„Czy jestem gruba?” - to od lat jedno z najczęściej wpisywanych do wyszukiwarek internetowych haseł. Szukamy prostej odpowiedzi, a w efekcie wpędzamy się w jeszcze większe kompleksy. Zwłaszcza, kiedy trafiamy na konkretne skale i dochodzimy do wniosku, że nie mamy z nimi nic wspólnego. Każda z nas chce mieścić się w normie.
Zobacz również: Słynne patenty na płaski brzuch, które NIE DZIAŁAJĄ
Jeśli masz X wzrostu, to powinnaś ważyć Y kilogramów. Mając X lat masa twojego ciała nie powinna być większa, niż Y. Waga statystycznej kobiety wynosi tyle, a tyle. Bez zastanowienia porównujesz siebie z tymi wartościami wpadasz w czarną rozpacz, bo przecież jesteś niższa i cięższa, niż norma przewiduje.
Szczególnie zdradliwe okazują się wyliczenia BMI, czyli wskaźnika masy ciała. Na pewnym etapie życia decyduje się na to niemal każda z nas i rzadko uzyskuje satysfakcjonujący wynik. Właśnie dlatego warto odejść od tego typu pomiarów i postawić na bardziej wiarygodną metodę - zachęca Harvard Medical School.
fot. iStock
BMI, czyli wskaźnik masy ciała, to nic innego, ale współczynnik powstały przez podzielenie masy ciała podanej w kilogramach przez kwadrat wysokości podanej w metrach. Wynik interpretuje się porównując go do ustalonych zakresów wartości. Może się okazać, że masz niedowagę, twoja waga mieści się w normie albo mówimy już o nadwadze.
Bardziej szczegółowa klasyfikacja mówi również o wygłodzeniu, wychudzeniu i trzech stopniach otyłości (w tym klinicznej i skrajnej). To wszystko jednak na nic, jeśli prowadzisz bardzo aktywne życie i masz więcej mięśni, niż tłuszczu. Te ważą więcej, a w efekcie możesz zostać uznana wręcz za otyłą, chociaż jesteś bardzo zgrabna i sprawna.
Naukowcy postulują więc, by zamiast wykonywać skomplikowane działania - posłużyć się miarką i zmierzyć obwód brzucha. Wynik tego badania wydaje się znacznie bardziej wiarygodny.
Zobacz również: Ważyła 150 kg. Pokazała, co stało się z jej ciałem po drastycznym odchudzaniu
fot. iStock
Każdy człowiek tyje nieco inaczej, ale zdecydowana większość tkanki tłuszczowej gromadzi się na brzuchu. Od obserwacji tej części ciała należy rozpocząć diagnozowanie otyłości. W tym przypadku także mamy do czynienia ze wskaźnikami, ale te mówią o naszej kondycji zdecydowanie więcej, niż BMI.
Pierwszy stopień otyłości brzusznej u kobiet rozpoznaje się w sytuacji, gdy obwód pasa wynosi 80 cm lub więcej. Drugi stopień to wartość równa lub większa 88 cm. Dla mężczyzn - odpowiednio 94 i 102 cm.
Warto zmierzyć również stosunek obwodu talii do obwodu bioder. W przypadku kobiet, jeśli podzielenie jednej wartości przez drugą daje wynik 0,85 lub większy - także mamy do czynienia z otyłością centralną.
fot. iStock
Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy tyjemy wyłącznie na brzuchu, a cała reszta sylwetki pozostaje w normie. To jednak niewiele zmienia, bo otyłość brzuszna i tak uważana jest za najgroźniejszą dla naszego zdrowia. Powikłaniami związanymi z nadmiarem tkanki tłuszczowej właśnie w tym miejscu są m.in. choroby metaboliczne, układu krążenia, nadciśnienie tętnicze, cukrzyca czy zwyrodnienie stawów.
Nie chodzi więc wyłącznie o figurę i nasze samopoczucie. Odstający brzuch to realnie większe ryzyko zawału serca, miażdżycy, choroby wieńcowej i trudności z poruszaniem się. Bagatelizowanie tematu poprzez określanie otyłości brzusznej mianem mięśnia piwnego czy ciąży spożywczej nie powinno mieć miejsca.
Dokonaj stosownych obliczeń i sprawdź, czy mieścisz się w normie. Może się okazać, że wynik BMI faktycznie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Zobacz również: Ważą tyle samo, ale mają zupełnie inne ciała. Zobacz zdjęcia, które wprawiają w osłupienie