Sprawa młodej Szwedki pochodzenia somalijskiego trafiła do sądu. W wieku 11 lat, w 2001 roku, dziewczynka została wywieziona do rodzinnego kraju w Afryce, gdzie została zaprowadzona do miejscowego znachora/szamana. Mężczyzna, przy użyciu prymitywnych narzędzi i bez jakiegokolwiek znieczulenia, wyciął jej łechtaczkę. Następnie zaszył jej pochwę, pozostawiając mały otwór na mocz. W trakcie okrutnego zabiegu dziewczynka była przytrzymywana przez matkę i dwie inne kobiety.
Po wszystkim, Somalijka wróciła z córką do Szwecji. Wychowując ją, często sprawdzała, czy jest dziewicą. Gdy dziewczyna się buntowała, biła ją i karała za nieposłuszeństwo. Po kilku latach terroru nastolatka nie wytrzymała i zgłosiła się na policję. Ta przekazała sprawę do sądu.
Wyrok usatysfakcjonował poszkodowaną. Sąd orzekł, że matka dziewczyny winna jest okaleczenia i kazał wypłacić córce odszkodowanie w wysokości 450 tys. koron (189 tys. zł). Dodatkowo musi jeszcze zapłacić rekompensatę 390 tys. koron (164 tys. zł), którą nałożył na nią urząd pilnujący, czy ofiary dostają zadośćuczynienie.
To już trzeci podobny wyrok. Wcześniej rodzice, którzy przymusili córki do obrzezania, oprócz odszkodowania trafili do więzienia. Szwedzkie prawo zezwala na ściganie rodziców, którzy obrzezali dzieci, wywożąc je do innego kraju.
Zobacz także:
Kilkaset kobiet uciekło przed obrzezaniem
W kościołach i szpitalach na terenie Kenii schroniło się kilkaset dziewcząt w wieku od 10 do 15 lat, które uciekły przed obrzezaniem.
O co chodzi w zabiegu i dlaczego matki godzą się na okaleczanie córek?