Istnieje od zarania dziejów, dotyczy równo połowy populacji i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Mimo to wciąż jest na cenzurowanym, wywołuje zakłopotanie i skrępowanie, niesmak, a nawet zgorszenie. Jeśli już o nim mówimy, to prawie nigdy wprost, zasłaniając się takimi eufemizmami jak “te dni” czy “ten czas w miesiącu”. A to po prostu okres, miesiączka, menstruacja. Dlaczego wywołuje w nas tak wiele emocji, w zwłaszcza negatywnych?
Zobacz również: „Wiele dziewczynek nie wie, że miesiączka w ogóle istnieje”. Tak wygląda wiedza Polek o okresie
Te negatywne emocje nierzadko przekształcają się w błędne przekonania, te z kolei manifestują się w postaci konkretnych zachowań i działań. W wielu miejscach na świecie menstruujące kobiety wciąż nie mogą uczestniczyć w życiu religijnym czy społecznym, ponieważ są postrzegane jako “nieczyste”. Wiele z nich nawet nie wie, co raz w miesiącu dzieje się z ich ciałami - w końcu nikt nigdy im tego nie wytłumaczył. Nie mają też odpowiednich środków higienicznych i radzą sobie jak mogą, nierzadko narażając się na poważne infekcje. Z danych WHO, czyli Światowej Organizacji Zdrowia oraz UNICEF-u wynika, że ubóstwa menstruacyjnego, czyli braku dostępu do podpasek czy tamponów doświadcza 500 mln kobiet na całym świecie.
Ale ubóstwo menstruacyjne to nie tylko domena krajów Trzeciego Świata. Dotyczy także Polski, gdzie (jak wynika z raportu przygotowanego na zlecenie Kulczyk Foundation) aż 39 proc. kobiet z ubogich środowisk musiało przynajmniej raz zrezygnować z zakupu środków higienicznych na rzecz innych domowych wydatków. Ubóstwo menstruacyjne dotyka też młodych dziewcząt - 1 na 6 uczennic w Polsce opuściła zajęcia lekcyjne podczas miesiączki z powodu braku dostępu do artykułów higienicznych.
Z myślą o wspieraniu dziewcząt i kobiet w ubóstwie menstruacyjnym oraz dostępie do środków higienicznych na czas menstruacji powstała organizacja społeczna o nazwie Różowa skrzyneczka. Jej pomysłodawczynie to Adrianna Klimaszewska, Bożena Powaga, Aleksandra Hnat oraz ilustratorka Lucyna Cwiach, które zabiegają o powszechny dostęp do bezpłatnych środków higieny osobistej na czas menstruacji w przestrzeni publicznej.
Adrianna Klimaszewska: Właściwie to pomysł wyszedł od mojej siostry, z którą rozmawiałam na temat utrudnionego dostępu do artykułów higienicznych podczas menstruacji. Pomyślałyśmy, że warto by było jakoś je upublicznić, tak samo jak papier toaletowy czy mydło. Nie znalazłyśmy sposobu na to, żeby zorganizować to na poziomie samorządowym czy państwowym, bo nie mamy takiej władzy, ale stąd narodził się pomysł skrzyneczek, które umieszczamy gdzie tylko się da.
Bożena Powaga: Dostałyśmy kubeczki menstruacyjne do Fundacji Centrum Praw Kobiet we Wrocławiu od Akcji Menstruacja. Ada szukała kogoś, kto pomoże jej zrobić projekt ogólnie o menstruacji i w ten sposób się zgrałyśmy.
W różowych skrzyneczkach, które zaczynają pojawiać się w różnych miastach Polski znajdują się środki higieniczne, z których może skorzystać każda kobieta. Pierwsza skrzyneczka została umieszczona w Fundacji Centrum Praw Kobiet we Wrocławiu w grudniu zeszłego roku. Od tamtej pory w stolicy Dolnego Śląska można znaleźć już 9 skrzyneczek, m.in. w MOPS-ach, w Centrum Aktywności Lokalnej, a nawet w Caritasie. A to dopiero początek.
Adrianna Klimaszewska: Poza Wrocławiem skrzyneczka poszła już do Poznania, trzy skrzyneczki będą w Warszawie, jedna prawdopodobnie w Krakowie, dwie w Oleśnicy, kilka w Wałbrzychu, w Dzierżoniowie... Więc projekt rozprzestrzenia się na całą Polskę. Myślę, że to kwestia kilku tygodni.
Bożena Powaga: Przed pandemią zgłosiła się do nas nawet szkoła ze Szczecina. Już byli gotowi na to, żeby wejść z nami we współpracę, ale koronawirus pokrzyżował nam plany. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się do tego wrócić.
Ale różowe skrzyneczki to tylko część projektu.
Bożena Powaga: Bardzo zależy nam również na edukacji i uświadamianiu, ponieważ jeśli temat nie istnieje w przestrzeni publicznej to po prostu go nie ma. Będziemy starać się pokazać naszą Różową skrzyneczkę jak najszerszemu gronu i rozmawiać przez nią, mówić: “Słuchajcie, połowa światowej populacji menstruuje”. My, kobiety, generalnie zawsze jesteśmy przed, w trakcie albo po miesiączce. Dlatego też tego tematu nie można tak po prostu zbyć. To nasza fizjologia. W ramach projektu będziemy także prowadziły warsztaty dla dziewczynek i kobiet - to też przerwała nam pandemia. Pani dyrektor MOPS-u wyraziła na to zgodę i teraz wszystko zależy od pań, które organizują pracę w konkretnym MOPS-ie. Zawsze byłyśmy przyjmowane w tych miejscach z otwartymi ramionami. Panie widzą ogromną potrzebę takich działań, a do tej pory nikt się do nich z tym nie zgłaszał. Myślę, że w tej chwili to bardzo mocno rozwijający się temat.
Jakie warunki muszą zostać spełnione, aby różowa skrzyneczka pojawiła się w przestrzeni publicznej? Czy każdy może ją postawić i kto uzupełnia zapasy podpasek i tamponów, jeśli zostaną one wyczerpane w danej skrzyneczce?
Adrianna Klimaszewska: Różową skrzyneczkę może umieścić każdy, nawet we własnym domu. W takiej sytuacji oczywiście najważniejsza jest zgoda samego właściciela. Tak samo będzie np. w przypadku gabinetu dentystycznego, tak jak chce to zrobić nasza koleżanka. Ale jeżeli wchodzimy na poziom szkoły czy osiedla to wiadomo, że musimy uzyskać zgodę dyrekcji czy przewodniczącego rady osiedla. Trzeba zawsze porozumieć się z tym kto, jest zarządzającym danego miejsca. W MOPS-ie pani dyrektor odgórnie wyraziła zgodę, że poszczególne jednostki mogą sobie takie skrzyneczki ustawiać jeśli czują, że to jest potrzebne. Oczywiście trudno nam totalnie zawłaszczać przestrzeń publiczną, ale ludzie są chętni i naprawdę bardzo często wyrażają zgodę na umieszczanie różowych skrzyneczek. Brakuje tylko aktywistek i aktywistów, którzy chcieliby się tym zajmować i nas reprezentować, pytać, gdzie skrzyneczka może stanąć. Stawiamy różową skrzyneczkę i wyposażamy ją w dwa opakowania podpasek i w jedno lub dwa opakowania tamponów, wkładamy do niej również dwa kubeczki menstruacyjne, które dostałyśmy od Akcji Menstruacji. Potem staramy się uzupełniać ten skład, żeby skrzyneczka nigdy nie stała pusta. Panie z MOPS-u też nam pomagają i zawsze coś dokładają. Ale tak jak my stawiamy skrzyneczki i wsadzamy do nich środki higieniczne, tak każda inna osoba może to zrobić. To działa trochę jak lodówka społeczna - żeby dzielić się dobrami, które w zasadzie przecież nie powinny być nazywane dobrami.
Jak podkreślają pomysłodawczynie organizacji, Różowa skrzyneczka jest już mocno osadzona we wrocławskiej przestrzeni. Projekt otrzymał wsparcie Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet we Wrocławiu, które przekazało 1 tys. zł na zakup skrzyneczek i podpasek. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby pojawiły się one także w innych częściach Polski.
