Mizofonia – czym jest i jak leczyć to zjawisko?

Nie ma to żadnego związku z zaburzeniami zmysłu słuchu.
Mizofonia – czym jest i jak leczyć to zjawisko?
fot. iStock (GizemBDR) & Unsplash (Bibarys Ibatolla)
01.06.2020
Zuzanna Niedzielska

Mizofonia jest schorzeniem, którego przyczyny są różne, a diagnoza nie należy do łatwych. Wszystko za sprawą tego, że jej objawy mogą być dla lekarzy mylące i sugerować inne dolegliwości jak np. hiperakuzję. Choć jest uporczywa i często obniża nastrój, to jednak nie widnieje wśród psychiatrycznych klasyfikacji chorób. Może objawiać się złością oraz rozdrażnieniem.

Zobacz również: Nie tylko płacz i leżenie w łóżku. Jak wygląda uśmiechnięta depresja?

To zaburzenie określa się również skrótem SSSS pochodzącym od angielskich słów: Selective Sound Sensitivity Syndrome. Z kolei sama nazwa ma źródło w greckich słowach: misos, oznaczającym nienawiść i fone – głos. Już domyślasz się, o czym mowa? A może sama cierpisz na ten problem?

Mizofonia – czym jest?

Mizofonia to zaburzenie polegające na nadwrażliwości na dźwięki. Dotyczy ono odgłosów wydawanych przez ludzi (zwłaszcza tych najbliższych) podczas codziennych czynności. Należą do nich m.in.:

  • mlaskanie w trakcie jedzenia

  • głośne przełykanie napojów

  • chrapanie

  • kichanie

  • gwizdanie

  • płacz dziecka

  • oddychanie

  • szuranie

  • pisanie na klawiaturze

Ta nietolerancja dotyczy też codziennych, powtarzanych dźwięków jak tykanie zegara, kapanie wody z kranu czy odgłosy wydawane przez zwierzęta. 

Objawy

Wśród osób cierpiących na to schorzenie, powyższe dźwięki mogą wywoływać nieprzyjemne uczucie lęku, złości albo rozdrażnienia. W nasilonym stadium mogą też pojawić się ataki paniki, napady agresji, a nawet samobójcze myśli. Istnieje możliwość, że z czasem dźwięków na liście przybędzie. To zaburzenie jest uporczywe nie tylko dla osoby dotkniętej problemem, ale jej najbliższych i rodziny. 

Przyczyny 

Główną przyczyną mizofonii jest zaburzona czynność ośrodków słuchowych mózgu odpowiedzialnych za odbiór dźwięków - jak podaje portal Hellozdrowie.plPrawdopodobnie jest potęgowana przez nadaktywność układu nerwowego i reakcji emocjonalnych. Nie ma to żadnego związku z zaburzeniami zmysłu słuchu - u pacjentów ten narząd działa w większości bez zarzutu.

Ryzyko wystąpienia zwiększa się u osób chorujących na autyzm, zespół stresu pourazowego (PTSD) czy boreliozę. Początkowo należy wykluczyć takie możliwe zaburzenia jak choroba afektywna dwubiegunowa, hiperakuzja, fonofobia (reakcja lękowa na jeden konkretny dźwięk), zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i lękowe. Mizofonię rozpoznaje psychiatra.

Leczenie mizofonii

Jest to długotrwały proces, który wymaga odpowiedniej psychoterapii. Nie będzie skuteczny bez zaangażowania samego pacjenta. Najlepiej w tym przypadku sprawdzi się nurt poznawczo-behawioralny czy integratywny. Zastosowanie znalazła również terapia służąca leczeniu szumów usznych - TRT, Tinitus Retraining Therapy, czyli terapia habituacyjna. Dla uzyskania satysfakcjonujących efektów trzeba uzbroić się w cierpliwość i współpracować z psychologiem.

Niestety często nieświadomi pacjenci próbują odciąć się od niepokojących dźwięków, korzystając ze stoperów czy zakładając słuchawki i włączając ulubioną muzykę. Taka praktyka prowadzi jedynie do wycofania i społecznej izolacji. Duże znaczenie ma tutaj wsparcie i zrozumienie ze strony bliskich.

