W ciągu ostatnich miesięcy Polska stała się areną walki o kobiece ciała i ich prawo do samostanowienia. Wszystko w świetle decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji z przyczyn embriopatologicznych. Sędziowie uznali, że ta przesłanka do przerwania ciąży jest niezgodna z konstytucją. Efekt? Dziś Polska ma najsurowsze prawo aborcyjne w całej Europie.
Zobacz również: Parlament Europejski o zakazie aborcji w Polsce. „Orzeczenie TK zagraża zdrowiu i życiu Polek”
Podsumowując, teraz Polki będą zmuszone rodzić nawet gdy okaże się, że doszło do ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Jeżeli miała to być recepta rządzących na walkę z kryzysem demograficznym i wciąż malejącą liczbą narodzin, można chyba śmiało założyć, że był to strzał w kolano. Już dziś wiele kobiet zapowiada, że nie zdecyduje się na dziecko, a przynajmniej nie w Polsce – strach jest zbyt wielki.
Tym bardziej dziwi więc kolejna kuriozalna decyzja rządu, który postanowił usunąć leczenie niepłodności z Narodowego Programu Zdrowia. Polskie państwo z jednej strony każe rodzić, a z drugiej odmawia pomocy milionom par, które bezskutecznie starają się o dziecko.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Leczenie niepłodności zostało usunięte z listy celów Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021-2025. Ta decyzja uderzy nawet w 1,5 mln par, ponieważ szacuje się, że właśnie tyle osób w Polsce zmaga się z problemem niepłodności, wynika z informacji zamieszczonych na stronie plodnosc.pl.
Na liście celów NPZ zabrakło poprawy zdrowia prokreacyjnego. Pod tym pojęciem znajduje się m.in. leczenie niepłodności, edukacja w zakresie zdrowia prokreacyjnego, realizacja badań, szkoleń czy kampanii społecznych.
Portal plodnosc.pl przypomina, że jeszcze podczas realizacji poprzedniego programu konieczność wprowadzenia celu „Poprawa zdrowia prokreacyjnego” tłumaczono następującymi słowami:
Zdrowie prokreacyjne stanowi ważny element definicji zdrowia jako całości dobrostanu fizycznego, psychicznego oraz społecznego, a nie tylko braku choroby czy zaburzeń w obszarze wszystkich zagadnień związanych z układem rozrodczym i prokreacją u obu płci we wszystkich fazach życia. Obejmuje ono zagadnienia pokwitania i przekwitania, płodności i niepłodności, planowania rodziny, zdrowia podczas ciąży, porodu i połogu, nowotworów narządów płciowych i piersi. Troska o zdrowie prokreacyjne warunkuje stan zdrowia Polaków, dobre zdrowie następnych pokoleń, wspomaga działania mające na celu poprawę wskaźników demograficznych. (Dz. U. poz. 1492).
Decyzję rządu skrytykowali członkowie Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii oraz Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
W ocenie PTMRiE oraz PTGiP dbałość o zdrowie prokreacyjne i rozwój strategii prorodzinnej państwa w obliczu zbliżającego się kryzysu demograficznego winny być jednymi z priorytetowych działań NPZ
- czytamy w oficjalnym oświadczeniu organizacji.
Fot. iStock
Eksperci z PTMRiE oraz PTGiP mówią wprost – nieuchronnie zbliża się kryzys demograficzny. Wymienili też, jakie punkty powinny znaleźć się z Narodowym Programie Zdrowia. Są to:
Przypomnijmy, że z raportu Ośrodka Studiów nad Płodnością Człowieka wynika, że 88 proc. Polek i Polaków uznaje niepłodność za problem społeczny wymagający rozwiązania. Z kolei według wstępnych danych GUS-u liczba urodzeń w roku 2020 była o ok. 122 tys. niższa niż liczba zgonów.
Zobacz również: Nie mogę zajść w ciążę. Od lekarki usłyszałam, że za mało się modlę