Kiedy w swoich telewizyjnych felietonach obśmiewał szafiarki – kochała go cała Polska. Kiedy w tragicznym wypadku stracił syna i jak nigdy potrzebuje wsparcia – dotychczasowa sympatia gdzieś zniknęła. Dziennikarz TVN, Filip Chajzer, nie dość, że opłakuje stratę jedynego dziecka, to na dodatek musi się mierzyć z falą hejtu wymierzonego przeciwko niemu.
Przypomnijmy, 16 lipca br. 9-letni Maksymilian podróżował samochodem ze swoim dziadkiem, ojcem byłej żony prowadzącego dziecięce show „Mali giganci”. W pewnym momencie 60-latek stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w naczepę stojącej na poboczu ciężarówki. Chłopiec zmarł na miejscu, a kierowca auta został przetransportowany do szpitala.
Rodzice Maksa, Filip Chajzer i Julia, jakiś czas temu się rozwiedli. W chwili tragedii prezenter przebywał na wakacjach w Stanach Zjednoczonych.
„W niedzielę wieczorem serwis plotkarski zamieścił artykuł informujący o śmierci syna Filipa Chajzera. Pod tekstem natychmiast zaczęły pojawiać się wpisy z wulgaryzmami, skierowanymi w stronę dziennikarza i nieżyjącego chłopca. Natomiast stosowany przez serwis mechanizm punktowania komentarzy automatycznie przeniósł do sekcji „popularne” najbardziej obraźliwe wpisy internautów. Taki stan utrzymywał się co najmniej przez kilka godzin. Oburzeni czytelnicy portalu, wchodząc na stronę z tekstem, zapoznawali się z treścią promowanych komentarzy i krytykowali redakcję za brak natychmiastowej reakcji” - relacjonuje serwis Wirtualne Media.
Dlaczego anonimowi hejterzy zdecydowali się uderzyć w zrozpaczonego prezentera? W wielu wpisach zarzucano Chajzerowi, że zamiast opłakiwać dziecko, ten znalazł czas na podzielenie się tragiczną informacją na Facebooku. Pojawiły się głosy, że gwiazda TVN w ten sposób walczy o jeszcze większą popularność.
Rozumiecie te zarzuty?
fot. ONS
Dziennikarz TVN zdecydował się zabrać głos w sprawie na Facebooku. Ponad 250 tysięcy jego fanów 2 dni po wypadku mogło przeczytać:
„Moi kochani
Ten wpis jest ponad moją siłę jak zresztą wszystko od zeszłego tygodnia. Straciłem moje dziecko. Syna, którego kochałem nad wszystko na świecie. Moje życie właśnie straciło sens. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się go kiedyś znaleźć. Teraz nie wiem tylko jeszcze jak. Jestem w bardzo złym stanie. Jest ze mną rodzina i przyjaciele. Z góry bardzo dziękuję za wsparcie, modlitwę, zwykłą dobrą myśl. Wobec tak ogromnej tragedii proszę o uszanowanie prywatności rodziny i bliskich.
Sprawę natychmiast podchwyciły tabloidy oraz portale plotkarskie. Do głosu doszli także internauci, którzy zamiast wyrazić współczucie, woleli obrzucić pogrążonego w żałobie 30-latka błotem.