Kilka dni temu publikowaliśmy artykuł na temat problemów ze znalezieniem dobrej niani. Ta historia przekonuje, jak ważna jest „selekcja” kandydatek na opiekunkę.
Natalie i Josef postanowili oddać 14-miesięcznego Christophera do żłobka. Kobieta musiała wrócić do pracy, aby podreperować rodzinny budżet. Jednak w kilkunastu placówkach ich podania zostały odrzucone. Urząd ds. Młodzieży polecił im opiekunkę, Susannę K.
Mimo kompetencji i umiejętności, już drugiego dnia kobieta ujawniła swoje prawdziwe oblicze. Zadzwoniła do rodziców Christophera z informacją, że z chłopcem dzieje się coś złego. Natlie zastała synka leżącego na podłodze, z wytrzeszczonymi oczkami i odrętwiałego. Pogotowie zabrało dziecko do szpitala, a niania wciąż powtarzała, że nie wie, co się stało.
Okazało, się że to Susanna jest odpowiedzialna za stan Christophera. Potrząsnęła kilkakrotnie chłopcem i wywołała wylew krwi do mózgu. Gdy jej to udowodniono, tłumaczyła, że maluch nie chciał zasnąć, a jej zabieg miał mu w tym pomóc.
Zrozpaczeni rodzice na grobie synka umieścili napis „Aniołek odleciał”.