W naszym życiu nie brakuje nałogów, ale jedno uzależnienie jest szczególnie popularne. Można podejrzewać, że dotyczy większości młodych kobiet. Nawet tych, które twierdzą, że prowadzą zdrowy styl życia i bardzo o siebie dbają. Chodzi o obsesję na punkcie prostych włosów. Tak - niepozorna prostownica też może stać się źródłem wielu problemów. Ona coś o tym wie.
Hattie Gladwell, publicystka portalu „Metro”, otwarcie przyznaje, że do niedawna nie akceptowała swoich naturalnie kręconych i puszystych włosów. Od 14. roku życia z uporem maniaka prostowała je. Dzień w dzień. Często zarówno rano, jak i wieczorem. - Używanie prostownicy sprawiło, że zaczęłam mieć kontrolę nad czymś, czego bardzo nie lubiłam. To dodało mi mnóstwo pewności siebie - twierdzi.
3 miesiące temu postanowiła jednak zerwać z tym niedocenianym przez większość nałogiem. Właśnie wtedy zrozumiała, że ten niepozorny zabieg przynosi jej więcej szkody, niż pożytku.
Zobacz również: Cały Internet śmieje się z jej ABSURDALNEJ fryzury. Niewiarygodne, że z włosami można zrobić coś takiego...
Pierwszym argumentem za wyrzuceniem prostownicy była oszczędność czasu. Hattie twierdzi, że każdy taki zabieg zajmował jej cenną godzinę z życia. Jej włosy są bardzo gęste i grube, więc nie tak łatwo poddają się prostującej sile wysokiej temperatury. Dziennikarka stwierdziła, że zaoszczędzony w ten sposób czas mogłaby poświęcić na coś bardziej istotnego i przyjemniejszego - kolejny odcinek serialu lub dłuższą kąpiel.
Swój plan wprowadziła w życie. Okazało się, że wystarczy umyć włosy, nałożyć na nie odżywkę i przez ok. 10 minut suszyć. Nie są wtedy proste, ale prezentują się naprawdę dobrze. To 70 minut tygodniowo poświęconych na układanie fryzury. Zamiast dotychczasowych 7 godzin.
To nie jedyna zaleta. Szybko zauważyła także, że włosy wyglądają coraz lepiej i są zwyczajnie zdrowsze.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: 12 rzeczy, których faceci nienawidzą w Twoich włosach
„Od czasu, kiedy przestałam je prostować, zaczęły bardzo szybko rosnąć. Są w zdecydowanie lepszej kondycji. Wyglądają na zdrowsze i takie są. Farba pozostaje dłużej na włosach, niż wtedy, kiedy traktowałam je rozgrzaną prostownicą” - zdradza na łamach portalu metro.co.uk.
22-latka przyznaje również, że stała się bardziej pewna siebie. Wcześniej nienawidziła swojej pofalowanej fryzury, a dziś ją docenia. Nie tylko ona. Zaobserwowała również, że dziś o wiele częściej słyszy komplementy na temat swoich włosów.
„Nie powiem każdej z was, żebyście przestały prostować włosy. Dla niektórych to jedyny sposób na to, by poczuć się dobrze. Wiem jednak, że taka przerwa może być dobrym sposobem na to, by zmienić myślenie o samej sobie. Zrozumieć, że coś do tej pory bardzo istotnego, tak naprawdę nie ma znaczenia”.
Zobacz również: 9 fryzur, które zrobisz w mniej niż 30 sekund!