Adrianna Klimaszewska: Jeżeli ktoś widzi przestrzeń na różową skrzyneczkę w swoim mieście, powiecie, gminie czy wsi, można śmiało do nas pisać. Wspieramy osoby, które chciałyby umieścić skrzyneczkę w swojej okolicy i postaramy się zrobić wszystko, aby mogła się tam znaleźć.
Założycielki Różowej skrzyneczki opowiadają, że spotykają się praktycznie wyłącznie z pozytywnymi reakcjami na projekt.
Bożena Powaga: Jedyna negatywna sytuacja przydarzyła mi się podczas rozmowy ze znajomą i myślę, że wiele kobiet w moim wieku reaguje w podobny sposób. Znajoma zadała mi pytanie: “Po co ty to robisz? Przecież myśmy jakoś sobie radziły”. Odpowiedziałam jej grzecznie, że bardzo nie chciałabym, aby dziewczynki, moja córka czy moje wnuczki jakoś sobie radziły w XXI wieku. Myślę, że wiele kobiet ma jednak takie pytanie zakodowane w głowie - że po co to, po co o tym mówić, lepiej to ukryć, zataić.
Adrianna Klimaszewska: W Polsce wciąż wiele osób poddaje w wątpliwość, czy w naszym kraju ubóstwo menstruacyjne w ogóle istnieje. A przecież, jak wynika z badania Kulczyk Foundation, aż 22 proc. ankietowanych kobiet miało kiedyś problem z dostępem do podpasek. Nie chodzi więc o samo ubóstwo menstruacyjne, tylko o utrudniony dostęp do środków higienicznych. Na przykład na lotnisku - nie spodziewałam się okresu, nagle dostaję go i nie mam podpaski. Co wtedy robię? Biegam, szukam… To jest bardzo trudne. Chodzi nam więc także o szeroki dostęp do podpasek np. w łazienkach.
Zobacz również: Zamiast podpasek – papier toaletowy, skarpetki i gazety. Tak wygląda prawdziwe oblicze ubóstwa menstruacyjnego
Ale problemem w Polsce jest nie tylko brak dostępności artykułów higienicznych w miejscach publicznych. Jak wynika z raportu Kulczyk Foundation aż 37 proc. kobiet dba o to, aby nikt nie zobaczył, że idą do toalety z jakimś środkiem higieny intymnej. Wiele kobiet i dziewcząt na pewno będzie korzystać z różowych skrzyneczek, ale istnieje ryzyko, że duża grupa będzie po prostu wstydzić się do nich zajrzeć.
Adrianna Klimaszewska: Zdajemy sobie z tego sprawę, jednak stawiamy tutaj na walkę. Dlatego też chcemy, żeby nasze różowe skrzyneczki były tak wyraziste. Zależy nam na tym, żebyśmy oswajali się z okresem - i my kobiety, i mężczyźni, i dzieci. Myślę, że skrzyneczki w szkołach powinny być bardziej ukryte, umieszczone np. w łazienkach, a nie na korytarzu. Ale sama różowa skrzyneczka ma być krzykliwa, ma mówić: “My menstruujemy, korzystamy z podpasek, potrzebujemy z nich korzystać”. Oczywiście zmiana takiego podejścia to nie będzie kwestia dwóch lat, pewnie raczej 20 czy 30. Ale myślę, że Różowa skrzyneczka może coś zmienić.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Bożena Powaga: Od czegoś trzeba zacząć. Świadomości nie zmienia się na drodze rewolucji. Jest to ewolucja i małe kroczki. Ludzie muszą zacząć podejmować refleksję, muszą coś usłyszeć, zobaczyć, porozmawiać, przetrawić, zanim to do siebie przyjmą. Spotkałyśmy się też z głosami, że ludzie będą po prostu kraść te podpaski. Ja pamiętam czasy, kiedy nie było papieru toaletowego w toaletach publicznych, były tylko gazety. I gdy ten papier pojawił się w miejscach publicznych to natychmiast znikał. Ale… znikał do czasu. I tak samo będzie z podpaskami. Tylko po prostu musimy to wszystko przetrawić i przyswoić.
