Urodziła się 28 września 1898 roku w Warszawie, ale dzieciństwo spędziła w małej wsi Jurki, gdzie jej ojciec administrował majątkiem szwagra. Był chemikiem i miał głowę pełną pomysłów (zajmował się m.in. produkcją mydła), ale w interesach szło mu kiepsko i rodzina Smosarskich często popadała w problemy finansowe.
W 1905 r. Smosarscy wrócili do Warszawy. Ojciec zmarł niedługo po 12-tych urodzinach Jadwigi. Ciężar utrzymania trójki dzieci (przyszła gwiazda miała jeszcze dwóch braci) spadł na matkę, która zaczęła pracować jako fryzjerka.
Także Jadwiga musiała szybko wkroczyć w dorosłe życie. Jako 19-latka zatrudniła się w Banku Polskim, ale cały czas marzyła o karierze aktorki. Zapisała się na wieczorowe kursy w Warszawskiej Szkole Dramatycznej, gdzie szybko dostrzeżono jej talent. Odkrył go legendarny Aleksander Hertz, prezes pierwszej polskiej wytwórni filmowej „Sfinks”.
Polecamy: Ile waży Gigi Hadid?
Fot. Wikipedia / Pinterest
Mimo to publiczność pokochała aktorkę, która jednak cały czas marzyła o bardziej ambitnych rolach. Szukała ich na deskach teatralnych. Występowała w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Teatrze Miejskim w Bydgoszczy, Teatrze Małym we Lwowie, a także Teatrze Narodowym w Warszawie.
Pod koniec lat 20. Smosarska postanowiła zmierzyć się z kinem dźwiękowym. Pobierała lekcje śpiewu, a pierwszym filmem, w którym widzowie mogli usłyszeć głos gwiazdy był dramat „Na Sybir” z 1930 r. Kolejne produkcje, m.in. „Czy Lucyna to dziewczyna?”, „Dwie Joasie” czy „Jadzia” uczyniły z niej największą ówczesną gwiazdę polskiego kina, wygrywającą we wszystkich plebiscytach popularności.
Taylor Swift - od konkursów wokalnych do miliona dolarów dziennie
Fot. Wikipedia / Pinterest
W 1919 r. Hertz powierzył Smosarskiej rolę Heleny w niemym filmie „Dla szczęścia”, którego scenariusz powstał na podstawie sztuki Stanisława Przybyszewskiego. Choć produkcji nie udało się dokończyć, młoda aktorka wypadła przed kamerą na tylko dobrze, że wzbudziła zainteresowanie innych reżyserów. W następnych latach zagrała w kilku niemych melodramatach i obrazach patriotycznych: „Dla dobra kraju”, „Cud nad Wisłą”, „Bohaterstwo polskiego skauta”, „Orlę”, „Tajemnica przystanku tramwajowego”, „Iwonka” czy „Trędowata”.
Na ekranie wcielała się zwykle w słodkie i szlachetne panienki, które cierpią dla ojczyzny albo z powodu nieszczęśliwej miłości. „Cóż za dziwny fatalizm ciąży nad panią Smosarską, który każe jej ciągle przeżywać podobne koleje losu, pozwalając na jedyne urozmaicenie – wybór coraz innej samobójczej śmierci” – drwiły ówczesne gazety. W jednym z filmów kreowana przez Smosarską bohaterka rzuca się pod tramwaj, w innych topi się lub wyskakuje przez okno.
Fot. Wikipedia / Pinterest
„Miało się uczucie, że nawet drzewa szumią do siebie „Smosarska, Smosarska”. Ale to się biedactwu należy za to, co wycierpiała. Pomyślcie tylko być całe życie Iwonką, i to trędowatą” – tak Tadeusz Boy-Żeleński wspominał spacer w towarzystwie gwiazdy, która budziła powszechne zainteresowanie przechodniów.
Mimo ogromnej popularności Jadwiga Smosarska była skromną kobietą, skrzętnie chroniącą swoje życie prywatne. Choć występowała u boku największych amantów polskiego kina, unikała romansów i skandali. Dziennikarze dopiero po czasie dowiedzieli się o jej ślubie z Zygmuntem Protassewiczem. Skromna ceremonia odbyła się w 1935 r., w kościele Kanoniczek na warszawskim Placu Teatralnym.
Para poznała się cztery lata wcześniej, w Krynicy, gdzie inżynier Protassewicz nadzorował budowę ekskluzywnego hotelu Patria, należącego do Jana Kiepury. Słynny śpiewak wybrał się na występ aktorki razem z grupą przyjaciół, wśród których był przyszły mąż Smosarskiej.
Gdy gwiazda poznała Protassewicza, zaproponowała, by podjął się nadzoru nad budową zaprojektowanej przez nią willi u zbiegu ulic Naruszewicza i Pilickiej w Warszawie przy ulicy Naruszewicza w Warszawie. Kilka lat później mu się… oświadczyła. „Powiedziała, że ceni moje zalety i choć zna wielu przystojnych i wartościowych mężczyzn, zdecydowała się wyjść za mnie” – zdradził później Protassewicz.
Fot. Wikipedia / Pinterest
Ostatnim filmem, w którym zagrała Jadwiga Smosarska, była komedia „Ułan księcia Józefa” z 1937 r. Po wybuchu wojny małżeństwo Protasiewiczów opuściło Polskę i poprzez Łotwę, Szwecję oraz Norwegię, dotarło do Stanów Zjednoczonych. Zamieszkali w Nowym Yorku. Zygmunt szybko znalazł pracę w swoim zawodzie, Jadwiga zaangażowała się w pomoc przebywającym na emigracji polskim artystom. Występowała też przed polonijną publicznością i uczestniczyła w przeglądach swoich filmów.
W 1958 r. odwiedziła ojczyznę. Okazało się, że polska publiczność jej nie zapomniała. „Tłum sforsował kordon stewardes i pocwałował przez lotnisko w stronę lądującego samolotu. Pierwsza biegła Loda Halama. Za nią szybkim krokiem nadążały: Eichlerówna, Leszczyńska (…) Mieczysław Fogg wiódł chyżo Mieczysławę Ćwiklińską. Kwiaty więdły w czerwcowym ostrym słońcu, pasażerowie wychodzili niemrawo, zaskoczeni falującym morzem głów. Zniecierpliwieni zaczęliśmy skandować: Jadzia!, Jadzia! Jadzia!” – relacjonowała Barbara Wachowicz w „Przekroju”.
Kilka lat później Jadwiga i Tadeusz postanowili wrócić do Polski na stałe. W 1966 r. kupili w Warszawie mieszkanie, ale Jadwiga Smosarska nie zdążyła się nim nacieszyć. Zmarła 1 listopada 1971 r. Została pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim.
RAF