Polki mają najtrudniejszy dostęp do antykoncepcji spośród wszystkich Europejek. Tak wynika z badań Europejskiego Forum Parlamentarnego ds. Populacji i Rozwoju. W naszym kraju dostęp do środków antykoncepcyjnych wynosi tylko 31,5 proc. Raport „Contraception Atlas” za rok 2019 pokazuje, że w rankingu przegoniły nas takie kraje jak Rosja, Gruzja, Kosowo czy Bośnia i Hercegowina.
Zobacz również: Klauzula sumienia jeszcze bardziej zaostrzona. Lekarz nie poinformuje kobiety, gdzie legalnie przerwać ciążę
Fatalna pozycja Polski w zestawieniu wynika m.in. z faktu, że antykoncepcja hormonalna oraz awaryjna, czyli tzw. tabletki “po” są dostępne tylko na receptę. W szczególnie trudnej sytuacji są kobiety, które potrzebują przyjąć właśnie antykoncepcję awaryjną. Lekarze często zasłaniają się klauzulą sumienia i odmawiają wypisania recepty na pigułkę “po”.
W ostatnich latach Polki miały swobodny dostęp do antykoncepcji postkoitalnej tylko między kwietniem 2015, a lipcem 2017 roku. W tym okresie każda osoba powyżej 15. roku życia mogła kupić tabletkę ellaOne bez recepty. Jednak ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł stwierdził, że antykoncepcja awaryjna powinna być traktowana tak samo jak inne hormonalne środki antykoncepcyjne i sprzedawana na receptę.
Dostęp Polek do antykoncepcji : rok temu zajmowaliśmy trzecią pozycję od końca (zdobywając wynik na poziomie 42.7%), w najnowszym raporcie Contraception Atlas 2019 ten wynik jest jeszcze gorszy - 31,5%. Badanie na zlecenie Europejskiego Forum Parlamentarnego. pic.twitter.com/0mU9VPnL8c
— Izabela 🇵🇱🇪🇺 (@izabela1027) October 14, 2019
Ostatnio posłanki Koalicji Obywatelskiej - Aleksandra Gajewska, Monika Wielichowska i Barbara Nowacka - zwróciły się z interpelacją do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w sprawie dostępności antykoncepcji awaryjnej, m.in. ellaOne. Parlamentarzystki argumentowały, że ograniczenie dostępności do antykoncepcji postkoitalnej “wywołało głośny sprzeciw m.in. lekarzy, kobiet oraz organizacji działających na rzecz praw kobiet czy świadomego planowania rodziny”. Jednak z odpowiedzi ministerstwa wynika, że Polki nie mają co liczyć na swobodny dostęp do pigułek “dzień po”.
Ministerstwo Zdrowia obecnie nie planuje przywrócenia ww. produktów leczniczych do kategorii dostępności wydawanych bez przepisu lekarza. Byłoby działaniem nieznajdującym racjonalnego uzasadnienia merytorycznego, przywracanie stanu, który w drodze projektu rządowego został zmieniony w 2017 roku
- odpowiedział wiceminister Maciej Miłkowski.
Posłanki Koalicji Obywatelskiej zwróciły uwagę na fakt, że Światowa Organizacja Zdrowia, czyli WHO, rekomenduje stosowanie antykoncepcji awaryjnej i uważa ją za metodę bezpieczną dla życia i zdrowia.
Ministerstwu Zdrowia znane są rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia, niemniej jednak kompetentne władze Rzeczpospolitej Polskiej nie mają obowiązku purystycznego stosowania się do tych rekomendacji, co też wynika z samego charakteru dokumentu określanego jako "rekomendacja"
- czytamy w odpowiedzi wiceszefa resortu.
Co sądzicie o fakcie, że antykoncepcja hormonalna oraz awaryjna są w Polsce dostępne jedynie na receptę?
Zobacz również: Po wzięciu tabletki „po” wcale nie jesteś bezpieczna. Oto sytuacje, w których wciąż możesz zajść w ciążę