Prostolinijny, zabawny, bezpretensjonalny. Tak do tej pory był postrzegany w Polsce Piotr Żyła. Utalentowany skoczek ujmował fanów swoim poczuciem humoru i niezwykłym przywiązaniem do rodziny. Wpis jego żony na Instagramie rzuca jednak zupełnie inne światło na postać sportowca uwielbianego przez rzesze Polaków.
„Tak to prawda ten Wasz wspaniały Piotr Zyla zostawil mnie dzieci bo tak bo nie potrafi żyć w rodzinie (połowa winy po mojej stronie kiedy wyrzuciłam go z domu jak mnie uprzejmie poinformował ze ma kochanke) nie mamzamiaru już kłamać” – napisała Justyna Żyła. Po kilku godzinach wpis zniknął z jej profilu, jednak pojawił się nowy:
„Wiem, wiem nie powinnam była usuwać poprzedniego postu (zrobiłam to na prośbę bliskich mi osób) emocje emocjami, ale dogadywaliśmy się z mężem inaczej, nie dotrzymał słowa, a we mnie coś pękło. Moje dzieci nie będą płakać przez kogoś... przez człowieka który jest ich ojcem. Starałam się... najbliższe mi osoby wiedzą jak się staram i robię wszytko żeby moje dzieci miały się jak najlepiej i w jak najmniejszym stopniu odczuły obecna sytuację. Dlatego proszę o uszanowanie naszej prywatności”.
Redakcji wp.pl udało się porozmawiać z żoną Piotra Żyły. - Wczoraj po raz kolejny nie tylko okłamał mnie, ale i nasze dzieci. I to zaważyło na moim wpisie, który potem usunęłam na prośbę bliskich mi osób – wyjaśniła w rozmowie z portalem. – Wiem, że nie było to z mojej strony profesjonalne i że brudów rodzinnych nie pierze w ten sposób. Ale Piotrek po prostu zablokował mój numer w telefonie i potraktował jak zupełnie obcą osobę – stwierdziła.
Dodała także, że nie chce szkodzić karierze męża. – Chciałam po prostu, żeby wiedział, jaką krzywdę zrobił dzieciom – wyjaśniła.
Dziennik „Fakt” ustalił z kolei, że z lotniska w Katowicach, gdzie skoczek przyleciał po igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu, odebrała go już inna kobieta.
Myślicie, że Żyła straci fanów przez trudną sytuację rodzinną?