret?