50-letni mieszkaniec gminy Szczerców (woj. łódzkie) podczas przerwy śniadaniowej w pracy nagle stracił przytomność i zmarł. Wszystko wydarzyło się chwilę po tym, jak zjadł kanapkę, którą przygotowała mu rano jego żona. Początkowo lekarze nie powiązali jednak ze sobą tych faktów. Stwierdzono, że mężczyzna miał zawał. Dopiero po pewnym czasie, na jaw wyszły prawdziwe okoliczności tej niespodziewanej śmierci.
Okazało się, że mężczyzna został otruty przez swoją własną żonę. 60-letniej Grażynie J. w zbrodni pomagał jej 30-letni syn. Oboje nie mieli żadnych oporów. Przygotowując mężczyźnie śniadanie, "doprawili" mu kanapki środkiem służącym m.in. do konserwacji mięs, a który spożyty w większej ilości może okazać się śmiertelny – podaje Fakt.pl.
Cała sprawa wyszła na jaw tylko dzięki temu, że oboje zaczęli namawiać swoją znajomą do podobnego czynu. Zachęcali ją, aby otruła swojego konkubenta, z którym ma dziecko, podając mu właśnie zatrute jedzenie. Pozbycie się jednego członka rodziny miało polepszyć jej warunki życia. Kobieta dostałaby przecież pieniądze z ubezpieczenia, a dziecko rentę. Zaniepokojona tymi dziwnymi poradami sąsiadka zgłosiła całą sprawę na policję.
Szczegółowe śledztwo pozwoliło zdemaskować morderców. Sprawcy tego niegodnego czynu od razu usłyszeli zarzut zabójstwa. Sąd skazał wyrodną żonę na 25 lat więzienia. Jej syn otrzymał nieco mniejszy wyrok. A wszystko dlatego, że stwierdzono u niego lekkie upośledzenie. W ocenie sądu to Grażyna J. była główną pomysłodawczynią całej zbrodni.
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Kaczka dziwaczka ze Świecia (Ma 4 łapy, które rosną razem z nią!)
"Jeśli będzie miała problemy z chodzeniem, zrobimy jej wózeczek, na którym będzie ciągnęła dodatkową parę nóg..."
Bliźniaczki syjamskie zrośnięte głowami zoperowane! (Całkowity sukces lekarzy)
Rital i Ritag miały 11 miesięcy, kiedy trafiły na stół operacyjny.