Podczas gdy pandemia w Polsce stopniowo odpuszcza, a planach jest luzowanie kolejnych obostrzeń, w Indiach niestety nadal trwa horror. Na tamtejszą odmianę koronawirusa umiera dziennie ponad 4 tysiące osób, a nowe infekcje wykrywa się w ciągu dnia nawet u 400 tysięcy osób. Sytuacja w kraju jest tak alarmująca, że obecnie połowa wszystkich nowych zakażeń na całym świecie diagnozowana jest właśnie w Indiach. Na tym niestety nie koniec.
Jak podaje BBC, w Indiach lekarze zaobserwowali pojawienie się bardzo groźnej infekcji - mukormykozy. To rzadka choroba spowodowana ekspozycją na grzyba rzędu Mucorales. Powszechnie występuje on w glebie, roślinach i oborniku. Narażeni na jego działanie są chory na cukrzycę, a także osoby z obniżoną odpornością
- czytamy na radiozet.pl.
Groźna choroba objawia się początkowo krwawieniem z nosa oraz bólem oczu. W wyniku zbyt późnego zgłoszenia się po pomoc lekarską, osoby cierpiące na mukormykozę tracą wzrok, a nawet umierają.
Według lekarzy, mukormykoza może być wywołana przez stosowanie sterydów ratujących życie ciężko chorych na COVID-19. Wskaźnik śmiertelności tej choroby to aż 50 proc.
Telewizja podaje przykład 25-latki z Indii zainfekowanej mukormykozą. - Będę usuwał jej oko, aby uratować jej życie. Tak właśnie działa ta choroba - mówi w rozmowie z BBC dr Akshay Nair, chirurg i okulista z Bombaju
- podaje radiozet.pl.
Zobacz także: Pfizer, Moderna, AstraZeneca, J&J. Czym różnią się od siebie szczepionki na COVID-19?