Obcinasz włosy i pięć minut później podejmujesz decyzję o zapuszczaniu? My też. Aktualnie jak ognia unikamy fryzjera, bo każda wyprawa kończy się sporą utratą cennej długości.
Więc jeśli obcinasz włosy dwa razy do roku i nadal nie możesz ich porządnie zapuścić, być może jednak za rzadko chodzisz do fryzjera. Nie podcinasz końcówek, a twoja fryzura woła o pomstę do nieba...
Skąd wiedzieć, że już czas na wizytę u fryzjera? Oto 4 SYMPTOMY:
Końcówki są rozdwojone. Na początek zrób mały test. Nawijasz kosmyk włosów na palec. Jeśli jest gładki i błyszczący, wszystko ok. Jeśli przypomina najeżony sznurek - biegnij po nożyczki! Na nic maski regenerujące i odżywki, włosy będą wyglądały na grubsze i mocniejsze dopiero po po podcięci.
Objętość zniknęła. Zainwestowałaś fortunę w pianki dodające objętości, codziennie suszysz włosy na szczotkę, a fryzura i tak jest płaska, bez życia? Zdecydowanie potrzebujesz dobrego fryzjera i dobrego cięcia.
Kołtuny, kołtunki. Myślisz, że włosy plączą się, bo jest zimno i nosisz czapkę? Plączą się, bo końcówki są zniszczone. Podetnij je, a problem się rozwiąże.
Twoja fryzura ma kształt trójkąta. Ten problem dotyczy ludzi o włosach grubych bądź kręconych. Jeśli u nasady włosy są cienkie, a dół napuszony i całość przypomina kształtem choinkę, to niezawodny znak, że trzeba podciąć końcówki.