„Czy grube dziewczyny mają szansę mieć chłopaka? Moja koleżanka się martwi, że nigdy nikt jej nie pokocha. Nie wiem, jak jej już pomóc” – pisze jedna z internautek. Takie pytanie zadają sobie zwłaszcza nastolatki, przekonane, że młodzi mężczyźni zwracają uwagę wyłącznie na szczupłe dziewczyny.
Daria dziś dobiega trzydziestki, jest szczęśliwą żoną i mamą, ale kiedy dorastała, nie zawsze było jej do śmiechu. Powód? Nadwaga. Zawsze miała dobrych kilka kilogramów na plusie. Poza tym była uśmiechnięta i wygadana. Sęk w tym, że koledzy widzieli w niej przede wszystkim kumpelkę. „Pierwszego chłopaka miałam w wieku dziewiętnastu lat. Wcześniej, w gimnazjum i liceum, czasem się z kimś umawiałam, miałam swoje miłości platoniczne, ale żadnego związku. Myślę, że to z powodu nadwagi” – mówi Daria.
Zobacz także: Historia Anety: „Nie mogę opędzić się od facetów. Trzech prosiło mnie już o rękę”
Po wielu latach zmagania się z niechcianymi kilogramami i wynikającymi z tego kompleksami Daria postanowiła o siebie zadbać. Zrzuciła 12 kg. Pogodna była zawsze, ale, co najważniejsze, wreszcie poczuła się dobrze w swojej skórze. Jej świetne samopoczucie poprawił Marcin, którego poznała na pierwszym roku studiów. Gdy zostali parą, Daria utwierdziła się w przekonaniu, że wcześniej była dla kolegów za gruba, więc nie uznawali jej za atrakcyjną.
Ale sprawa jest bardziej złożona. W odpowiedzi na pytanie internautki, czy grube dziewczyny mają szansę u chłopaka, pojawił się taki głos: „Oczywiście, że mają! Problem polega na tym, że często nie potrafią same siebie zaakceptować. A skoro tego nie potrafią, to jak mogą liczyć na to, by ktoś inny to zrobił? Trzeba uwierzyć w siebie, znaleźć plusy swojego ja. Każdy z nas jest kimś. Wygląd nie jest najważniejszy. W Małym Księciu napisane jest: to, co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu. Rozumiesz? A tak w ogóle to wielu jest przecież facetów, którzy lubią rubensowskie kształty, gdy jest za co złapać”.
Odpowiedź dotyka sedna sprawy. Większym problemem niż tusza jest niska samoocena, brak pewności siebie i trudności z samoakceptacją. Nadwaga powoduje kompleksy, a te z kolei sprawiają, że dziewczyna z nadprogramowymi kilogramami czuje się gorsza od swoich szczupłych koleżanek. Zamyka się w sobie, wycofuje z życia, udaje niedostępną albo przeciwnie – próbuje przyjaźnić się z każdym; zwłaszcza przy chłopakach zgrywa ich najlepszą kumpelkę, tak jak w przypadku cytowanej wcześniej Darii.
Zobacz także: Właśnie z takimi partnerkami mężczyźni są najszczęśliwsi. Będziesz zaskoczona!
Bywa również, że grubą dziewczynę w kompleksy dodatkowo wpędzają… rodzice. Na forach pełno jest wpisów nastolatek, które szukają wsparcia, bo matki i ojcowie wypominają im, że powinny schudnąć. W jaki sposób wpływa to na samoocenę młodej kobiety, nietrudno się domyślić. Niedowartościowana dziewczyna, która nie jest akceptowana przez bliskich, nie będzie akceptowała siebie. A jak ktoś, kto nie akceptuje siebie, ma znaleźć akceptację u innych?
Renata też długo nie miała chłopaka. Po latach wie dlaczego. „Moja nadwaga to była jedna strona medalu – mówi. – Druga była taka, że próbowałam na siłę ukryć swoje ciało. Ubierałam się na czarno w jakieś workowate spodnie, obszerne bluzy z kapturem. Chodziłam ze spuszczoną głową”.
Niektóre grubsze dziewczyny zaczynają eksperymentować ze swoim wyglądem. Noszą kolczyki w różnych miejscach, tatuują się, mają dziwaczną fryzurę i nietypowy kolor włosów. Renata też przeszła przez ten etap. „Nie wiem, dlaczego to robiłam, bo wcale mi to nie pomagało w samoakceptacji. Z jednej strony chciałam się ukryć, być niewidzialna w tłumie, z drugiej jednak strony tym bardziej zwracałam na siebie uwagę. W tamtym okresie byłam najbardziej narażona na drwiny rówieśników, co wpędziło mnie w depresję”.
Również Renata przyznaje, że odzyskała pewność siebie, gdy zeszczuplała. Ale nie była to jakaś spektakularna metamorfoza. Zmiana nastąpiła bowiem przede wszystkim w jej głowie. „Zapisałam się na fitness i zauważyłam, że jestem w stanie zapanować nad swoim ciałem” – wspomina.
Wcześniej Renacie się wydawało, że jej wygląd to dopust boży – była, jest i będzie na niego skazana. Inna rzecz, że aktywność fizyczna przyczynia się do produkcji endorfin, czyli hormonów szczęścia. Ćwiczenia kształtują więc nie tylko sylwetkę, ale również, a może przede wszystkim, charakter i osobowość.
Proces wielkich zmian w życiu Renaty związany był również z nową dietą. Wcześniej raczej nie zwracała uwagi na to, co je. Najgorsze było podjadanie między posiłkami: chipsy, frytki, paluszki, ciasteczka. Nie miała świadomości, ile dodatkowych kilogramów spożywa w ciągu dnia – i że pustymi kaloriami zaśmieca swój organizm. Z kiepskiej diety wynikało jej kiepskie samopoczucie. Ale gdy zrobiła porządek na talerzu i zaczęła odżywiać się zdrowo (oraz regularnie), tryskała dobrym humorem. Nie tylko dlatego, że schudła.
Kiedy dziś patrzy na siebie z perspektywy czasu – ma 28 lat – widzi, że to nie waga była problemem, ale to, jak się czuła w swojej skórze. Teraz chce jej się z tego śmiać, bo gdy zgubiła raptem 2 czy 3 kg, już zaczęła wskakiwać w dopasowane ubrania. Zrezygnowała z workowatych spodni i kolczyków w nosie i w brodzie. Poczuła, że jest innym człowiekiem. „Słyszałam bardzo dużo komplementów i to mnie napędzało. Ale nie wydaje mi się, że to było spowodowane tym, że zrzuciłam parę kilogramów. Raczej to ja się zmieniłam na korzyść” – mówi Renata.
Zmiany w wyglądzie, a przede wszystkim w podejściu do życia i zachowaniu sprawiły, że Renata zaczęła podobać się chłopakom. Choć warto w tym miejscu zacytować słowa Scarlett Johansson, która w jednym z wywiadów przyznała, że faceci tak naprawdę nie mają pojęcia, czy ubyło ci, czy też przybyło parę kilogramów. Trudno nie przyznać aktorce racji.
Renata i Daria zgadzają się, że brak samoakceptacji i pewności siebie, a także niska samoocena są dużo większym problemem niż parę kilogramów na plusie. „Miałam koleżankę – mówi Daria – która w liceum ważyła więcej niż ja. Była otyła. Ale zawsze chodziła z podniesioną głową, była roześmiana, radosna. Ubierała się kolorowo, nie kryła się po kątach. Miała też dużo do powiedzenia. Dziewczyny się z niej śmiały, ale chyba z zazdrości, bo w liceum miała chłopaków, a wiele z nas, w tym ja – żadnego”.
Zobacz także: „On musi cię naprawdę kochać!” - najgorsze teksty, które ciągle słyszą puszyste partnerki prawdziwych przystojniaków