Największa bolączka polskiej służby zdrowia? Wieczne kolejki. Czas oczekiwania do niektórych specjalistów liczony jest w latach, dlatego wielu rodaków staje przed decyzją - cierpliwie czekać albo leczyć się w prywatnych placówkach. Braki kadrowe, niedziałający system i złe zarządzanie na pewno nie poprawiają sytuacji.
Zobacz również: Ginekolodzy mają dość. Wymieniają, co najbardziej wkurza ich w zachowaniu pacjentek
Ale to nie jedyna przyczyna takiego stanu rzeczy. Lista oczekujących mogłaby być znacznie krótsza, gdyby pacjenci w porę odwoływali wizyty, z których nie mają zamiaru korzystać. W efekcie lekarz siedzi bezczynnie, choć w tym czasie mógłby przyjąć kolejnych chorych.
Ministerstwo Zdrowia chce ukrócić ten proceder - czytamy na łamach fakt.pl.
Z danych udostępnionych przez Narodowy Fundusz Zdrowia wynika, że tylko w 2019 roku takich niezrealizowanych wizyt było aż 17 milionów, co stanowi aż 1/5 wszystkich udzielonych porad medycznych. Pacjenci niepotrzebnie zajmowali terminy, z których mógłby skorzystać ktoś inny.
Często bywa np. tak, że zapisujemy się do tego samego specjalisty w kilku placówkach, a finalnie decydujemy się leczyć prywatnie.
Placówki medyczne od dłuższego czasu zgłaszają nam problem niestawiania się na wizyty u lekarzy specjalistów. Na pewno problem ten wymaga pilnego rozwiązania, byśmy mogli przyjmować i leczyć więcej osób. Rozważamy różne możliwości
- mówi cytowany przez portal wiceminister zdrowia.
Zobacz również: „Test dłoni” robi furorę. W ten prosty sposób sprawdzisz stan swojego zdrowia
Jednym z rozwiązań, jakie postulują, jest wprowadzenie pewnej formy odpłatności, co ich zdaniem pozwoli bardziej zmobilizować do zgłaszania się na wizyty lub choćby wcześniejsze ich odwoływanie
- zdradza Janusz Cieszyński.
Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęto, ale według „Faktu” resort nie wyklucza wprowadzenia kar finansowych. Pacjent, który nie zgłosi się na umówioną wizytę miałby zapłacić od 20 do 50 zł.
Dzięki temu liczba niezrealizowanych wizyt ma znacząco spaść, a w efekcie chorzy nie będą musieli już tak długo czekać.
Co myślisz o tym pomyśle?
Zobacz również: 7 zdań, w które nie uwierzy żaden ginekolog. Ciągle słyszą je od pacjentek