Narkotyki - pomagają czy wyniszczają?

Środki odurzające dają obietnice bez pokrycia. Zmieniają świadomość, sprawiając, że jesteśmy szczęśliwsze. Ale tylko pozornie, bo w istocie nasz mózg stopniowo się uzależnia od bycia na haju. W efekcie, nasze życie zamienia się w nieustającą tragedię.
Narkotyki - pomagają czy wyniszczają?
14.11.2008

Naukowcy od lat próbowali ustalić, dlaczego zwierzęta i ludzie tak silnie reagują na wszelkiego rodzaju substancje psycho-stymulujące. Po latach żmudnych badań doszli do pewnych wniosków. Okazało się, że mózgi ssaków same produkują narkotyki, np. wewnętrzną morfinę. Różni się, co prawda, od morfiny chemicznej, ale w działaniu jest niemal identyczna. Komórki mózgowe, przyzwyczajane do wytwarzania własnej morfiny, reagują podobnie, tylko o wiele silniej, na morfinę pochodzenia roślinnego. Historia się powtarza jeśli chodzi o wewnętrzną marihuanę. Jest ona wytwarzana przede wszystkim przez te komórki mózgu, które są zmuszane do ciężkiej pracy.

Narkotyki to bardzo niebezpieczna zabawa, która na ogół zaczyna się dość niewinnie. Na imprezie chcemy się dobrze bawić, ale życie tak nas przytłacza, że sam alkohol już nie wystarcza. Często sięga się też po narkotyki przed tzw. „ważnym dniem” - egzaminem czy rozmową kwalifikacyjną. Będziemy pewniejsze siebie, na pewno odniesiemy sukces - tak myśli wiele z nas.

Narkotyk, tak jak niewierny kochanek, na początku obiecuje wiele. Przynosi ulgę, daje energię i spełnia nadzieje na lepsze jutro. Ale nawet jednorazowe zażycie, chociażby kokainy, pozostawia ślad w układzie nerwowym. Komórki porozumiewają się za pomocą neuroprzekaźników wydzielanych przez neurony. Substancje uzależniające oszukują neuron. Czasem udają endogenny neuroprzekaźnik, czasem hamują albo nasilają jego działanie.

Substancje psycho-stymulujące typu kokaina czy amfetamina wyostrzają pamięć, sprawiają, że dostajemy tzw. "powera", po którym ciężko zasnąć, a dodatkowo nie odczuwamy zmęczenia (jak normalnie). Ecstasy i amfetamina nasilają uwalnianie serotoniny, co powoduje wspaniałe samopoczucie. Osoby z problemami psychicznymi, depresjami, nerwicami czy ze zwykłą samotnością, często sięgają po tego typu wspomagacze, aby choć przez chwilę poczuć się inaczej, lepiej. Często nie zdają sobie sprawy, że narkotyki tylko pogłębią ich dotychczasowy stan.

Opioidy, morfina lub heroina, działają jak najskuteczniejszy środek przeciwbólowy. Dlatego stosuje się je u osób chorych na raka, gdy ból staje się nie do wytrzymania. Dodatkowo, heroina daje uczucie euforii. Zawarty w marihuanie i haszyszu tetrahydrokannabinol powoduje stan odprężenia i zapomnienia o wszystkim, co złe oraz niewygodne. Powoduje także, że doznania erotyczne czy chociażby żywieniowe stają się silniejsze. Marihuana jest szczególnie lubiana przez Osoby, które są leczone chemioterapią. Dlatego że niweluje wszelkie mdłości i poprawia apetyt.

Nie dziwi więc, że narkotyki są tak lubiane przez ludzi. To szybki i łatwy sposób na chwilową zmianę dotychczasowego życia, a raczej jego odbierania. uczucie szczęścia, które wywołują narkotyki, jest tak silnym doznaniem, że wiele osób chce powtórzyć ten stan - najpierw raz, potem drugi, trzeci… Jednak z biegiem czasu spożywane narkotyki zaczynają przejmować kontrolę nad życiem, a uzależniony mózg wydziela mniej dopaminy odpowiedzialnej za napęd ruchowy, koordynację, napięcie mięśni i wyższe czynności psychiczne. Zmniejsza się także wydzielanie endorfiny odpowiedzialnej za dobre samopoczucie.

