Fala samobójstw Polaków na Wyspach

Główne przyczyny to samotność, problemy finansowe i angielski spleen (przygnębienie z powodu wiecznie szarej i deszczowej pogody).
Fala samobójstw Polaków na Wyspach
13.02.2009

Problem samobójstw Polaków na Wyspach Brytyjskich nie pojawił się wraz z kryzysem. Jego początki to pierwsza fala emigracji. Z roku na rok coraz więcej rodaków odbiera sobie życie. Na statystki spory wpływ ma, oczywiście, ogólna sytuacja ekonomiczna.

Od kiedy otwarto polski konsulat w Manchesterze na północy Anglii, co najmniej 3 razy w miesiącu zajmuje się on samobójstwem obywatela Rzeczpospolitej. Najgłośniejszy był przypadek, w którym małżeństwo, najpierw żona, a potem mąż, odebrali sobie życie, pozostawiając dwójkę dzieci. Sprawę od razu opisały brytyjskie media, przedstawiając historię Doroty i Dariusza, którzy przyjechali na Wyspy w 2007 roku za pracą. Szybko popadli w kłopoty finansowe i to one popchnęły ich do tak desperackiego czynu. Jak powiedział w rozmowie z „Dziennikiem" wicekonsul w Manchesterze, Szymon Białek, aż jedną trzecią zgonów Polaków stanowią samobójstwa. Właśnie zajmuje się sprawą dwudziestoparolatki, która się powiesiła.

Podobna sytuacja jest na południu Wielkiej Brytanii, choć tu liczba samobójstw nie jest aż tak wysoka względem reszty zgonów. W 2007 było ich 34, a w 2008 już 49, z czego najczęściej odbierają sobie życie mężczyźni z roczników 1978 - 84.

Według psychologów, przyczyn samobójstw jest kilka. Najgorzej, gdy zaczynają się na siebie nakładać. Do samotności dochodzą problemy z aklimatyzacją w nowym środowisku, a teraz kryzys, na koniec dobija angielska pogoda. Wszystko razem powoduje depresję, z którą trudno sobie poradzić samemu. Jeśli w jej kulminacyjnym stadium nie znajdzie się obok żadna osoba gotowa podnieść na duchu albo chociaż pomóc, wysłuchując, to kolejnym krokiem staje się samobójstwo.

Część emigrantów zostawiła w Polsce rodziny, szukając szansy na polepszenie ich i swojego bytu. Nie mając oparcia w nikim bliskim, część z nich szybko ogarnia frustracja. Dla niektórych odskocznią staje się alkohol, inni szukają pocieszenia w nowych związkach i przygodnych romansach. Nawet jeśli potrzebują pomocy, nie wiedzą, gdzie o nią prosić. Barierą staje się język. Piętrzące się problemy popychają w stronę desperackiego kroku.

Joanna Martel

Polecane wideo

Komentarze (82)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 17.11.2015 19:44
Cały czas chodziłam przygnębiona, wszystko mnie denerwowało. Nie potrafiłam się kompletnie odnaleźć na świecie. Moje życie było zwykłą egzystencją, czasem nie chciało mi się nawet wstawać z łóżka. Szukałam dla siebie pomocy, ale nie chciałam faszerowac się lekami. Zamówiłam oczyszczanie energetyczne na stronie moc-energii.pl - i naprawdę mi to pomogło. Teraz przez większość dnia mam całkiem dobry humor, umiem docenić to co mam, a obowiązki przestały mnie przerastać. Czuję się jakbym wstała z kolan.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.04.2009 22:48
A angole juz zapomnieli jak polacy podczas wojny walczyli i bronili ich!!!!???oddawali krew,gineli za czyjes dupska i teraz nam sie tak odwdzięczją?!?!?! widocznie tego nikt ich nie nauczył na lekcji historii!!! ja ostatnio ogladałam za to jeden program jak facet anglik uczy dzieci jesc zdrową zywnosc bo wstydzi sie za swoj kraj.Uwierzcie mi czy nie ale dzieciaki nawet nie wiedzialy jak smakuje sałata!!!! porazka!! i to ma byc super narod?!?!!? co z tego ze nie mamy dobrych ulic,czy kiepska polityke,ale polacy chociaz umieja zadbac o dzieciaki i odnajda sie w kazdym kryzysie,dajemy rady w kazdej sytuacji,ciekawa jestem jak by to ich przycisło torche! to chyba po tygodniu by sie cała Anglia powiesiła!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.02.2009 12:10
w brytyjskim collegu KAZDY GŁUPI może sie uczyć... nie wiem czy jest sie czym chwalić :P
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.02.2009 18:38
Ja też mieszkam od kilu miesięcy w tym szarym nudnym ich kraju nie podoba mi się tam u iroli ale ja i moja rodzina musimy jakoś się przełamać poczekać na ten lepszy dzień bo do polski nie mam po co wracać bo nic nie mam nawet jednej pary skarpetek wszystkiego się pozbyliśmy z mężem przed wyjazdem.Więc nie dziwię się tym wszystkim którzy mają dosyć zielonych a raczej szarych i nijakich WYSP tych ponurych krajobrazów i ich zagrzybiałych i wilgotnych domów może ktoś zmieni zdanie i powróci do kraju jak dostanie od Irola jajem w łeb.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.02.2009 14:04
zal czytac te komentarze... gratuluje wrazliwosci.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie