6-letnia Paulina Sroka z Dolędzina na Śląsku jest lokalną bohaterką. Gdy w domu jej babci wybuchła butla z gazem, dziewczynka nawet przez chwilę nie myślała o tym, aby ratować tylko siebie. Mimo że mama wyniosła ją z płonącego budynku, Paulina postanowiła tam wrócić po ukochaną babcię Marysię.
Staruszka i jej wnuczka trafiły do szpitala, ale lekarze nie dawali im dużych szans na przeżycie. Niestety, tak jak przewidywali, starsza pani zmarła po trzech tygodniach. Paulinka leżała w tym czasie pogrążona w śpiączce farmakologicznej, dzięki czemu jej organizm miał szansę się zregenerować. Wybudziła się po 60 dniach, jednak to był dopiero początek żmudnego leczenia. Pożar zostawił na jej ciele głębokie blizny i zniekształcił rączki, przez co dziewczynka nie może się bawić, rysować, ani nawet sama jeść.
Z pomocą Paulince i jej mamie przyszli lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, którzy podjęli się przeprowadzenia trudnej operacji na poparzonych i zdeformowanych kończynach 6-latki.
Dziewczynka przeszła już pierwszy zabieg. – Wycięliśmy blizny z przyśrodkowej części ramienia, łącznie ze stawem łokciowym, pozostawiając nerwy. Następnie nałożyliśmy sztuczną skórę – mówi dr Jan Skirpan w rozmowie z „Faktem”.
Pani Ewa, mama Pauliny ma nadzieję, że lekarze przywrócą jej córce władzę w obu rączkach i pomogą odzyskać wygląd sprzed tragedii. – Wierzę, że wspaniali lekarze, którzy są w tym szpitalu uleczą rany mojej córeczki – mówi wzruszona kobieta.
Natasza Lasky
Zobacz także:
Paszport kontra rzeczywistość: Zobacz, jak ludzie się zmieniają przez lata!
Po latach postacie ze zdjęć zupełnie nie przypominają ich właścicieli.
Bułgaria, Rumunia i... Polska: W tych krajach Unii Europejskiej głoduje najwięcej dzieci!
Tysiące dzieci w Polsce jest niedożywionych. Maluchy są osłabione, mają problemy z nauką.