Każda z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak trudny jest powrót do regularnych ćwiczeń po dłuższej przerwie. Jeśli na długie miesiące porzuciłyśmy sport i wciąż obiecujemy sobie, że lada chwila do niego wrócimy i już kolejny tydzień przyniesie nam nie lada kondycyjną metamorfozę, a nic z tego nie wychodzi, czas na wprowadzenie kilku psychologicznych trików.
Zobacz także: Wysmukla uda i łydki, rzeźbi brzuch. Co jeszcze daje jazda na rolkach?
Aby nie zrazić się swoją złą kondycją i w związku z tym znów nie zagościć dłużej na kanapie, zacznijmy wprowadzać treningową metodę małych kroków. Zamiast brawurowego skoku na głęboką wodę, postarajmy się zacząć po prostu od dłuższych spacerów, poprzedzonych ćwiczeniami rozciągającymi. Potem przyjdzie czas na marszobiegi i inne rodzaje ruchu. Dzięki temu nie nabawimy się żadnej kontuzji i nie poczujemy się przeforsowane. Zastygłe mięśnie zaczną nareszcie aktywnie pracować, ale odbędzie się to bez widma zakwasów.
Ciężko jest przejść na życiowy model sportsmenki, jeśli dotychczas prowadziło się żywot raczej mało aktywny. Nie obiecujmy więc sobie, że od teraz każdego jednego dnia będziemy uprawiać sport, ponieważ nic może z tego nie wyjść. Podejdźmy do sprawy racjonalnie.
Na początku naszej aktywnej drogi wybierzmy raczej trzy, a potem cztery dni, kiedy będziemy ochoczo się ruszać i powoli wdrażajmy się ruchową rutynę. Jeśli nasza forma zacznie się poprawiać, treningi nie będą już wyzwaniem i czymś, do czego musimy się zmuszać, ale szalenie przyjemną metodą spędzania wolnego czasu. Nasza motywacja z pewnością będzie rosła wraz z kondycją. Bądźmy cierpliwe dla siebie i naszych ciał.
Zobacz także: Joga dłoni. Dlaczego warto zacząć ją praktykować?