Jakiś czas temu pisałyśmy artykuł o dziewczynie, której nadwaga sprawia, że jest dyskryminowana. Nie może znaleźć faceta ani pracy. To dość typowe, ale oprócz tego zbyt duża liczba kilogramów może przyczynić się też do odrzucenia przez okrutne towarzystwo. Niektórzy ludzie lubią szukać w grupie kozła ofiarnego i wyładowywać na nim swoje frustracje. Często są nimi właśnie osoby z nadwagą.
Okazuje się jednak, że dziewczyny, którym udało się schudnąć, również nie mają lekko. Nie wszystkie kobiety potrafią cieszyć się z sukcesów koleżanek. Są takie, które jawnie okazują wrogość. Na własnej skórze przekonała się o tym Paulina. 26-latka zdecydowała się opisać swoje doświadczenie na publicznym forum.
- Zawsze byłam większa. W okresie dziecięcym rówieśnicy śmiali się ze mnie. To sprawiło, że wyrosłam na nieśmiałą, niepewną siebie i grubą osobę. Nie miałam też jak poprawić swojego wyglądu ciuchami, gdyż nie przelewało mi się. Na szczęście miałam przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierali i chętnie spędzali ze mną czas.
Zobacz także: „Jestem gruba. Przez otyłość nie mogę znaleźć faceta i pracy” (Historia Patrycji)
Fot. unsplash.com
Dwa lata temu postanowiłam coś ze sobą zrobić. Miałam już dość patrzenia na szczupłe koleżanki, które chodziły szczęśliwe w towarzystwie swoich facetów. Powzięłam decyzję, że schudnę. Zabrałam się do tego z głową. Słyszałam niejedno o efekcie jojo i stwierdziłam, że zrobię wszystko, aby tego uniknąć. Poszłam do dietetyka, który rozpisał mi dietę. Zapisałam się też na siłownię.
Paulina opisuje, jak doszła do aktualnej wagi.
- Teraz, po dwóch latach moja waga spadła z 82 do 55 kilogramów. Do tej pory chodzę regularnie na siłownię – co najmniej 3 razy w tygodniu. Nauczyłam się też przyrządzać zdrowe posiłki. Jem do syta i całkiem smacznie. Mam więcej energii i jestem szczęśliwa.
Większość znajomych gratulowała Paulinie sukcesu i życzyła motywacji w utrzymaniu efektu. Znalazło sie jednak kilka kobiet, którym bardzo się to nie spodobało.
- Ludzka zazdrość zawsze była mi obca. Pewnie dlatego, ze inni nie mieli mi czego zazdrościć. Zarabiałam słabo, byłam gruba i ogólnie niezbyt atrakcyjna. Nie miałam też faceta. Teraz trochę się pozmieniało. Przekonałam się też na własnej skórze, do czego zdolne są zazdrosne kobiety. Na początku aż trudno mi było uwierzyć w to, co wyprawiają.
Fot. unsplash.com
Przyjaciółki mam w porządku, ale za to koleżanki z pracy codziennie dają mi teraz popalić. Myślę, że powodów jest kilka. Oprócz tego, że schudłam do rozmiaru 34/36, wymieniłam też garderobę i rozjaśniłam włosy. Wyglądam zupełnie inaczej! Mogę z czystym sumieniem przyznać, że jestem atrakcyjna. Poza tym idzie mi też lepiej w pracy. Niestety wielu osobom się to nie podoba.
Paulina opowiada, jak zmieniły sie w stosunku do niej znajome z pracy.
- Codziennie robią mi jakieś uwagi. Wczoraj usłyszałam, że nigdy nie znajdę sobie chłopa, bo faceci nie lubią takich kościotrupów jak ja. Jedna z koleżanek powiedziała mi też, że niepotrzebnie noszę stanik, bo przecież nic tam nie mam. Są też ludzie, którzy mówią, że robią zakłady, kiedy i jak szybko przytyję. Płakać mi się chce, jak pomyślę, jak podli są wobec mnie.
W ogóle mam wrażenie, że jestem obserwowana. Chodzi o to, co jem i co piję. Koleżanki dogadują też na inne sposoby: „Tobie to dobrze, że masz taką silną wolę. Ja bym chciała schudnąć, ale mam za słaby charakter” albo „Gdyby mnie było stać na takie jedzenie jak twoje, też bym schudła. Łatwo schudnąć, kiedy ma się za co”. Akurat ta ostatnia uwaga mnie śmieszy, bo ta koleżanka zarabia tyle samo, co ja. Ona też nie ma rodziny i generalnie jedzie na tym samym wózku. Poza tym jadłam wtedy zwykłą sałatkę z ciemnym pieczywem, a wszystkie składniki kupiłam w dyskoncie.
Fot. unsplash.com
Dziewczyna zwierza się, że nie tylko pulchne koleżanki jej zazdroszczą. Szczupłe wcale nie są lepsze.
- Usłyszałam w toalecie, jak rozmawiały, że taki znajomy z pracy zaczął się za mną oglądać i chyba mu się podobam. Potem te dziewczyny obgadały mnie. Było mi przykro, bo wszystkie są atrakcyjniejsze niż ja. Serio uważają mnie za zagrożenie?
Mam też wrażenie, że niektóre dziewczyny próbują mnie utuczyć. Nagle nabrały zwyczaju przynoszenia ciasta do pracy i na siłę próbują mnie zmuszać do jedzenia. Jest mi bardzo trudno wytrzymać widok, kiedy one zajadają się ciastem i piją kawę, a ja muszę wcinać sałatkę i popijać ją wodą.
Ta sytuacja jest chora. Doszło do tego, że nie mogę spać i boli mnie żołądek przed wyjściem do pracy. Wiem, że wszystkiemu winna jest atmosfera. Rozumiem, że tego typu dogadywanie często zdarza się w pracy, ale są pewne granice. Czuję się zaszczuta i nie wiem, jak radzić sobie z tymi babami. Czy jest jakieś inne wyjście czy powinnam zmienić pracę? Dodam tylko, że próbowałam już ignorowania.
Paulina
Zobacz także: Otyłość jest sexy? Ta dziewczyna im więcej waży, tym większe ma powodzenie u facetów!