Choć wiemy na jego temat coraz więcej, zespół napięcia przedmiesiączkowego wciąż bywa tematem niewybrednych żartów. Kiedy kobieta nie panuje nad sobą, to na pewno wina PMS, a na chwilę przed okresem lepiej trzymać się od niej z daleka. W większości przypadków nie jest aż tak źle.
Zobacz również: Burza po słowach psycholożki. Jej teoria na temat PMS zabolała wiele kobiet
Wahania nastroju na kilka czy kilkanaście dni przed menstruacją dotyczą od 20 do 30 procent z nas, jednak w większości przypadków objawy są raczej subtelne. Najczęściej mówimy o chwilowym rozdrażnieniu czy problemach z koncentracją, czemu winna jest zaburzona w tym momencie gospodarka hormonalna.
Tylko czasami „premenstrual syndrome” przybiera bardziej dramatyczną formę, o czym nasza rozmówczyni przekonuje się regularnie na własnej skórze. Jej najbliżsi niestety także.
Papilot.pl: Jak to się zaczęło?
Klaudia: Przez pierwsze lata czułam się wręcz podejrzanie dobrze. Jako nastolatka przechodziłam okres bardzo spokojne. Niewielkie krwawienie, prawie niewyczuwalny ból, a po tabletki sięgałam raczej od święta. Wszystko zmieniło się na przełomie liceum i studiów, kiedy w moim organizmie ewidentnie coś się poprzestawiało. Pierwszym objawem było czarnowidztwo.
Co masz na myśli?
Stawałam się bardzo płaczliwa, wszystko mnie przygnębiało i miewałam ataki lęku. Nawet jeśli nie działo się zupełnie nic złego, to i tak widziałam wszystko w mrocznych barwach. Bałam się o siebie oraz najbliższych. Czasami ze strachu nie wychodziłam nawet z domu, bo czułam, że stanie się coś bardzo złego. Taki stan trwał maksymalnie kilkadziesiąt godzin. Szłam spać i budziłam się już w doskonałym nastroju.
Niektórzy nazywają to huśtawką nastrojów.
To było jednak coś innego, a kolejne objawy stały się coraz bardziej dokuczliwe. Później bywało i tak, że mówiłam lub robiłam coś okropnego, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Otrzeźwienie przychodziło zazwyczaj w momencie, kiedy było już za późno i obraziłam już wszystkich wokół.
Zobacz również: 6 największych mitów na temat okresu
A ból fizyczny?
Zabrzmi to może mało wiarygodnie, ale pod tym względem nic się nie zmieniło. Po tabletki przeciwbólowe i rozkurczowe sięgam bardzo rzadko. W czasie menstruacji cierpi bardziej moja psychika niż ciało. Gdyby nie tampon, to mogłabym zapomnieć, że właśnie przechodzę przez „te dni”. No i późniejsze opowieści znajomych, którzy opowiadają mi, jaka byłam dla nich niedobra.
Nie pamiętasz tego, co robisz?
Czasami mam jakieś przebłyski, ale raczej na zasadzie: byłam nie w porządku. Coś zrobiłam lub powiedziałam, tylko nie bardzo kojarzę szczegóły. Chyba, że mówimy o agresji fizycznej, bo w momencie ataku zaczynam wszystko kojarzyć.
Fizycznej?
Czasami wyżywam się na najbliższych. Nikogo nie pobiłam, ale miotam się, szarpię, szturcham, łapię innych za ręce. To amok, który trudno powstrzymać. Tracę zdolność logicznego myślenia, więc problemy i nieporozumienia rozwiązuję w ten sposób. Zupełnie tak, jak gdybym chciała zastraszyć „przeciwnika”. Były chłopak nagrał mnie w takim stanie i byłam zszokowana tym, co widzę.
Czy to był powód rozstania?
Nie ma co ukrywać, że tak. Wytrzymał ze mną ponad rok, ale wreszcie się poddał. Strasznie cierpiałam z tego powodu, ale to był moment otrzeźwienia. Dopiero wtedy pomyślałam, że dotychczasowe leczenie nie przynosi skutku.
A na czym polegało?
Lekarze zachęcali mnie do zmiany diety, przyjmowałam też substancje moczopędne, które jakoś miały pomóc. I może na niektórych to wszystko działa, ale jak widać po mnie - tym razem się nie udało.
Jak wygląda to teraz?
Jestem pod opieką nie tylko ginekologa, ale także psychiatry. Problem ma podłoże czysto fizyczne, bo zależy od hormonów, więc nie jestem w trakcie terapii. Leczenie ma charakter farmakologiczny. Tym bardziej, że pojawiły się także depresyjne myśli.
Nie brzmi jak temat do żartów.
Dlatego strasznie się wściekam, gdy ktoś drwi z PMS. Zazwyczaj to rzeczywiście nic takiego, ale niektórym niszczy życie. Rodzina trzyma mnie na dystans, chłopak uciekł, co jeszcze złego może się wydarzyć?
Zobacz również: 6 problemów z okresem, których nigdy nie powinnaś ignorować