Pandemia koronawirusa trwa już ponad rok. Dokładnie 11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że epidemia przerodziła się w globalną pandemię. Od tamtego czasu wirus COVID-19 rozprzestrzenił się na wszystkie światowe kontynenty.
Zobacz również: Efekt „rocznicy koronawirusa” miesza w naszym zdrowiu psychicznym. Czy Ty też na niego cierpisz?
Za miejsce wybuchu pandemii przyjmuje się chińskie miasto Wuhan. To właśnie tam zanotowano pierwsze przypadki zakażenia tajemniczym wówczas wirusem. Jednak teraz naukowcy doszli do zaskakujących wniosków. Ich zdaniem niewiele brakowało, a pandemia koronawirusa w ogóle by się nie wydarzyła.
The Covid-19 pandemic almost didn't happen, a new study shows. https://t.co/mnETccRHUJ
— CNN (@CNN) March 19, 2021
Do takich wniosków doszli eksperci z University of Arizona. Obliczyli oni, że wirus SARS-CoV-2 najprawdopodobniej przeniósł się na człowieka najwcześniej w październiku 2019 roku. Z modeli opracowanych przez naukowców wynika też, że COVID-19 wcale nie musiał stać się wirusem pandemicznym.
W czasopiśmie naukowym “Science” eksperci wyjaśniają, że tylko pech i tłok na targu zwierząt i owoców morza Huanan w mieście Wuhan, gdzie prawdopodobnie rozpoczęła się pandemia, dały wirusowi przewagę potrzebną do tego, aby rozprzestrzenił się na cały świat.
To był wyjątkowy splot niefortunnych zdarzeń. Teraz wiemy, że wirus musiał złapać szczęśliwy traf lub dwa, aby naprawdę się ugruntować
- przekonywał Michael Worobey, profesor biologii ewolucyjnej z University of Arizona i jeden z autorów badania w rozmowie z CNN.
Gdyby sprawy potoczyły się odrobinę inaczej, gdyby ta pierwsza osoba, która przyniosła wirusa na targ Huanan postanowiła tego dnia się tam nie wybierać, albo gdyby czuła się zbyt chora i została w domu – wówczas to albo inne wczesne wydarzenia, w ramach których wirus zaczął przenosić się na inne osoby mogłoby nie mieć miejsca. Moglibyśmy nigdy się o nim nie dowiedzieć.
Badacze zastosowali datowanie molekularne wykorzystując wskaźnik aktualnych mutacji aby obliczyć od jakiego czasu wirus jest obecny w naszym życiu. Stworzyli też modele komputerowe aby pokazać, kiedy i w jaki sposób COVID-19 mógł się rozprzestrzenić.
Nasze badanie zostało zaprojektowane w taki sposób, aby odpowiedzieć na pytanie jak długo wirus SARS-CoV-2 krążył w Chinach zanim został odkryty. Aby odpowiedzieć na to pytanie połączyliśmy trzy ważne informacje: szczegółowe rozumienie tego, w jaki sposób SARS-CoV-2 rozprzestrzenił się w Wuhan przed wprowadzeniem lockdownu, genetyczne zróżnicowanie wirusa w Chinach oraz raporty na temat najwcześniejszych przypadków COVID-19 w Chinach. Łącząc ze sobą te trzy rozbieżne linie dowodów byliśmy w stanie ustalić górną granicę na połowę października 2019 roku, kiedy SARS-CoV-2 zaczął krążyć po prowincji Hubei
- wyjaśniał Joel Wertheim, profesor nadzwyczajny na Wydziale Chorób Zakaźnych i Globalnego Zdrowia Publicznego z University of California.
Badanie nie wykazało jakie zwierzę było pierwszym źródłem COVID-19. Dowody genetyczne pokazują, że nietoperze są nosicielami blisko spokrewnionego wirusa, a także sugerują, że inny, pośredni gatunek zwierzęcia prawdopodobnie był zarażony i przeniósł wirusa na człowieka.
Jak podaje CNN, takie historie wcale nie są odosobnione. Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom regularnie śledzą i raportują przypadki nowych szczepów grypy u osób, które brały udział w targach i miały styczność np. ze świniami. Jednak do tej pory żadna z tych infekcji nie doprowadziła do wybuchu epidemii. Aby tak się stało potrzeba zarażonej osoby i wielu kontaktów z innymi ludźmi - np. na zatłoczonym targu z owocami morza.
Jeśli wirus nie ma tyle szczęścia żeby trafić na takie warunki, nawet najlepiej przystosowany wirus może przestać istnieć. To daje nam pewną perspektywę. Takie zdarzenia prawdopodobnie mają miejsce o wiele częściej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Po prostu wirusom się nie udaje i nigdy się o nich nie dowiadujemy
- wyjaśniał prof. Worobey.
Zdaniem naukowców tak samo mogło być z koronawirusem. Z ich modeli wynika, że wirusy zaczynają się rozprzestrzeniać tylko w ok. 30 proc. przypadków. W pozostałej części zarażają jedynie garstkę ludzi i przestają istnieć.
Mogło być tak, że wirus rozprzestrzenił się na bardzo małą liczbę ludzi w październiku, listopadzie i grudniu, a potem dotarł na targ owoców morza Huanan
- konkludował naukowiec.
Zdaniem ekspertów prawdopodobne jest, że chiński targ wcale nie był miejscem, gdzie wirus po raz pierwszy zaczął przenosić się na ludzi, tylko miejscem, w którym zaczął się umacniać.
Zobacz również: „Zostaną zdefiniowali przez zupełnie nowy świat”. Poznajcie Gen C, czyli generację koronawirusa