Siwizna atakuje wszystkich, także gwiazdy show-biznesu. Jedne robią, co mogą, by tylko ją ukryć, inne przekonują, że nie jest to żaden problem. Na przykład popularna prezenterka telewizyjna Kinga Rusin chętnie zamieszcza na swoim internetowym profilu zdjęcia, na których można bez trudu dostrzec siwe włosy. „To dla mnie normalne, ponieważ... nigdy nie farbowałam włosów! Kolor, który „noszę” na co dzień to mój naturalny odcień i do tej pory nie myślałam o tym, by go zmieniać czy odświeżać” – tłumaczy celebrytka w rozmowie z Wizaz.pl. W innym wywiadzie dodaje, że nie używa farb do włosów, bo to sama chemia.
Z siwych włosów nie jest natomiast zadowolona księżna Kate, czego dowodem było zakończenie współpracy z długoletnim osobistym fryzjerem, po tym jak James Pryce założył profil na portalu społecznościowym, na którym publikował zdjęcia fryzur swojej najsławniejszej klientki. Jak podaje Telegraph.co.uk, stylista zamieścił między innymi fotografię zdradzającą siwiznę na czubku książęcej głowy. Uznano to za jawne naruszenie protokołu, nakazującego pełną dyskrecję w kwestiach prywatnych, dotyczących rodziny królewskiej. W efekcie fryzjer stracił pracę.
Zapomnij o drogich maskach i odżywkach do włosów. Oliwa z oliwek odmieni je nie do poznania!
Bez wątpienia siwizna staje się coraz większym problemem. Przed laty srebrzysta głowa kojarzyła się z dojrzałym wiekiem. Dziś przyjmuje się, że fizjologiczne siwienie związane ze starzeniem organizmu rozpoczyna się już między 30. a 40. rokiem życia, jednak lawinowo przybywa również dwudziestoparoletnich Polek, które pewnego dnia, stojąc przed lustrem odnajdują w czuprynie niepokojące jasne pasemka, świadczące o nieprawidłowo funkcjonujących melanocytach, czyli komórkach pigmentowych wytwarzających substancje koloryzujące. W konsekwencji włosy nabierają wówczas barwy biało-beżowej, a nie – jak nam się często wydaje – srebrnej, które jest po prostu złudzeniem optycznym.
Dlaczego tak się dzieje? Wczesne pojawienie się siwych włosów często jest dziedziczne, choć naukowcom do dzisiaj nie udało zidentyfikować genu odpowiedzialnego za to zjawisko. Często jednak same przyczyniamy się do rozwoju tego defektu estetycznego, który bywa konsekwencją stresującego stylu życia, palenia papierosów czy niewłaściwej diety, ubogiej w produkty dostarczającej kwasu foliowego (witamina B3), biotyny (witaminy H), kwasu pantotenowego (witaminy B5), witaminy B12, czy minerałów: miedzi, cynku, żelaza i selenu.
Fot. Unsplash
Przyspieszone siwienie bywa również symptomem niedomagania tarczycy, a zwłaszcza chorób autoimmunizacyjnych tego ważnego dla organizmu kobiety gruczołu, który jednocześnie sprawia szczególnie dużo kłopotów współczesnym Polkom. Jeśli zatem niepokoi nas wczesne pojawienie się srebrzystych włosów, warto wykonać odpowiednie badania, które wykażą, czy tarczyca działa prawidłowo.
Siwienie staje się bez wątpienia dużym problemem społecznym, ponieważ u wielu kobiet jest powodem kompleksów czy zaniżenia poczucia własnej wartości. Nic dziwnego, że na całym świecie trwają poszukiwania sposobu, który przyczyni się do rozwiązania tych kłopotów. Niedawno media poinformowały, że niemieccy naukowcy odkryli, iż aktywowany przez promieniowanie UVB związek o nazwie pseudokatalaza (PC-KUS) może nie tylko powstrzymać siwienie włosów, a także pomóc osobom cierpiącym na bielactwo. Jednak ich odkrycie na zostało jeszcze wykorzystane poza murami laboratorium.
Dlatego kobietom zmagającym się ze „szronem na głowie” pozostaje koloryzacja. Właściwie dobrany preparat sprawi, że nasza fryzura zyska barwę zbliżoną do naturalnej. Koloryzacja musi być przemyślana i wykonana przez specjalistę, który dobierze właściwą farbę i wykona zabieg tak, aby efekt nie wyglądał sztucznie. Jeśli się na niego zdecydujemy pamiętajmy, że trzeba go będzie regularnie powtarzać.
Producenci farb chwalą się wykorzystywaniem coraz skuteczniejszych substancji, na przykład bogatego w nienasycone kwasy tłuszczowe oleju tsubaki, pozyskiwanego z nasion kamelii japońskiej, rośliny kwitnącej zimą, w ekstremalnych warunkach. Jego aktywne składniki odżywiają i odbudowują korę włosów oraz zwiększają ich nawilżenie, spowalniając procesy starzenia się oraz siwienia.
Fot. Unsplash
Dla osób, które nie lubią długiego przesiadywania w gabinecie fryzjerskim i wolą eksperymentować w domowym zaciszu wymyślono tzw. odsiwiacze. Sposób użycia preparatów jest tak prosty, że bez trudu nałożymy je w łazience. Tego typu produkty działają inaczej niż farba do włosów. Nie powodują diametralnych zmian, tylko stopniowo przywracają naturalny kolor włosów. Subtelna różnica zauważalna jest dopiero po 2-3 dniach.
Odsiwiacza nie trzeba dobierać do koloru włosów. Ten sam preparat przeznaczony jest do wszystkich odcieni. Ale uwaga – jeśli kobieta jest rudzielcem albo ma farbowane lub rozjaśniane pasma, kosmetyk nie zadziała. Nie powinno się go też stosować, gdy siwizna pokrywa więcej niż 70-80 proc. czupryny.
Czasem warto sięgnąć po dary natury. Skuteczną płukanką może być napar z szałwii. Nie tylko wzmocni włosy i zapobiegnie wypadaniu, ale również pomoże w pozbyciu się łupieżu, a nawet „ufarbuje” siwe pasemka na ciemny brąz.
Jeśli nie mamy czasu na takie zabiegi, a zależy nam na szybkim efekcie, warto użyć sztyftu barwiącego, który znakomicie pokrywa siwe włosy, idealnie współgrając z odcieniem pozostałych. Jest wygodny i szybki w nakładaniu. Aby go zmyć, wystarczy użyć szamponu.
RAF