Jedną z gwiazd, która publicznie przyznała się, że chorowała na bulimię, jest piękna Nicole Scherzinger, była liderka The Pussycat Dolls. W jednym z wywiadów piosenkarka przyznała, że problemy z odżywianiem miała w początkach kariery. „Robiłam to przez lata. Za każdym razem, jak tylko byłam sama, prowokowałam wymioty. Miałam blizny na rękach, pęcherze, starałam się to ukryć. Ale myślę, że dziewczyny to widziały” – powiedziała Nicole w programie „Behind the Music” emitowanym na kanale VH1. Na bulimię cierpiały również m.in. Diane Keaton, Lady Gaga, Alanis Morissette, a nawet księżna Diana.
Dlaczego chorują?
Bulimia, zwana również żarłocznością psychiczną, to zaburzenie odżywiania polegające na napadach obżarstwa, po których osoba dotknięta tą chorobą prowokuje wymioty, stosuje środki przeczyszczającego, głodzi się albo bardzo intensywnie ćwiczy. W 1979 roku londyński psychiatra Gerald Russell opisał i nazwał bulimię, którą uznał za jednostkę o gorszym rokowaniu niż anoreksję. Bulimia częściej ma miejsce u kobiet, szczególnie tych, które muszą utrzymać szczupłą sylwetkę. Główne przyczyny występowania tej choroby to brak samoakceptacji i samokontroli, problemy rodzinne, uszkodzenie ośrodka sytości w mózgu czy emocjonalne zaniedbanie w dzieciństwie. Bulimia występuje częściej niż anoreksja.
Jak z tym skończyć?
Aby wyjść z bulimii, trzeba stoczyć walkę z samą sobą. Jeśli choroba jest zaawansowana, prawdopodobnie konieczne będzie leczenie psychoterapeutyczne. Specjalista przede wszystkim ustali źródło choroby i postara się znaleźć przyczynę napadów obżarstwa. Niezbędna jest także opieka dietetyka, który zaplanuje jadłospis dla chorej osoby i pomoże jej wyrobić zdrowe nawyki. Kluczowe jest wsparcie rodziny i bliskich, którzy powinni stale obserwować chorą osobę i spokojnie, choć stanowczo reagować na wszelkie symptomy nawrotu bulimii. Choroby nie wolno lekceważyć, ponieważ jest ona groźna zarówno dla zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. Jednak zaangażowanie, wsparcie i specjalistyczna pomoc powinny dać efekt w postaci powrotu do pełnego zdrowia i racjonalnego odżywiania.
Ewa Podsiadły-Natorska
Wieczorne uczty
Na bulimię chorowała także Olga. Zaczęło się, gdy miała 22 lata, studiowała pedagogikę. „Nigdy nie byłam gruba, choć od czasu do czasu się odchudzałam. Pamiętam, jak pewnego dnia jedna z moich dobrych koleżanek wróciła po wakacjach na uczelnię odmieniona. Zawsze miała nadwagę, a zrzuciła chyba z 15 kilogramów! Wyglądała rewelacyjnie, więc wszystkie jej pozazdrościłyśmy; w tym ja. Postanowiłam, że również schudnę. Zamiastodżywiać się racjonalnie, jadłam dwa, góra trzy posiłki dziennie, czyli w sumie jakieś 600-800 kalorii. Trudno się dziwić, że po takim jedzeniu ssało mnie w żołądku”.
Olga szybko wpadła w spiralę odchudzania; najpierw jadła głodowe porcje, ale odżywiając się w ten sposób, wytrzymywała góra kilka dni, po których urządzała sobie ucztę. „Obżerałam się na noc. Robiłam stos kanapek, do tego serwowałam sobie sałatkę, drożdżówkę, owoce, batoniki, chipsy… Potrafiłam iść do sklepu i kupić mnóstwo rzeczy, które potem dosłownie pochłaniałam” – wspomina Olga. Ale po takim obżarstwie szybko pojawiały się wyrzuty sumienia, więc nasza bohaterka biegła do łazienki zwymiotować albo stosowała środki przeczyszczające. Minęło pół roku, zanim wreszcie się z tego otrząsnęła. Sama, bez niczyjej pomocy.
Prędzej umrę niż przytyję
Swoją historię opisuje również jedna z internautek na forum abczdrowie.pl – z tą różnicą, że ona jeszcze nie wyszła z bulimii. Opowiada, że przed odchudzaniem ważyła 95 kg przy 162 cm wzrostu – miała wtedy 22 lata. Żaden specjalista jej nie pomógł. W końcu zastosowała dietę proteinową, dzięki której schudła 30 kg. „Niestety później postanowiłam schudnąć bardziej i szybciej. Jem wszystko i wymiotuję po każdym posiłku prócz owocu czy herbaty, mleka, kawy. Schudłam tak kolejne 3 kg w ciągu dosłownie chwili. Czy to nie jest motywujące dla młodej dziewczyny? Wiem, że to początek choroby. Choroby psychicznej. Ale powiedz mi, mądry świecie, co zrobić, kiedy mam w głowie obraz siebie sprzed dwóch lat i nie chcę wrócić do tego, co było?” – nie kryje forumowiczka.
I dodaje, że prędzej się zabije niż przytyje. „A jeżeli mam umrzeć, to szczupła. Staram się wmówić sobie: dziś już nie, wczoraj ostatni raz pochylałam się nad muszlą klozetową. I nagle znów mam ochotę na ciastko czy chociażby normalny obiad. Nikt nie wie, co to za tragedia być otyłym i nienawidzić siebie za to” – dodaje internautka. Podobnych wpisów jest w sieci mnóstwo. Z bulimią zmagają się zarówno nastolatki, jak i dojrzałe kobiety, córki i matki, dziewczyny chude i otyłe, singielki i kobiety w związku, mające różną sytuację rodzinną i finansową.
Udawałam, że biorę prysznic
Na bulimię chorowała Natalia (wszystkie imiona bohaterek zmieniłam), dziś szczęśliwa i zdrowa 26-latka. „To zaczęło się, gdy miałam 19 lat. Wyjechałam wtedy za granicę i sporo przytyłam. Na dwa miesiące przed powrotem do Polski zaczęłam się intensywnie odchudzać. Zrzuciłam 10 kilogramów. Gdy wróciłam do kraju, każdy chwalił mnie za figurę, ale szybko pojawił się efekt jo-jo. Nie potrafiłam sobie odmówić jedzenia, więc znowu zaczęłam tyć. Przerażona szukałam rad w internecie, w jaki sposób to zatrzymać. Gdzieś natknęłam się na wpis o wymiotowaniu po jedzeniu. Uznałam więc, że nawet jak zjem trochę więcej, to zwymiotuję i tyle” – opowiada Natalia.
„Dziś wiem, że chorowałam na bulimię, która zatruła mi życie. Trwało to niecały rok. Najgorzej było wieczorami, gdy rzucałam się na jedzenie, a potem biegłam do łazienki, udawałam, że biorę prysznic, a tak naprawdę prowokowałam wymioty. Po pewnym czasie tak podrażniłam sobie przełyk, że nawet po niewielkiej porcji miałam odruch wymiotny. Na dłoniach porobiły mi się otarcia i blizny, zaczęłam cierpieć na okropne bóle głowy, miałam problemy w nauce, nie mogłam się z nikim dogadać. Gdyby nie pomoc siostry, która w porę zorientowała się, co jest grane, nie wiem, w jakim dziś byłabym stanie. Ale dzięki niej wyszłam z bulimii” – wyznaje Natalia.