Modyfikacja genetyczna DNA roślin ma na celu ich udoskonalenie. Dzięki niej mają większą odporność na szkodniki (zarazy i epidemie nie grożą niskim plonom), wolniej się psują (co jest szczególnie istotne, gdy transport trwa dłużej niż 48 godzin) oraz wzrastają ich walory smakowe, odżywcze i wizualne.
Specjaliści z dziedziny inżynierii genetycznej już prawie dwadzieścia lat temu „stworzyli" nowego pomidora - bardziej kształtnego i o grubszej skórce, która chroni przed uszkodzeniami mechanicznymi. Obecnie, na szeroką skalę, uprawiane są ulepszone: soja, kukurydza, rzepak, które są odporne na szkodniki.
Ale nie tylko o ochronę przed ewentualnymi chorobami i poprawę estetyki roślin chodzi. Spożywając na przykład złoty ryż, otrzymujemy dodatkową dawkę beta -karotenu, a zmodyfikowaną genetycznie sałatę - przeciwciała wirusa WZW typu B (zapalenie wątroby).
Nie można jednak zapominać, że kombinacje genów, jakie sztucznie generują naukowcy, w przyrodzie nie występują naturalnie. Trudno więc przewidzieć, jakie będą koleje ich losu. Już pojawiły się niepokojące objawy niekorzystnej globalnie działalności roślin transgenicznych. Dla przykładu, często efektem połączenia rośliny GMO z rośliną niezmodyfikowaną jest tzw. superchwast - zupełnie odporny na pestycydy, trudny do zwalczenia, niszczący na szeroką skalę plantacje innych roślin. Na domiar złego, okazuje się, że rośliny zmodyfikowane genetycznie mogą być toksyczne i powodować reakcje alergiczne. Nie mówiąc już o wzroście ryzyka powstania nowotworu.
Z drugiej jednak strony, inżynieria genetyczna, udoskonalając niektóre gatunki, wychodzi nam naprzeciw. Wegetarianie mogą skomponować sobie dietę bogatą we wszystkie aminokwasy (które zasadniczo występują w pełnej puli jedynie w białku odzwierzęcym), konsumując różne odmiany soi wzbogaconej w brakujące „ogniwa".
Inżynieria genetyczna miała być odpowiedzią na głód, choroby i klęski żywiołowe, a już dziś widać, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć długofalowych konsekwencji wypływających z ingerencji w naturalne zasady rządzące światem. Zarówno genetycy jak i ekolodzy prawdopodobnie nie mówią wszystkiego, ale my, na szczęście, mamy wybór i możemy decydować, czy chcemy jeść produkty modyfikowane genetycznie. Jeśli na opakowaniu zauważysz oznaczenie GMO, świadczące o transgeniczności danego produktu, wiedz, że decyzja należy do ciebie.