Sąd wypuścił trzech gwałcicieli!

Historia, jaka przydarzyła się Annie, mogła się zdarzyć każdej kobiecie. Kilka dni temu poszła do pubu w Węgrowcu pod Poznaniem, wieczór spędziła z bratem. W domu zostawiła córkę pod opieką matki, ponieważ samotnie wychowuje dziecko. W lokalu spotkała starego znajomego, zamieniła z nim tylko kilka zdań.

„Usiedliśmy przy stoliku i wtedy zauważyłam jednego z tych mężczyzn. Znałam go od siedmiu lat, mieliśmy swoje numery telefonów”.

Brat Anny musiał wcześniej wyjść, ona została kilka chwil dłużej, postanowiła wrócić sama. Do domu musiała jechać autobusem PKS. Poszła na dworzec i czekała na transport, gdy zadzwonił znajomy i zaoferował jej podwiezienie. Czekał pod dworcem. Przebieg zdarzenia opowiedziała dziennikarzom „Polska. The Times”. W samochodzie oprócz jej znajomego było jeszcze dwóch jego kolegów:

„Znałam go, więc wsiadłam. Nic złego się nie działo, aż nagle znajomy skręcił w boczną ścieżkę. Zaczął kluczyć po leśnych dróżkach, potem zatrzymał auto”.

Tam mężczyźni wielokrotnie ją zgwałcili. Po wszystkim odwieźli do domu i powiedzieli, że jak nie będzie milczeć, to się z nią policzą.

„Byłam w szoku i było mi strasznie wstyd. Następnego dnia ten znajomy zaczął do mnie wydzwaniać. Nie odbierałam, więc pisał SMS-y. Pomyślałam, że te SMS-y mogą być jakimś dowodem na to, co mi zrobił on i jego kumple”.

Anna zgłosiła się do Prokuratury Rejonowej w Wągrowcu, gdzie została przesłuchana przez prokuratora. Po wszystkim zatrzymano mężczyzn - Rafała P. (27 l.), Karola K. (21 l.) i Mariusza B. (21 l.), postawiono im zarzut udziału w gwałcie. Jak powiedział Tomasz Ziewiec, prokurator rejonowy w Wągrowcu, po złożeniu zeznań zostali wypuszczeni i nie zastosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych!

„Zostali oni przesłuchani w charakterze podejrzanych. Po dokonaniu przez prokuratora oceny zeznań poszkodowanej, treści wyjaśnień podejrzanych oraz zebranych dowodów uznał on, iż brak jest podstaw do stosowania wobec nich środków zapobiegawczych”.

Jak wynika z relacji oskarżonych, do których dotarli dziennikarze „Super Expressu”, mężczyznom wydawało się, że kobieta ma ochotę na seks z nimi.

Anna relacjonuje, że czuła się urażona zachowaniem prokuratora i ma zamiar złożyć skargę na jego działania:

„Gdy rozmawiałam z prokuratorem, miałam wrażenie, że on broni tych mężczyzn, a nie mnie. Wyciągał ode mnie informacje niezwiązane ze sprawą. Na przykład wypytywał, dlaczego samotnie wychowuję dziecko i czemu ciągle mieszkam z matką”.

Psycholog, który był obecny podczas przesłuchania, miał się zaopiekować ofiarą, jednak nie zadzwonił do niej ani razu.

Anna boi się zemsty gwałcicieli, przecież wiedzą doskonale, kto ich wydał. Od czasu wydarzeń nie wychodzi sama z domu. Koleżanki pomagają jej w dojazdach do pracy i wyjściach do sklepów. Rodzina odbiera ją z przystanku. Boi się, że ktoś z jej wsi dowie się o całym zajściu, wie tylko jej rodzina i bliscy znajomi.

„Jestem psychicznie rozwalona, a oni chodzą wolni. Zostałam sama ze swoimi problemami”.

Imię bohaterki w artykule dziennika „Polska. The Times” - „Trzej gwałciciele są wolni, ofiara nie wychodzi z domu” - zostało zmienione. Obawy ofiary nie przeszkodziły dziennikarzom „Super Expressu” przed ujawnieniem jej prawdziwych danych.

Zobacz też:

Być ofiarą gwałtu

Gra w gwałt dla przestępców

Lista najbardziej seksistowskich reklam roku

Joanna Martel