Wiadomo nie od dziś, że polskie szpitale należą do grona najbiedniejszych w Europie. Pieniędzy brakuje w nich nie tylko na tak drobne przedmioty, jak bandaże czy strzykawki, ale również na sprzęt ratujący pacjentom życie.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie ze względów oszczędnościowych kolonoskopię przeprowadza się tym samym przyrządem, co… gastroskopię. - To jakieś kuriozum, by sprzętu, który wprowadza się pacjentowi do odbytu, używać również do badania wykonywanego przez usta i przełyk – burzą się lekarze. Dr Jacek Huk, ordynator i jednocześnie pomysłodawca tego zarządzenia broni się jednak: - Jeżeli lekarz przychodzi i mówi: "Pan ordynator kazał pana zbadać aparatem, który służy do badania jelita grubego", to naturalne, że pacjent się oburza. A pacjent nie wie, że sprzęt był myty i dezynfekowany. To zła wola lekarzy, że rozsiewają takie informacje. Gdzie ich etyka?
Huk dodaje również: - Lekarza, księdza czy adwokata rozlicza się ze skuteczności. Ja problem rozwiązuję.
Mimo tych argumentów, zarówno rzeszowscy lekarze, jak i pacjenci, odmawiają zabiegów. - Chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Sprzęt jest w odbycie, a za chwilę w ustach. Istnieje ryzyko infekcji, o komforcie leczenia nawet nie ma co wspominać – mówią.
A Wy jakie macie zdanie na ten temat? Rzeczywiście skuteczność leczenia jest ważniejsza od metod diagnozowania?
Maja Zielińska
Zobacz także:
12-letnia olbrzymka ze Szkocji: Ma prawie 190 cm wzrostu i nadal rośnie (BIEDNA!)
Dziewczynka cierpi na rzadką chorobę genetyczną.
Wbiła sobie pręt w oko na głębokość 10 cm!
Czy dziecku grożą komplikacje zdrowotne? UWAGA: Zdjęcia są drastyczne!