Tłumy związanych z Kupieckimi Domami Towarowymi osób, protestowały dziś w centrum Warszawy. Na rogu Marszałkowskiej ze Świętokrzyską miały miejsce dantejskie sceny. Rozżaleni, wściekli kupcy wdali się w regularną walkę z policją, nie szczędzili przykrych słów mediom, sypali wulgaryzmami jak z rękawa. Czy jest o co się bić?
Ukryte pod blaszanym dachem stragany reklamowano, jako tanią modę w centrum miasta, miejsce niedrogich ubraniowych i obuwniczych zakupów dla całej rodziny. Niestety asortyment oferowany przez kupców w głównej mierze składał się z chińskich podróbek (o wątpliwej estetyce) oraz dodatków o mocno zawyżonej (w stosunku do jakości) cenie. Po drugiej stronie ulicy, w sieciowych sklepach, można było kupić rzeczy o wiele lepiej wykonane, ładniejsze i często tańsze. W czym więc tkwił fenomen KDT?
Jego obrońcy i wierni klienci twierdzą, że panował tam niepowtarzalny, rodzinny klimat, a stali bywalcy mogli liczyć na spore bonifikaty. Przeciwnicy podkreślają, że miejsce nie pasowało do centrum stolicy i było kiepską wizytówką Warszawy. Podzielona na sektory, duszna hala i disco w głośnikach z pewnością nie tworzą shoppingowej aury na miarę wielkiego miasta…
Jakie będą dalsze losy KDT, nie wiadomo – czy powinno zniknąć? Zachęcamy was do udziału w SONDZIE. Zagłosujcie i przekonajcie się, co o tym sądzą inne Papilotki!