Po pewnym czasie neurony układu nerwowego coraz słabiej reagują na wszelkie „naturalne” doznania typu jedzenie, picie, seks czy spotkania towarzyskie. W efekcie, alienujemy się, zaczynamy unikać ludzi, nic nie jest w stanie sprawić, abyśmy były szczęśliwe. Organizm na brak narkotyku reaguje nadmiernym pobudzeniem, niepokojem, zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi, biegunką, zwiększonym ciśnieniem tętniczym krwi. Akcja serca jest przyspieszona, co może spowodować zawał. Pojawiają się także wszelkiego rodzaju lęki, problemy ze snem i pamięcią. Jednak osoba uzależniona, nie bacząc na konsekwencje i tak już widoczne gołym okiem, sięga po kolejną, jeszcze większą dawkę narkotyku. Wtedy jest już trochę za późno na zawrócenie z tej zgubnej drogi. Mózg potrzebuje więcej i więcej, zmieniając nas we wrak człowieka. Każda, nawet najmniejsza próba kojarzona jest z „głodem”, takim samym jak w przypadku niepalenia przez osobę uzależnioną od nikotyny.

Gdy jednak uda się odstawić narkotyk, układ nerwowy regeneruje się latami. Reaguje słabiej i wolniej na naturalne bodźce niż jak to było przed zażywaniem narkotyków. Z przyjemnych odczuć pozostały mrzonki pod postacią lęku, wahań nastroju, brakiem ochoty na szereg przyziemnych sytuacji. Często zdarza się, że Osoby, którym udało się wyjść z nałogu, są bardziej narażone na popadanie w depresję, apatie, przygnębienie, myśli samobójcze czy histerie.

Trzeba sobie zadać pytanie, czy warto zmieniać chemicznie świadomość?

Polecane wideo

Komentarze (219)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 17.11.2015 19:41
Cały czas chodziłam przygnębiona, wszystko mnie denerwowało. Nie potrafiłam się kompletnie odnaleźć na świecie. Moje życie było zwykłą egzystencją, czasem nie chciało mi się nawet wstawać z łóżka. Szukałam dla siebie pomocy, ale nie chciałam faszerowac się lekami. Zamówiłam oczyszczanie energetyczne na stronie moc-energii.pl - i naprawdę mi to pomogło. Teraz przez większość dnia mam całkiem dobry humor, umiem docenić to co mam, a obowiązki przestały mnie przerastać. Czuję się jakbym wstała z kolan.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.08.2015 19:32
Mi pomogło oczyszczenie aury ze strony energiaduchowa.pl. Po kilku sesjach zaczęłam żyć pełnią życia.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 13.10.2009 15:00
ja biorę od kiedy skończyłam 11 lat.w wieku 12 zaczęłąm 'bawić się' heroiną.tak naprawdę to jest jak ze spadaniem:na początku wydaje się że to fajne,robi się wszystko żeby trwać tak cały czas,żeby ten stan się nigdy nie skończył.po jakims czasie jednak jest się świadomym że to prowadzi do śmierci.i właśnie zazwyczaj tutaj istnieją dwie drogi:próbować wyjść z tego lub pogrążać się dalej.nie jestem z tego dumna.ale wybrałam to drugie.teraz jest już beznadziejnie,ale cóż,jedynym sensem życia stało się dla mnie bycie na haju.jednak naprawde nie warto,może na chwilę daje to zapomnienie,ale tak na serio tylko sprawia że jest gorzej.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.08.2009 14:01
hmm, zgadzam się prawie z wszystkim co tu napisane. oprócz marihuanny. marihuanna dla rastafarian jest sakramentem, ich religią. i zależy o jakiej marihuanie mowa. np. taka z amsterdamu żadnych halucynacji nie wywołuje, tylko ma się ten stan. a mery od dilera to też co innego. "nie kupuj jej tylko siej" ! bless!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.08.2009 22:37
albo rewelacyjne filmy skazany na bluesa i reqiem dla dnuu hity
odpowiedz

Polecane dla Ciebie