Farmakoterapia w tym przypadku nie ma zastosowania. Specjalne leki na to schorzenie nie istnieją, ale lekkie środki uspokajające mogą przynieść doraźną ulgę. Jeżeli podejrzewasz u siebie takie objawy, koniecznie wybierz się na wizytę do lekarza psychiatry i opowiedz o tym.

zakryte usta

Zobacz również: Czym jest syndrom TATT? Sprawdź, dlaczego czujesz się permanentnie zmęczona

Źródło: hellozdrowie.pl

Polecane wideo

Horoskop na CZERWIEC dla 12 znaków zodiaku
Horoskop na CZERWIEC dla 12 znaków zodiaku - zdjęcie 1
Komentarze (3)
Ocena: 4.33 / 5
gość (Ocena: 3) 08.01.2022 00:20
Ta reakcja to nie jest złość ani irytacja, tylko diaboliczna furia i chęć zadźgania osoby mlaskającej widelcem w mikrosekundę po jego mlaśnięciu, potem ucieczka do kibla, płacz i wyrywanie sobie włosów. I tak dzień w dzień. Tego się nie da opanować, bo to problem neurologiczny a nie psychologiczny jak piszą. Żadne relaksy i zdawania sobie sprawy nic nie pomogą. To tak jak osobie z zespołem Touretta uświadamiać, że przeklinanie jest złe i by przestała. Mizofonia to klątwa i tortura, a nie choroba. W zawsze w twoim towarzystwie albo w domu musi znaleźć się jak na złość ktoś, kto produkuje akurat dżwięki te, których nienawidzisz i jesteś na niego skazany. Zawsze w knajpie posadzą cię przy kimś takim jakby wszyscy to wiedzieli, co ci jest. Osoby, których nie widujesz co dzień ci nie przeszkadzają, za to dopadnie przy rodzicu, dziewczynie. Ta choroba jest jak strzyga która sobie wybiera, kto ma cię drażnić i akurat pada zawsze na kogoś, wobec którego modlisz się, żeby to nie był on, bo z nim żyjesz na co dzień. Wszystko układa się tak, jakby bóg się tobą bawił. Ja mam 28 lat i mizofonię od 7. roku życia. Żyłem z ojcem który był fabryką mlaskania, w każde święta uszy mi rozsadzało od noszenia zatyczek, nauczyłem się czytać z ruchu warg domowników, aby tylko przeżyć. Teraz została mi matka z rozstrzeniami oskrzeli, która odharowuje co kilka minut. Zagryzam rękaw, żeby nie rzucić obelgą, odpłakuje cały dzień w nocy. Nie mogę się wyprowadzić, bo stan zdrowia wymaga codziennej mojej pomocy. Przez te wszystkie lata ani jednego dnia nie spędziłem spokojnie aż po dziś dzień. Każdy internetowy redaktorzyna klepie jak mantrę, żeby iść do psychiatry, ale nie trafiłem na żadnego, który by się na tym znał. Nikt o tym niczego się nie uczył, każdy pierwsze słyszy. Obecnie nie mam już siły żyć, nie wiem skąd czerpać dalej energię. Całe życie przesrane na starcie, bo już teraz wiem, że i przyszła żona, dzieci i wnuki też będą mnie nerwowo dewastować przy jedzeniu. Kto na to nie choruje, nie ma prawa komentować, bo nie chciałby nawet jednego dnia przeżyć w tym piekle, w jakim żyją mizofonicy. Módlcie się za mnie, żebym dożył starości, bo z dnia nadzień w to coraz bardziej wątpię. Pozdrawiam wszystkich, których ta klątwa dopadła. Oby kiedyś stworzono lek. Zanim ktoś nie wytrzyma.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 01.06.2020 09:38
Słuchawki przy mizofonii? WY chyba nie wiedzie, jaki to ból głowy dla osoby chorej. Ja jak nie wiedziałam, że mam mizofonię, myślałam, że każdego tak boli głowa po 2 minutach słuchania przez słuchawki.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 01.06.2020 00:47
Mam to. Zatyczki to moi najlepsi przyjaciele. Jak ktoś tego nie ma, to nie zrozumie. Dźwięki normalne dla innych powodują u mnie ból głowy. Za mlaskanie mogę zabić. Z bachory za oknem też. Za głupiego kundla sąsiadów też. Nic z tym nie zrobię. To tak jak ktoś ma wrażliwą skórę i dotyk sprawia mu ból.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie