Ostatnio lata 80. przeżywają prawdziwy renesans. Wraca moda na ubrania z tamtej epoki, fabuła wielu nowych filmów i seriali rozgrywa się 30 lat temu, także wiele grup muzycznych nawiązuje w swoich utworów do tamtych lat. Era lat 80. wywołuje prawdziwą nostalgię, ale za pewnymi rzeczami, które się z nimi wiążą w ogóle nie tęsknimy. Dotyczy to z pewnością ówczesnych fryzur.
Zobacz również: „Aż chciałoby się chwycić za nożyczki”. Niewiarygodne, co one mają na głowach
Kuriozalne trwałe, dziwaczne cięcia i natapirowane włosy to znak rozpoznawczy lat 80., o których wiele kobiet chciałoby zapomnieć. Niestety pewna Australijka będzie musiała nosić na głowie taki relikt przeszłości jeszcze przez długi czas. Jessica Bray z Melbourne twierdzi, że przeżyła załamanie emocjonalne po wizycie w salonie fryzjerskim Saint James Hair Studio. Kobieta wyjaśnia, że fryzjer całkowicie zrujnował jej włosy. Po rozjaśnieniu końcówek włosy Jessiki stały się tak wysuszone i łamliwe, że zaczęły się kruszyć. “Delikatnie pociągnęłam za kosmyki, a one zostały mi w dłoni” - wyjaśniała kobieta w rozmowie z mediami. Dodała, że w ciągu kolejnych paru dni podczas kąpieli pod prysznicem włosy wypadały jej garściami, zatykając odpływ wody. Efekt? Na głowie Jessiki powstała fryzura na tzw. czeskiego piłkarza, czyli prawdziwy koszmarek rodem z lat 80. - “krótko z przodu, długo z tyłu”. Kobieta była tak załamana swoim nowym wyglądem, że musiała zwrócić się po pomoc do psychologa, aby poradzić sobie ze stresem i poczuciem upokorzenia.
Fot. Facebook.com/Jessica Bray
Ale to nie wszystko. Jessica musiała sprawić sobie specjalną perukę w związku ze świętowaniem swoich 30. urodzin, aby w tym wielkim dniu czuć się komfortowo. Zapłaciła za nią ponad 5 tys. zł. Kobieta napisała list do salonu, w którym wyjaśniła, co jej się przytrafiło. Powiedziała, że spotkała się z właścicielami salonu, którzy obejrzeli jej włosy. Gdy zobaczyli niefortunny efekt, wyrazili wyrazy współczucia i powiedzieli klientce, że zaproponują jej rekompensatę adekwatną do poniesionej straty. Jednak ostatecznie zwrócili Jessice tylko koszty wizyty.
Fot. Facebook.com/Jessica Bray
Teraz kobieta domaga się sowitego zadośćuczynienia - oczekuje odszkodowania w wysokości 80 tys. zł, w tym za traumę emocjonalną oraz za koszty peruki, którą kupiła z myślą o 30. urodzinach. Salon przekonywał, że nie ponosi winy za fryzurę klientki i że sama osłabiła stan swoich włosów poprzez wieloletnie rozjaśnianie. Ostatecznie właściciele salonu musieli wypłacić Jessice 700 zł odszkodowania za fryzurę oraz 300 zł za koszt wizyty u psychologa.
Myślicie, że to wystarczające zadośćuczynienie za taką fryzurę i zniszczenie włosów?
Zobacz również: Fryzjerka „kreowała” jej włosy przez 4 godziny. Teraz kobieta musi ukrywać się w domu