Gdy 3 listopada 1949 roku, w Londynie, przyszła na świat, nikt się nie spodziewał, że oto narodziła się przyszła bogini mody i wyrocznia stylu. Dziś od jej aprobaty zależy "być albo nie być" największych domów mody, modelek, projektantów. Na własnej skórze o sile Anny przekonał sie Giorgio Armani. W efekcie konfliktu z Wintour, sprzedaż w jego salonach drastycznie spadła. Ale to działa również w drugą stronę. Marc Jacobs? Nie byłoby go, gdyby jego projekty nie zachwyciły naczelnej.
Od 20 lat, czyli od chwili gdy objęła posadę życia, każdy jej dzień wygląda podobnie - pobudka o 5:45, godzina gry w tenisa, spotkanie z wizażystą. O ósmej Anna zasiada przy biurku, które opuszcza późnym wieczorem. Wyjątki stanowi okres tygodni mody, gdy pani redaktor jest w rozjazdach. A żaden pokaz się nie rozpocznie, dopóki ta nie przybędzie i nie zasiądzie w pierwszym rzędzie, wraz ze swoim słynnym notesem. Niekiedy towarzyszy jej urodziwa córka, Bee Shaffer (na zdjęciach). Obie zawsze nienaganne i wymuskane do bólu, niczym woskowe figury z muzeum Madame Tissaud. Z rzeźbami łączy Wintour jeszcze jedno - kamienna twarz. Uśmiechy to rzadkość na obliczu królowej, a te nieliczne zarezerwowane są dla fotoreporterów.
Niektórzy nazywają ją "niewolnicą własnego wizerunku" - od lat ta sama fryzura na pazia (codziennie rano układana przez jej osobistego stylistę włosów), grzeczne, klasyczne stroje, nieodłączny atrybut gwiazdy w postaci olbrzymich ciemnych okularów oraz niemiłosiernie drogiej biżuterii. Jej charakterystyczny styl został sparodiowany przez główną konkurentkę Anny - naczelną francuskiej edycji, Carine Roitfeld, w jednej z sesji zdjęciowych. Modelka, Snejana Onopka, pozowała "przebrana" za Wintour, w otoczeniu typowym dla słynnej pani redaktor - w pierwszym rzędzie. Warto dodać, że na ramiona narzucono jej futro - przedmiot odwiecznej walki pomiędzy "Voguem" a organizacją broniącą praw zwierząt. Anna wielokrotnie była celem ataków PETA, której nie podobało się promowanie na łamach najbardziej poczytnego magazynu modowego na świecie naturalnych futer. Do przykrego incydentu doszło w październiku 2000 roku, gdy podczas pokazu Chloe, Wintour została obrzucona ciastem z tofu. Ponoć w ramach rewanżu, obrzuciła z okien gabinetu protestujących pod siedzibą pisma, świeżo usmażonymi stekami...
Skrajności to specjalność Wintour. System pracy w amerykańskiej edycji "Vogue'a" jest już niemalże żywą legendą. Pierwsza niepisana zasada? Nigdy, pod żadnym pozorem nie patrz królowej w oczy. Po drugie, nie wsiadaj z nią do windy. Chcesz dla niej pracować? Bądź chuda. Przybyło ci kilka centymetrów? Licz się z przymusową dietą. Chyba, że wolisz być skończona w tym biznesie. Absurdalne? I co z tego, i tak nikt nie śmie do zasad się nie stosować.
Ale Anna ma też pokaźne grono zwolenników. Karl Lagerfeld, Mario Testino, Francois Henri Pinault - wszyscy trzej poznali ją bliżej i wypowiadają się o niej bardzo przychylnie. Być może pod bezlitosną, zimną skorupą nieprzystępności kryje się zagubiona kobieta o doskonałym wyczuciu mody. Niemniej, przezwiska, jakimi obdarzyli ją pracownicy, mówią same za siebie. "Nuklearna Wintour" to nic w porównaniu z "Editrix" - od "editor" oraz "dominatrix", czyli "domina".
Dziś zarabia 2 mln dolarów rocznie, ma do dyspozycji limuzynę z szoferem i gigantyczny fundusz reprezentacyjny. Poza jej biografią, autorstwa Jerry'ego Oppenheimera, powstała książka "Diabeł ubiera się u Prady", której główna bohaterka została stworzona na wzór i podobieństwo Wintour.
Życie prywatne? Niewiele wiadomo na ten temat, bo Anna żyje pracą, której oddała się w 100%.