Jednak wiele osób na pomysł darmowych środków higieny menstruacyjnej w miejscach publicznych reaguje niezrozumieniem, śmiechem, a wręcz złością. Pojawiają się pytania dlaczego podatnicy mieliby fundować kobietom podpaski i tampony albo komentarze w stylu: “Idąc tym tokiem papier toaletowy też powinien być darmowy dla wszystkich, bo nie da się kontrolować wypróżniania”.
Adrianna Klimaszewska: Z tym że papier w toaletach mamy za darmo. Gorsze są np. argumenty, że golarki też powinny być dostępne w publicznych toaletach, bo takie też słyszałyśmy. Zrównajmy jednak podpaski z papierem toaletowym, bo one naprawdę są równe. Tak jak wydalamy z siebie mocz czy kał, tak mimowolnie wydalamy krew.
Bożena Powaga: Poza tym zauważmy, że w toaletach są przecież kosze na podpaski - a podpasek nie ma. Jest miejsce do zrobienia makijażu - a podpasek nie ma. Ewidentnie widać, że to jest temat tabu, którego ludzie nie chcą ruszać. My nie chcemy tak tego zostawić, chcemy to zmienić.
Zobacz również: Co by było, gdyby mężczyźni musieli płacić za papier toaletowy jak kobiety za podpaski?
Pomysłodawczynie Różowej skrzyneczki zwracają też uwagę na zmiany, jakie w ostatnich latach dokonują się w Polsce jeśli chodzi o walkę z tabuizacją okresu i ubóstwem menstruacyjnym.
Adrianna Klimaszewska: Dzieje się naprawdę dużo. Świetną robotę wykonują przede wszystkim dziewczyny z Akcji Menstruacji czy Pani Miesiączka na Facebooku. Menstruacja rzeczywiście zaczyna być widoczna w przestrzeni publicznej, pojawia się także graficznie, np. na okładce “Wysokich Obcasów” z pięknym, brokatowym okresem.
Bożena Powaga: O menstruacji zaczyna się mówić i to jest bardzo ważne. Ja doskonale pamiętam pierwszą reklamę podpasek z hasłem: “Z pewną taką nieśmiałością…”. Dokładnie pamiętam, jaka była moja reakcja, bo byłam zszokowana, że w ogóle się o podpaskach mówi. To były szare lata 90., używałyśmy jeszcze wtedy waty w takich siateczkach, która przesuwała się na plecy i niejednokrotnie wypadała np. podczas biegania. A potem pojawiła się ta reklama i wywołała ogromny szok. Zaniemówiliśmy, ale potem zaczęliśmy o niej rozmawiać, zastanawiać się, czy można o tym mówić, czy nie można, po co o tym mówić? I nawet jeśli się wstydziliśmy, to już zaczęliśmy o tym rozmawiać. Uważam, że ta reklama była przełomem.
Adriannie Klimaszewskiej, Bożenie Powadze, Aleksandrze Hnat i Lucynie Cwiech towarzyszy i pomaga jeszcze jedna bardzo ważna postać związana z Różową skrzyneczką, czyli MenstrUlka. To wyjątkowa ambasadorka akcji, niezastąpiona zwłaszcza podczas warsztatów edukacyjnych.
Fot. Różowa skrzyneczka
Adrianna Klimaszewska: MenstrUlka to wykreowana przez nas bohaterka, przyjaciółka każdej dziewczynki i kobiety. Jest wcieleniem menstruacji, zna każdy temat związany z okresem, potrafi odpowiedzieć na każde pytanie z nim związane, doradzić, wspomóc, przytulić. To nasza bohaterka warsztatowa, a te zaczynamy już w lipcu z dziewczynkami wrocławskimi. MenstrUlka jest naszą graficzną pomocą, będzie pojawiać się na broszurach i ewentualnie na gadżetach, które być może kiedyś powstaną. Pierwsze warsztaty będą skierowane tylko do dziewczynek - tych najmłodszych, do dziewcząt w wieku nastoletnim i do dorosłych kobiet. Okazało się, że skierujemy je głównie do dziewczynek ze społeczności romskiej we Wrocławiu, czyli będziemy walczyć nie tylko z wykluczeniem menstruacyjnym, ale także z wykluczeniem kulturowym. Planujemy, żeby warsztaty odbywały się częściej, cyklicznie, ale w tym celu będziemy musiały starać się o dofinansowanie.
