Dorota Zientel ma dwadzieścia siedem lat i mieszka w podwarszawskich Łomiankach. Cierpi na genetyczne zwyrodnienie barwnikowe siatkówki, jej wzrok systematycznie się pogarsza. Ostatnio zaczęła uczyć się chodzić z białą laską.
Mimo choroby ukończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. W rozmowie z Gazetą.pl przyznaje, że stara się żyć normalnie. SMS-owe zgłoszenie do programu „Milionerzy" wysłała pół roku temu. Udało jej się przejść przez eliminacyjne pytania. W zeszły czwartek do Doroty zadzwoniła pani z programu, z zaproszeniem na nagranie. Była zdziwiona, gdy okazało się, że dziewczyna potrzebuje dyktafonu do „zapisania" adresu. I wtedy Dorota usłyszała najgorsze: „A, no to będzie problem…".
Dziewczyna o swojej chorobie wspomniała w ankiecie i poinformowała, że nie widzi. TVN nie chce zabrać głosu w sprawie, ponieważ teleturniej produkuje firma zewnętrzna - Inter Galactica. Nieoficjalnie wyjaśniono, że chodzi o wstępne eliminacje w „Milionerach", podczas których z 10 osób wybierana jest jedna - ta, która najszybciej odpowiedziała na zadane pytanie. Uczestnicy, szeregując odpowiedzi, korzystają z ekranów dotykowych. Takie urządzenia nie mogą być użyte przez osobę niewidomą.
Gdy Gazeta.pl chciała wyjaśnić, dlaczego pani Dorocie odmówiono występu, rzecznik TVN-u odsyłał do firmy zewnętrznej, a firma Inter Galactica do nabywcy programu.
Ta sytuacja tylko pogorszyła samopoczucie 27-latki chcącej normalnie żyć:
„Nie pomagają mi już okulary. Producenci programu wykluczają możliwość, żeby ktoś ze mną był. Do udziału takich osób jak ja, nie są przystosowane ich urządzenia. Mamy XXI wiek. W programach innych stacji pojawiali się uczestnicy niepełnosprawni, pamiętam jednego chłopaka, który chorował na to, co ja. I tam problemu nie było. Mogę mieć umysł Einsteina i urodę Kate Moss, ale w "Milionerach" nie wystąpię. Jest mi przykro" .
Dorota nie planuje startów w innych teleturniejach. Zachowanie TVN-u, według Małgorzaty Pacholec z biura zarządu głównego Polskiego Związku Niewidomych, nie jest dyskryminacją:
„TVN nie zastosował rozwiązań dla osób niewidzących, bo nie mógł przewidzieć, że taka osoba zgłosi się do teleturnieju. Tak samo jak nikt nie wyobraża sobie osoby niewidomej w konkursie strzelania do celu. Chociaż byśmy bardzo chcieli, do pewnych czynności się nie nadajemy. Życie niewidomego nie jest łatwe, ale priorytety powinny być inne: poprawa bezpieczeństwa, by niewidomi nie wpadali pod pociągi metra, ułatwianie dostępu do informacji, do pracy, zmiana stereotypów. O to trzeba walczyć".
W innych teleturniejach i programach pojawiały się osoby niepełnosprawne. Nie tak dawno, w show „Tak to leciało!", śpiewał niewidomy chłopak i nikt nie miał z tym problemu.