Mizofonia jest schorzeniem, którego przyczyny są różne, a diagnoza nie należy do łatwych. Wszystko za sprawą tego, że jej objawy mogą być dla lekarzy mylące i sugerować inne dolegliwości jak np. hiperakuzję. Choć jest uporczywa i często obniża nastrój, to jednak nie widnieje wśród psychiatrycznych klasyfikacji chorób. Może objawiać się złością oraz rozdrażnieniem.
Zobacz również: Nie tylko płacz i leżenie w łóżku. Jak wygląda uśmiechnięta depresja?
To zaburzenie określa się również skrótem SSSS pochodzącym od angielskich słów: Selective Sound Sensitivity Syndrome. Z kolei sama nazwa ma źródło w greckich słowach: misos, oznaczającym nienawiść i fone – głos. Już domyślasz się, o czym mowa? A może sama cierpisz na ten problem?
Mizofonia to zaburzenie polegające na nadwrażliwości na dźwięki. Dotyczy ono odgłosów wydawanych przez ludzi (zwłaszcza tych najbliższych) podczas codziennych czynności. Należą do nich m.in.:
Ta nietolerancja dotyczy też codziennych, powtarzanych dźwięków jak tykanie zegara, kapanie wody z kranu czy odgłosy wydawane przez zwierzęta.
Wśród osób cierpiących na to schorzenie, powyższe dźwięki mogą wywoływać nieprzyjemne uczucie lęku, złości albo rozdrażnienia. W nasilonym stadium mogą też pojawić się ataki paniki, napady agresji, a nawet samobójcze myśli. Istnieje możliwość, że z czasem dźwięków na liście przybędzie. To zaburzenie jest uporczywe nie tylko dla osoby dotkniętej problemem, ale jej najbliższych i rodziny.
Główną przyczyną mizofonii jest zaburzona czynność ośrodków słuchowych mózgu odpowiedzialnych za odbiór dźwięków - jak podaje portal Hellozdrowie.pl. Prawdopodobnie jest potęgowana przez nadaktywność układu nerwowego i reakcji emocjonalnych. Nie ma to żadnego związku z zaburzeniami zmysłu słuchu - u pacjentów ten narząd działa w większości bez zarzutu.
Ryzyko wystąpienia zwiększa się u osób chorujących na autyzm, zespół stresu pourazowego (PTSD) czy boreliozę. Początkowo należy wykluczyć takie możliwe zaburzenia jak choroba afektywna dwubiegunowa, hiperakuzja, fonofobia (reakcja lękowa na jeden konkretny dźwięk), zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i lękowe. Mizofonię rozpoznaje psychiatra.
Jest to długotrwały proces, który wymaga odpowiedniej psychoterapii. Nie będzie skuteczny bez zaangażowania samego pacjenta. Najlepiej w tym przypadku sprawdzi się nurt poznawczo-behawioralny czy integratywny. Zastosowanie znalazła również terapia służąca leczeniu szumów usznych - TRT, Tinitus Retraining Therapy, czyli terapia habituacyjna. Dla uzyskania satysfakcjonujących efektów trzeba uzbroić się w cierpliwość i współpracować z psychologiem.
Niestety często nieświadomi pacjenci próbują odciąć się od niepokojących dźwięków, korzystając ze stoperów czy zakładając słuchawki i włączając ulubioną muzykę. Taka praktyka prowadzi jedynie do wycofania i społecznej izolacji. Duże znaczenie ma tutaj wsparcie i zrozumienie ze strony bliskich.
Farmakoterapia w tym przypadku nie ma zastosowania. Specjalne leki na to schorzenie nie istnieją, ale lekkie środki uspokajające mogą przynieść doraźną ulgę. Jeżeli podejrzewasz u siebie takie objawy, koniecznie wybierz się na wizytę do lekarza psychiatry i opowiedz o tym.
Zobacz również: Czym jest syndrom TATT? Sprawdź, dlaczego czujesz się permanentnie zmęczona
Źródło: hellozdrowie.pl