W dzisiejszych czasach hejt jest niestety wszechobecny. Kiedyś było wręcz nie do pomyślenia, żeby ludzie publicznie wyśmiewali innych albo obrzucali ich wyzwiskami. Dziś to niestety norma. Ludzie mówią i piszą to, na co mają ochotę, zupełnie nie licząc się z uczuciami innych. Czują się po prostu bezkarni.
Zobacz również: Jestem gruba. Opowiem Wam, jak wyzywają mnie inni
Ludzie potrafią obrażać innych niemalże z każdego powodu - rasy, pochodzenia, sposobu ubierania się czy wyglądu. Osoby z nadwagą praktycznie codziennie spotykają się z agresją i niewybrednymi komentarzami na swój widok i czują się zaszczute. Jedna z naszych Czytelniczek w szczerym liście postanowiła opisać swoje przeżycia z tym związane. Po latach usuwania się w cień Agnieszka wreszcie podjęła decyzję, że nie ma zamiaru dostosowywać swojego życia pod dyktando innych. Oto jej historia.
- Mam dość sytuacji, w których ktoś mi mówi, co jest odpowiednie dla mojego ciała. Że jeśli mam figurę jabłka, powinnam ubierać się tak, a nie inaczej. Mam krótkie nogi, więc nie powinnam zakładać sukienek za kolano, a mój brzuch jest okrągły, więc nie powinnam ubierać się w rzeczy, które go podkreślają. I zdecydowanie nigdy, przenigdy nie powinnam nosić kostiumu kąpielowego ani topów bez ramiączek - zaczyna swoją opowieść Czytelniczka.
Agnieszka przekonuje, że gdyby słuchała zdania innych, znalazłaby się w sytuacji bez wyjścia.
- W związku z tym zawsze jestem skazana na porażkę, bez względu na porę roku. Latem chciałabym ubierać się jak wszyscy, tzn. nosić szorty i krótkie topy. Pamiętam, jak kiedyś odważyłam się założyć sukienkę bez ramiączek, nieco przed kolano. Miałam nadzieję, że dzięki temu będzie mi nieco lżej znieść miejski upał. Tak też się stało, ale przez to musiałam wysłuchiwać jakiegoś faceta, który zaczął na mnie trąbić z samochodu, śmiejąc się. Inni ludzie na mój widok wołali: “Uwolnić orkę!”, albo zaczynali udawać odgłosy chrumkania. Inni oferowali “pomocne” komentarze w stylu: “Powinnaś nosić legginsy”. A niby dlaczego? W takim upale nikt inny ich nie nosił. No tak, ale nikt inny nie był gruby, a przynajmniej nie tak, jak ja.
Fot. iStock
Agnieszka długo nie potrafiła zaakceptować siebie.
- Dopiero w wieku 25 lat odważyłam się publicznie pokazać z bluzce bez ramiączek. Wcześniej, bez względu na pogodę czy okazję, zawsze dbałam o to, żeby moje ramiona były zakryte. Pamiętam, jak strasznie się czułam, gdy wybrałam się na obiad z przyjaciółką i ubrałam się w sukienkę bez ramiączek. Dopiero o wiele później powiedziałam jej, jakie to było dla mnie trudne. Była bardzo zdziwiona. Ale ona, jako szczupła dziewczyna, nigdy nie musiała się martwić o to, jak będzie wyglądać w czymś, co na siebie założy.
Zobacz również: Dziewczyna usłyszała, że jest grubaską. Zemściła się w idealny sposób!
Czytelniczka zdradza, jak trudna jest codzienność osób, które zmagają się z nadwagą.
- Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że bycie osobą przy kości wiąże się z wieloma dylematami w kwestii doboru garderoby. Oczywiście zmagamy się z “normalnymi” problemami: czy będę w tym wyglądać tak, jak to sobie wyobrażałam, czy będę się czuć komfortowo? Dodatkowo kobiety muszą też martwić się o to, czy ze względu na swój strój nie będą w wulgarny sposób zaczepianie przez nachalnych mężczyzn. Ale bycie kobietą z nadwagą wiąże się z czymś jeszcze - z martwieniem się o to, czy ktoś nie zacznie publicznie obrzucać nas wyzwiskami dlatego, że jesteśmy grube.
Agnieszka zwraca też uwagę na to, w jaki sposób przemysł modowy stara się zmusić osoby z nadwagą do ubierania się.
Fot. iStock
- Jako kobieta z nadwagą zawsze czułam presję, żeby być możliwie jak najbardziej niewidzialna - wpaja nam to także przemysł modowy. Wystarczy, że przy następnej wizycie w jakimkolwiek sklepie pójdziecie do sekcji z rozmiarami XXL - zobaczycie morze ubrań w neutralnych kolorach. Czarne, granatowe, brązowe, beżowe. Możemy wtapiać się w tłum, ale nie powinnyśmy się z niego wyróżniać. Bo przecież gdybyśmy wyglądały dobrze w ubraniach, mogłybyśmy pomyśleć, że nasze ciała są piękne - a przecież tego nam nie wolno!
W końcu Agnieszka postanowiła przestać się przejmować tym, co na jej widok pomyślą sobie inni i wreszcie zaczęła żyć tak, jak chce.
- Jeśli na dworze jest upał, a ja chcę założyć szorty - założę je. Jeśli wybieram się na koncert i chcę założyć bluzkę z odsłoniętym brzuchem - zrobię to. Jeśli idę na plażę - ubiorę się w bikini. Jeśli nie podoba ci się, jak wyglądają moje uda - to twój problem. Zatem jeśli następnym razem na widok osoby z nadwagą, która pokazuje trochę ciała zaczniesz się śmiać albo niegrzecznie na nią gapić, zastanów się nad sobą. Czy naprawdę chcesz być kimś, kto sprawia, że czuję się okropnie sama ze sobą? - kończy swój list Agnieszka.
Uważasz, że Agnieszka ma rację? Spotkałaś się kiedyś z negatywnymi komentarzami pod swoim adresem ze względu na wygląd?
Zobacz również: Brzydzę się tłuściochami. Jednego z nich codziennie oglądam w lustrze... A., 23 l.