Myśleliście, że po dokładnym przeanalizowaniu składu chleba, taniej kiełbasy i sera żółtego poznaliśmy już wszystkie dietetyczne zagadki? Nic bardziej mylnego!
Dziennikarze serwisu Fakt.pl, przeglądając sklepowe półki natrafili na kolejne oszustwo producentów żywności. Tym razem chodzi o pasztet...
Aż włos jeży się na głowie, gdy przeczytamy skład tego specjału. I niech nie zmylą nas swojsko brzmiące nazwy produktów. Za uroczą nazwą „pasztet babuni” zwykle nie kryje się nic prócz masy konserwantów i wzmacniaczy smaku.
W większości tanich, popularnych pasztetów sprzedawanych w sklepach mięsa moglibyśmy szukać z lupą. Nie mówiąc już o wartościowej wątróbce. Jedyne, czym karmi się klienta to zmielone skóry i chrząstki plus trochę bułki tartej, mąki i marchwi dla wypełnienia wyrobu.
Skąd to nagłe obniżenie jakości pasztetów? (Przecież jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał o takich oszustwach). Jak trafnie zauważył Fakt.pl – wszystko zmieniło się po wejściu Polski do Unii Europejskiej. To właśnie wtedy przestały obowiązywać polskie wyśrubowane normy i każdy producent produkuje wyroby, jak mu się żywnie podoba i to w majestacie prawa!
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Dietetyczna ZAGADKA: Co jest w żółtym serze? (Mleka to tam są śladowe ilości!)
Czy na pewno wiesz, co jesz? My nie miałyśmy o tym pojęcia!
Polak w restauracji: Ile średnio wydaje na posiłek? Co najczęściej zamawia?
Nasi rodacy polubili jedzenie poza domem. Po pańsku!