Wojna w Ukrainie. Czy warto kupić płyn Lugola i tabletki z jodkiem potasu?

Wielu z nas obawia się rakotwórczego promieniowania i powtórki z Czarnobyla. Lekarz uspokaja: to nie czas na panikę!
Wojna w Ukrainie. Czy warto kupić płyn Lugola i tabletki z jodkiem potasu?
Fot. Unsplash (Ana Itonishvili)
24.11.2022

Wieść o dystrybucji tabletek z jodkiem potasu do oddziałów straży pożarnej i szkół wywołała panikę wśród Polaków. Część z nich postanowiła zabezpieczyć się na własną rękę, kupując w aptece płyn Lugola i szukając alternatywnych sposobów radzenia sobie z zagrożeniem radiacyjnym. Lekarz uspokaja: to nie czas na panikę!

Już w marcu świat obiegła informacja o rosyjskich żołnierzach wkraczających do strefy wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu i pożarów wywołanych w tym regionie przez ostrzały artyleryjskie. Z kolei w ostatnich miesiącach, w związku z atakami na kluczową ukraińską infrastrukturę, doszło również do kilkukrotnego ostrzału Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Choć specjaliści z Państwowej Agencji Atomistyki stale monitorują stan promieniowania radiacyjnego i uspokajają zaniepokojonych, kolejne wiadomości wywołały dreszcze grozy. Oto straż pożarna rozpoczęła w naszym kraju kontrole schronów i miejsc schronienia, a do szkół trafiły tabletki z jodkiem potasu.

Zobacz także: Makabryczna przepowiednia dla Polski. „Na południu kraju rozpęta się wojna...”

Informacje te w wielu pokoleniach obudziły wspomnienia z wiosny 1986 roku, kiedy to w następstwie katastrofy w Czarnobylu promieniotwórcza chmura z uszkodzonego reaktora znalazła się nad Europą. Choć o wypadku Polacy dowiedzieli się dopiero po dwóch dniach, już 29 kwietnia służby zaczęły podawać obywatelom płyn Lugola. Do dziś w kraju działania te nazywa się największą akcją profilaktyczną dokonaną w tak krótkim czasie. Zaledwie trzy dni wystarczyły, by aż 18,5 miliona ludzi przyjęło dawkę płynu. Akcją objęto nie tylko dzieci i młodzież, ale również dorosłych i osoby starsze.

Wspominając tamte czasy warto pamiętać, że w 1986 roku płyn Lugola, będący w uproszczeniu roztworem zawierającym jod i jodek potasu, był jednym ze znanych nam środków zapobiegawczych powikłaniom wynikającym z ekspozycji na promieniowanie. Miał przede wszystkim dostarczyć nam stabilnego jodu, który nasyciłby tarczycę do tego stopnia, że później nie dostałby się do niej rakotwórczy izotop jodu. Dziś wiemy już, że picie płynu Lugola nie było aż tak pozytywne, jak wtedy nam się wydawało, a według części ekspertów uznane zostało też za zupełnie zbędne. Istnieje nawet prawdopodobieństwo, że spożycie medykamentu mogło spowodować negatywne zmiany w naszym organizmie, które aktualnie urosły do rangi chorób ewolucyjnych, jak np. Hashimoto – tłumaczy dr Marta Juszczyszyn, specjalista endokrynolog w Centrum Medycznego CMP.

Czy warto zaopatrzyć się w tabletki z jodkiem potasu?

Z kolejnych polskich miast docierają informacje o klientach szturmujących apteki w poszukiwaniu tabletek z jodkiem potasu i płynu Lugola. O ile te pierwsze wydawane są wyłącznie na receptę, o tyle drugi preparat można otrzymać bez większych problemów.

Często w sytuacjach zagrożenia spada zaufanie do odgórnych systemów radzenia sobie z kryzysem, ludzie starają się więc brać sprawy w swoje ręce. To zrozumiała postawa, choć w tym przypadku może okazać się niebezpieczna. Wynika to z kilku powodów. Po pierwsze, badania wykazują, że tarczyca osób, które ukończyły 40 rok życia, jest znacznie mniej aktywna, a przez to jednocześnie mniej podatna ma wchłonięcie radioaktywnego jodu. Po drugie, tabletki z jodkiem powinniśmy przyjmować tylko w sytuacji stwierdzonego zagrożenia. Zastosowane bez wyraźnego wskazania mogą mieć fatalny wpływ na nasz organizm, m.in. spowodować choroby tarczycy, co będzie efektem dokładnie odwrotnym od zamierzonego. Absolutnie nie zaleca się kupowania płynu Lugola, którego skutkami ubocznymi może być nadczynność tarczycy, reakcje alergiczne, podrażnienia, a także gorączka, wymioty, bóle brzucha i biegunka – dodaje dr Juszczyszyn z CMP.

Zobacz także: 7 tajemniczych znaków poprzedzających koniec świata. Przepowiednia królowej Saby

Jak reagować w chwili zagrożenia promieniotwórczego?

Komunikat wydany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji jasno informuje o braku potrzeby nabywania leków na własną rękę. Wiemy też, że tabletki wraz z instrukcją ich zażywania przekazano gminom, jednostkom straży pożarnej, a także szkołom, żłobkom i przedszkolom. Wiadomo też, że punktem dystrybucyjnym nie będą apteki. Z listą punktów można zapoznać się na stronach poszczególnych powiatów i gmin.

Nie warto działać więc na własną rękę, choć w razie niebezpieczeństwa dobrze jest wiedzieć jednak, do jakich instytucji zgłosić się po odpowiednią dawkę leku, jak wyglądają procedury interwencyjne, śledzić komunikaty wydawane przez Państwową Agencję Atomistyki. Podkreślam, że przede wszystkim nie należy panikować, ponieważ prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zagrożenia w naszym kraju jest znikoma – podsumowuje dr Marta Juszczyszyn z Centrum Medycznego CMP.

Mat. prasowe

Polecane wideo

Żywy Ken stał się żywą Barbie. „Od dzisiaj mam na imię Jessica”
Żywy Ken stał się żywą Barbie. „Od dzisiaj mam na imię Jessica” - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5

Polecane dla Ciebie