To ostatni czwartek przed wielkim postem, znany również jako zapusty. Tradycyjnie tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W przeszłości nazywany był „combrowym czwartkiem” – dniem kobiecych zabaw. Bawiono się wtedy hucznie – a już najbardziej od niedzieli do północy z wtorku na środę popielcową. Wszyscy starali się najeść do syta dobrych rzeczy i wybawić przed wielkim postem. Choć dzisiaj to święto nieco zmieniło formę, wciąż jest to dzień, kiedy możemy bezkarnie objadać się słodkościami. Zwyczaj ten prawdopodobnie przywędrował do nas z katolickich Niemiec. Najczęściej podaje się wtedy pączki, faworki (zwane w niektórych rejonach chrustem) i racuchy.
Tłusty czwartek to jednak ciężki moment dla osób, które dbają o linię. Średniej wielkości pączek z lukrem ma blisko 300 kalorii. Jeden (!) faworek to prawie 90 kalorii. Porcja pięciu małych pączków zawiera ponad 200 kalorii. Tyle samo kalorii „siedzi” w popularnym donucie, czyli pączku z dziurką. Poza tym średniej wielkości pączek z nadzieniem i lukrem ma więcej niż 10 g tłuszczu.
– Czas karnawału nieodłącznie kojarzy nam się z zabawą, a jak jest zabawa, to są i słodkości; ciasta, ciasteczka, czekoladki, pączki, faworki… Kuszą nas wszystkich, jednak największą „zmorą” są dla osób będących na diecie. Jak oprzeć się chęci spróbowania choćby małego kęsa? – zastanawia się Beata Prusińska, dietetyk Naturhouse.
Specjalistka przyznaje, że wzmożony apetyt na słodycze to częsty problem, z jakim borykają się osoby dbające o linię. Nie jest to jednak przeszkoda nie do pokonania. – Jeśli będziemy pamiętać o kilku podstawowych zasadach, jesteśmy w stanie poskromić apetyt – zapewnia Beata Prusińska z Naturhouse. I tak podstawowa zasada to spożywanie regularnych posiłków, aby nie dopuścić do nadmiernego spadku poziomu glukozy we krwi. – Jeśli od ostatniego posiłku, jaki zjedliśmy, mija więcej niż 3,5-4 godziny, spada nasza wydolność, a organizm domaga się kolejnej dawki energii i wtedy słodycze wydają się idealnym rozwiązaniem. Glukoza w nich zawarta szybko dociera do mózgu, dając błogie uczucie zaspokojenia i wzmożonej koncentracji – tłumaczy ekspertka.
Równie ważne jest zjadanie pożywnych śniadań obfitujących w węglowodany złożone, dające nam energię na cały dzień – w przeciwieństwie do słodyczy energia z węglowodanów złożonych uwalniana jest stopniowo. – Musimy pamiętać, aby nie ograniczać drastycznie podaży kalorii w ciągu dnia, gdyż im „bardziej ujemny” bilans energetyczny, tym pokusa zjedzenia słodkości może być silniejsza – zauważa Beata Prusińska. Czasem zdarza się jednak, że nie potrafimy zakończyć dnia bez słodkiej przekąski.
Dietetyk Naturhouse podpowiada: jeśli tylko mamy możliwość, starajmy się zamienić ciastka na owoce – możemy wybierać te słodsze, z większą zawartością węglowodanów prostych (winogrona, banany), które również powodują wzrost poziomu serotoniny, zwanej hormonem szczęścia. Serotonina odpowiada za nasze dobre samopoczucie. – Jednak gdy za oknem nie ma pięknego słońca i owoce nie są już tak kuszące jak latem, a wszyscy objadają się słodkościami, możemy działać racjonalnie przynajmniej w sferze wyboru rodzaju słodyczy, jakie trafią do naszego żołądka – mówi specjalistka.
Rozwiązanie? Zamiast objadać się pączkami czy faworkami, znajdźmy znacznie zdrowsze słodkie zamienniki. Postawmy na galaretki ze świeżych lub mrożonych owoców, serniki na zimno przyrządzone na bazie chudego twarożku i spodzie z ciastek zbożowych czy desery z dodatkiem słodkiej karmelowej melasy. A co, jeśli jednak nie możemy oprzeć się chęci zjedzenia bardziej kalorycznej przekąski? – Należy wtedy wybierać ciasta drożdżowe lub kruche z owocami, np. śliwkami – radzi Beata Prusińska.
Jeżeli mimo to ochota na pączka nam nie mija, wybierzmy te mniej kaloryczne:
- Pieczone w piekarniku, a nie smażone w głębokim tłuszczu.
- Posypane cukrem pudrem, a nie lukrowane czy oblane czekoladą (najlepiej, gdyby nie miały posypki).
- Z nadzieniem w postaci konfitury z róży czy nawet marmolady, a nie z toffi, adwokatem czy czekoladą (najlepiej bez nadzienia).
- Małe lub średniej wielkości zamiast dużych.
Możemy również przygotować pączki na własną rękę, w wersji light. Sięgnijmy po mąkę razową zamiast pszennej, wybierzmy odtłuszczone mleko itp. Pączka możemy nadziać serkiem waniliowym. Będziemy mieć pewność, że tak przyrządzona słodka przekąska jest mniej kaloryczna i znacznie zdrowsza niż ta ze sklepu czy cukierni.
– I co najważniejsze, jeśli już musimy, to zjedzmy małego pączka zamiast jednego posiłku w ciągu dnia, a nie po jednym pączku do każdego posiłku. Nawet tłusty czwartek nie jest usprawiedliwieniem dla takiego postępowania – zwraca uwagę Beata Prusińska z Naturhouse.
Aby spalić jednego pączka, należy odkurzać przez ok. 50 minut, biegać przez 20-30 minut, pojeździć na łyżwach przez pół godziny albo szybko spacerować przez ok. 45 minut.
Ewa Podsiadły-Natorska