Fot. Różowa skrzyneczka
Ale niewykluczone, że w dalszej perspektywie Różowa skrzyneczka zorganizuje warsztaty łączone, dla dziewczynek i chłopców, a być może także i dla samych chłopców. Należy podkreślić, że będą to warsztaty wyłącznie na temat menstruacji, chociaż autorki projektu doskonale zdają sobie sprawę z niedoborów w kwestii edukacji seksualnej.
Bożena Powaga: Gdy tylko zaczęłyśmy rozmawiać o warsztatach to nigdy nie wykluczałyśmy chłopców. One są dla wszystkich. Ale póki co trzeba od czegoś zacząć i w naturalny sposób zaczynamy od dziewczynek. Menstruacja lub jej brak jest związany także z rozrodczością i dotyczy związków, które ludzie tworzą między sobą. Jeśli jej nie ma to może być bardzo duży problem dla związku - to jest po prostu rozrodczość. I tutaj niestety wchodzimy w tematy seksu i polityki, a my na razie nie chcemy w to wchodzić, ponieważ wyznaczyłyśmy sobie ścieżkę tylko i wyłącznie menstruacji.
Zobacz również: „Myślałam, że okres nigdy się nie kończy”. Właśnie do takich przekonań prowadzi brak odpowiedniej edukacji
Jakie są dalsze plany działań Różowej skrzyneczki i jak można wspierać inicjatywę?
Bożena Powaga: Mamy marzenie. Chciałybyśmy zaróżowić całą Polskę i doprowadzić do tego, aby w każdej instytucji publicznej, w kinach, teatrach, w restauracjach prywatnych i kawiarniach znalazły się różowe skrzyneczki. Póki co nie możemy do nich wejść, bo wszyscy wiemy, co się wydarzyło w gospodarce. Bardzo trudno teraz pójść np. do jakiegoś restauratora i powiedzieć: “Dajemy ci skrzyneczkę” albo: “Kup skrzyneczkę, a my oznaczymy cię na Facebooku”. To wszystko trzeba jeszcze przetrwać, natomiast dzięki temu mamy czas na to, żeby rozmawiać i siać. Chciałybyśmy też zorganizować zrzutkę i tutaj będzie można bardzo nam pomóc, ponieważ mimo otrzymanych pieniędzy tych środków wciąż jest mało, zakupimy dzięki nim tylko 10 skrzyneczek. W tej chwili organizujemy we Wrocławiu zbiórkę środków higienicznych, czyli podpasek, tamponów i kubeczków menstruacyjnych. Myślimy też o zorganizowaniu zrzutki na te artykuły higieniczne. Jeżeli ktoś chciałby się włączyć w naszą akcję, dać znać, że ma miejsce gdzie można postawić skrzyneczkę, że będzie się nią opiekować - można do nas napisać. Ludzie są nam potrzebni właściwie w każdej przestrzeni. Wystarczy się odezwać.
Adrianna Klimaszewska: A jeśli chodzi o normalizację menstruacji to przede wszystkim trzeba zacząć od domu, jeśli nie da się od szkoły. Zwracamy się teraz do rodziców, do matek i do ojców, żeby rozmawiali z dziewczynkami o okresie. Bo jeśli 42 proc. kobiet przyznaje, że u nich w domu o tym się nie mówi, to jest przerażające. A menstruujemy średnio przez 7-9 lat życia. Dziewczynki potrzebują tych rozmów nawet gdy są naprawdę małe. Potrzebują się z tym oswajać, potrzebują wiedzieć, że mama menstruuje, że tata wspiera menstruującą mamę. To powinno być tematem naturalnym. Menstruacja jest naszym towarzyszem, więc powinna być obecna w naszym życiu. Oswajajmy ją, mówmy o niej, bo to jest najprostsze.
Zobacz również: Co by było, gdyby mężczyźni też mieli okres? Może wreszcie byłoby... normalnie