Taką matkę trudno nazywać matką. Zamiast opiekować się dzieckiem i dawać mu dobry przykład, wolała towarzystwo znajomych od kieliszka. Teraz sąd zadecyduje, czy odebrać Wioletcie J. prawa rodzicielskie.
Kobieta, choć ma zaledwie 28 lat, znana jest w Sopocie z zamiłowania do imprez. Jej zainteresowań nie zmieniła ciąża i narodziny synka. Kilka dni temu, będąc z dzieckiem na spacerze, odwiedziła znajomych. Ci zgodnie z polską gościnnością poczęstowali ją drinkiem. Na jednym się nie skończyło, a atmosfera poprawiała się wprost proporcjonalnie do wypitych trunków. Do czasu, aż ich zabrakło.
Pomysł na zdobycie funduszy na alkohol był prosty - pójść na ogródki działkowe i kogoś okraść. Dopadli jednego z działkowiczów, gdy ten odpoczywał w swoim domku. Pijana Wioletta J., jak gdyby nigdy nic, cały czas pchała przed sobą wózek. Policja, zawiadomiona o kradzieży telefonu, szybko ujęła sprawców. Po badaniu alkomatem okazało się, że matka ma w wydychanym powietrzu jeden promil.
Napastników, w tym Wiolettę J., odwieziono na komisariat, a dziecko trafiło pod opiekę babci.
W rozmowie z „Faktem”, komendant sopockiej policji, Mirosław Pinkiewicz, powiedział, że nie jest to pierwszy przypadek w karierze Wioletty:
„To nie pierwszy raz, gdy zastaliśmy tę kobietę nietrzeźwą w czasie, gdy powinna opiekować się dzieckiem. Będziemy wnioskować do sądu rodzinnego o odebranie jej praw rodzicielskich”.
Sąd nie powinien pozostawiać Wioletty samej. Przymusowe leczenie, a dopiero potem decyzja odnośnie odebrania lub zatrzymania praw rodzicielskich byłyby najrozsądniejszym rozwiązaniem. Może uda się jeszcze wyrwać dziewczynę ze szponów nałogu.