Utwardzone tłuszcze roślinne znajdziemy w składzie wielu popularnych produktów: margarynach, pieczywie, słonych przekąskach, rozmaitych słodyczach, daniach w proszku czy majonezie. Nic dziwnego, że większość z nas każdego dnia przekracza bezpieczną dawkę tzw. tłuszczów trans, które obniżają poziom „dobrego” cholesterolu HDL i podnoszą stężenie „złego” cholesterolu LDL i trójglicerydów we krwi. Zapychają tętnice, czego efektem bywa miażdżyca, wylew czy zawał serca. Pogorszają koncentrację i pamięć.
Częste spożywanie produktów bogatych w tłuszcze zwiększa niebezpieczeństwo wystąpienia cukrzycy typu 2, a nawet rozwoju chorób nowotworowych, np. jelita grubego. Jak sugerują ostatnie doniesienia naukowe – ryzyko zachorowania na raka piersi jest prawie dwukrotnie wyższe u kobiet, które jedzą pokarmy zawierające przemysłowe kwasy tłuszczowe typu trans.
Wyznania anonimowego żarłoka: Nie potrafię się pohamować, gdy jem...
Po dania instant sięgamy bardzo często, przede wszystkim z powodu braku czasu na gotowanie. Tego typu produkty wystarczy tylko zalać gorącą wodą i już można się nimi posilać. Nie wymagają nawet żadnych dodatkowych naczyń, bo są sprzedawane w specjalnych opakowaniach.
Pamiętajmy jednak, że takie „przysmaki” to skarbnica wspomnianych już tłuszczów trans, ale także soli (jej nadmiar może być przyczyną nadciśnienia) oraz ogromnej ilości rozmaitych konserwantów, polepszaczy smaku czy barwników niekorzystnie wpływających na wątrobę, żołądek, a często także samopoczucie.
Dostarczają ogromnej porcji cukru, czyli prostych węglowodanów, bardzo łatwo zamienianych w tłuszcz i składowanych przez organizm w postaci tkanki tłuszczowej. Poza tym takie napoje obniżają tempo przemiany materii, dlatego należy ich unikać, jeśli zależy nam na utrzymaniu właściwej wagi ciała.
Gazowane przysmaki podrażniają także błonę śluzową żołądka i wzmagają wydzielanie soku żołądkowego, co może wywoływać zgagę. Zwiększają również ryzyko wzdęć.
Syntetyczne zamienniki cukru niewątpliwie pomagają w obniżeniu kaloryczności posiłków, jednak wiele substancji słodzących budzi ogromne kontrowersje. Przede wszystkim aspartam. Oznaczany na etykietach jako E952 znajduje się w także w gumach do żucia, słodyczach, napojach, deserach, a nawet aromatyzowanych herbatach.
Według niektórych badaczy nadmiar aspartamu może osłabiać nasz układ odpornościowy i powodować bóle głowy, nudności, wysypki, zmęczenie, drażliwość czy bezsenność.
Fot. Thinkstock
Ta pochodząca z Wietnamu ryba stała się w ostatnich latach bardzo popularna w Polsce, przede wszystkim ze względu na dość niską cenę, ale i smaczne mięso. Problem w tym, że panga, w przeciwieństwie do innych wodnych stworzeń, nie ma zbyt wielkiej wartości odżywczej, dostarcza tylko białka, soli i wody.
Jakby tego było mało, znajdziemy w niej czasami także wiele toksyn pochodzących z zanieczyszczonych wód Mekongu, w którym hoduje się ogromne ilości tej ryby. By uchronić przed chorobami, hodowcy faszerują ją również antybiotykami i hormonami.
Fot. Thinkstock
Wciąż bardzo popularny w Polsce produkt, w wielu rodzinach przynajmniej raz w tygodniu podawany na śniadanie lub kolację. Jednak przed zaserwowaniem parówek warto zachować czujność i zapoznać się ze składem, w którym mięso często stanowi niewielki procent, a zastępuje je np. MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie z kurcząt czy świń, oznaczające po prostu odpady – ścięgna, chrząstki, szpik, tłuszcz, błony, skrzydła, rozdrobnione kości, a nawet pióra czy pazury.
Pamiętajmy też, że w parówki mają w składzie solidną dawkę wody, co sprawia, że są bardzo nietrwałym produktem, który powinien spędzić w lodówce nie więcej niż kilka dni.
Zobacz także: Jak zwalczyć obżarstwo? PORADY
Fot. Thinkstock
Hamburgery czy hot-dogi to bardzo lubiane przekąski. Jednak warto pamiętać, że dostarczają nam przede wszystkim pustych kalorii, dlatego szybko znów zaczynamy czuć głód. Mięso w takich produktach jest zwykle magazynem niezdrowych tłuszczów trans, konserwantów, barwników oraz zagęstników, które magazynujemy w organizmie, narażając się na m.in.: zwiększone ryzyko zachorowania na raka, problemy z wątrobą, owrzodzenie żołądka, nudności i bóle głowy.
Szukając sposobu na zaspokojenie głodu chętnie sięgamy po chipsy, paluszki, precle i rozmaite chrupki. Jednak efekt jest zwykle odwrotny od zamierzonego. Tego typu produkty to prawdziwe pułapki żywieniowe – mają bardzo niską wartość odżywczą, a zamiast zapewniających uczucie sytości białka i błonnika, dostarczają przede wszystkim węglowodanów prostych. To one stanowią bodziec do wzrostu poziomu cukru i insuliny, a w konsekwencji ponownego ataku głodu.
Fot. Thinkstock
Tego typu produkty dostarczają dużej dawki soli, która zatrzymuje wodę w organizmie, w efekcie czego tętnice „zapychają się” i wzrasta ciśnienie. Najwięcej kontrowersji budzi jednak inny składnik kostek rosołowych, czyli glutaminian sodu. Według niektórych badań spożywany zbyt często może wywoływać uszkodzenia komórek mózgowych. Sugeruje się, że substancja wpływa na przypadłości neurodegeneracyjne, takie jak choroba Alzheimera, a także powoduje niekorzystne objawy fizjologiczne, takie jak drętwienie, osłabienie i palpitację.
Batony, cukierki czy ciastka kojarzymy z uczuciem błogości i przyjemności, dlatego chętnie po nie sięgamy. Jednak racząc się takimi smakołykami warto pamiętać o konsekwencjach. Nadmiar cukru w organizmie powoduje nadpobudliwość, zmęczenie i senność. Jest również przyczyną próchnicy niszczącej zęby. Jego nadwyżka łączy się z białkami, wywołując proces tzw. glikacji. W efekcie niszczone są włókna kolagenowe odpowiedzialne za sprężystość i jędrność skóry, która staje się podatna na zmarszczki.
Zobacz także: Wielkie obżarstwo w WC! Co 10. z nas objada się w toalecie, żeby nikt nie widział...
RAF