Zaskakujące było wyznanie amerykańskiej celebrytki Kim Kardashian, która stwierdziła, że choć lubi być zadbana, włosy myje tylko… raz na pięć dni. „To dla nich zdrowsze niż ciągłe przesuszanie. Kobiety za często się kąpią i szkodzą skórze. Lepiej wspierać naturalną regenerację skóry i włosów” – stwierdziła w jednym z wywiadów. Do mycia włosów raz w tygodniu przyznała się również amerykańska aktorka i scenarzystka Nikki Reed, która powiedziała: „Moja mama jest fryzjerką i zawsze powtarzała mi, bym nie myła włosów za często – im rzadziej, tym lepiej, więc swoje włosy myję może raz lub dwa razy w tygodniu i używam dużo suchego szamponu”.
Amerykańskie celebrytki nie przebiją jednak Brytyjki Lucy Aitken Read, która nie miała w rękach szamponu od… dwóch lat! Co ciekawe, wcześniej Lucy myła włosy codziennie, gdy jednak przeczytała badania, z których wynika, że każdego dnia nakładamy na swoje ciała ponad 500 chemikaliów, postanowiła zmienić sposób dbania o urodę. Początki były trudne – jej skóra przyzwyczajona do kosmetyków wciąż wydzielała duże ilości sebum. Jednak po okresie, który Lucy nazywa „przejściowym”, okazało się, że wystarczy co trzy dni umyć włosy samą wodą, a raz na 10 dni odświeżyć fryzurę sodą oczyszczoną, jajkami, mąką czy sokiem z cytryny.
Jak więc jest z tym myciem włosów?
Do niedawna pokutowało przekonanie, że włosy trzeba myć tak często, jak wskazuje na to ich wygląd – niekiedy codziennie, a w niektórych przypadkach nawet… dwa razy na dzień. Od pewnego czasu coraz częściej mówi się jednak o tym, że zbyt częste mycie głowy negatywnie wpływa na stan skóry i włosów. Wypłukuje kolor z kosmyków, wysusza je, naraża skórę na kontakt z chemikaliami, przyczynia się do szybszego przetłuszczania, zaburza pracę gruczołów łojowych, czyli po prostu nam szkodzi.
Wśród internautów są osoby, które zrezygnowały z częstego mycia włosów. Jak Krzysiek. „Samą wodą myję włosy 2-3 razy w tygodniu i raz na 2 tygodnie łyżeczką sody oczyszczonej z odrobiną ciepłej wody, spłukuję ciepłą wodą, a później spłukuję roztworem dwóch łyżek octu jabłkowego na szklankę wody. Włosy są zdrowe, w ogóle nie przetłuszczają się. Efekt przyszedł szybciej niż się spodziewałem, po łupieżu nie ma śladu”.
Pamiętajmy, że na stan włosów wpływa też nasz styl życia. Trzeba się wysypiać i zdrowo odżywiać – włączmy do diety duże ilości warzyw i owoców, świeżo wyciskane soki, ryby, jajka, kasze, rośliny strączkowe, zioła, orzechy.
„Ja również miałam problem z przetłuszczającymi się włosami” – przyznaje jedna z forumowiczek. „Musiałam je myć codziennie rano, tuż przed wyjściem. Próbowałam różnych szamponów z wyższej półki czy specjalnych z apteki. Nic nie pomogło. Zmieniłam swój jadłospis. Ograniczyłam tłuste jedzenie. Swoją dietę wzbogaciłam w owoce i warzywa. Efekt jest taki, że mogę swoje włosy umyć przed spaniem i na następny dzień nadal są świeże. Nie muszę wstawać wcześniej i ich myć. Dłużej człowiek pośpi. Dodam jeszcze, że tańszy szampon z czarnej rzepy pomógł mi bardziej niż droższe szampony”.
Ewa Podsiadły-Natorska
Z szamponów zrezygnował też inny forumowicz. „Jestem facetem. Mam stosunkowo krótkie włosy, ale nie mogłem już wytrzymać z szamponami. Nawet najdroższe specjalistyczne powodowały, że po kilku użyciach pojawiał się łupież. Od trzech miesięcy myję głowę tylko wodą 2-3 razy w tygodniu. Po łupieżu nie ma śladu. Włosy może nie pachną perfumą, ale to może właśnie była przyczyna. Pomijając środowisko, które już nie przyjmuje chemii z szamponów, pomysł według mnie rewelacyjny”.
Natura wraca do łask
Przybywa internautek, które całkowicie rezygnują z drogeryjnych szamponów i odżywek. „Ja szamponu i odżywki też nie używam już od dwóch lat. Używam takiego mydełka – jest ręcznie robione, nietestowane na zwierzętach, organiczne. Jedno takie mydełko starcza na rok. Lekko pachnie cynamonem. We włosy czasem wmasowuję odrobinę oleju kokosowego, aby były bardziej miękkie i błyszczące. Do oleju kokosowego dodaję czasem krople olejku eterycznego, np. różanego. Jest higiena i aromaterapia” – czytam na forum dyskusyjnym.
Do łask zaczynają wracać metody naszych babć – pisze o tym jedna z internautek. „Moja babcia myła włosy żółtkami, miała je zdrowe, gęste i lśniące. Po umyciu było czuć trochę zapach żółtka, ale dość szybko się ulatniał, a efekt był zachwycający. Sama wiele razy też próbowałam, trzeba tylko uważać, by myć włosy w letniej wodzie, bo w przeciwnym razie jajecznica gwarantowana”.
Suchy szampon dobrym rozwiązaniem
Zdaniem specjalistów włosy powinno się myć rzadziej, a przede wszystkim dokładniej – skórę głowy trzeba starannie oczyścić. W trakcie mycia wykonaj masaż głowy, co poprawi mikrocyrkulację. Najważniejsze jest jednak, by szampon długo spłukiwać – nawet przez kilka minut, letnią wodą, aż stanie się zupełnie czysta.
Dobrym rozwiązaniem jest metoda Nikki Reed, czyli na co dzień stosowanie suchego szamponu, który odświeży czuprynę, uniesie włosy od nasady, doda im objętości, usunie nieprzyjemny zapach. Suchym szamponem wystarczy spryskać nasadę włosów i dokładnie je rozczesać – po same końce. Możesz również wmasować kosmetyk w czuprynę. Pamiętaj tylko, że niektóre produkty tego typu zostawiają na włosach ślady pudru, dlatego rozczesanie jest tak ważne.
Coraz więcej osób zamienia też szampony drogeryjne na ziołowe. „Kilka miesięcy temu odrzuciłem szampony i przerzuciłem się na szampony ziołowe itp. Obecnie najlepszy szampon, który nadaje blask, grubość i moc moim włosom, to szampon pokrzywowy. Polecam” – pisze jeden z internautów. „A ja polecam szampon z mydlnicy lekarskiej. Odkąd go używam, skończył się łupież i przetłuszczanie” – dorzuca inna uczestniczka internetowej dyskusji.