Wydaje się, że kolor włosów to drobny szczegół mający wpływ wyłącznie na nasz wizerunek. Od tego, czy jesteś blondynką, brunetką, a może rudą nie zależy przecież twoje życie. Odcień zawsze możesz zmienić, a w środku pozostaniesz dokładnie tą samą osobą. Czy aby na pewno? Hattie Gladwell, publicystka portalu metro.co.uk, jest nieco innego zdania. Ona twierdzi, że koloryzacja może być momentem przełomowym.
Młoda dziennikarka jakiś czas temu zdecydowała się na radykalną przemianę. Będąc naturalną blondynką, postanowiła zostać ciemną brunetką. Teraz przekonuje, że wpłynęło to nie tylko na jej wygląd. Z małej dziewczynki stała się kobietą, a wszystko zawdzięcza farbie do włosów. Zmieniło się całe jej życie - od postrzegania samej siebie, aż po pierwszy poważny związek.
Jakim cudem? Koniecznie przeczytaj jej wyznanie. Może to dobry moment na wizytę u fryzjera i rozpoczęcie zupełnie nowego etapu…
Zobacz również: Ten kolor włosów odpowiada za późną utratę dziewictwa (Potwierdzasz?)
źródło: Instagram (instagram.com/hattiegladwell)
„Mój naturalny kolor włosów to złoty blond. W wieku 14 lat zaczęłam je rozjaśniać i uzyskałam odcień platynowy. Jako blondynka mam jasną cerę i przy niemal białych włosach byłam zupełnie niewidoczna. Dlatego zaczęłam się malować ciemnym eyelinerem i podkreślać usta mocno czerwoną pomadką. Ubierałam się wyzywająco. Zupełnie tak, jakby jasne włosy sprawiały, że wszystko, co założę, od razu stawało się seksowniejsze, niż w rzeczywistości.
Zawsze kiedy palnęłam coś głupiego, w odpowiedzi słyszałam dowcip o blondynkach. Przyciągałam do siebie określony typ chłopaków - takich, którym nie zależy na niczym poważnym. Patrzyli na mnie jak na kawałek mięsa. Po kilku latach zorientowałam się, że wyglądam sztucznie. Unikałam naturalności i zawsze prezentowałam się jak imprezowa dziewczyna.
3 lata później zdecydowałam się zafarbować włosy na czarno. I od tej pory nie mam ochoty wracać do przeszłości” - wyznaje.
Zobacz również: Brunetki czy blondynki? Wiemy, który kolor włosów GWARANTUJE powodzenie!
źródło: Instagram (instagram.com/hattiegladwell)
„Na początku nie mogłam rozpoznać siebie w lustrzanym odbiciu i przez kilka dni musiałam się przyzwyczajać. Znałam siebie jedynie jako blondynkę. Martwiłam się, że ludzie uznają tę zmianę za zbyt drastyczną. Wątpliwości minęły, kiedy usłyszałam komentarze moich przyjaciół. Pokochali mój nowy styl. Stwierdzili, że nabrałam klasy i wyglądam niesamowicie. Tak pożegnałam wizerunek głupiej blondynki.
Wtedy wszystko się zmieniło. Stałam się bardziej naturalna, bo ciemne włosy idealnie współgrały z jasną karnacją. Nie potrzebowałam już tylu kosmetyków do makijażu. Zaczęłam się inaczej ubierać i wciąż czułam się pewna siebie. Ludzie zaczęli rozmawiać ze mną tak, jakbym miała coś do powiedzenia, zamiast tylko na mnie patrzeć. Poczułam się jak kobieta, a nie dziewczynka. Wyglądałam na starszą i bardziej dojrzałą. Właśnie tego chciałam.
Trudno było przestać o sobie myśleć jak o głupiutkiej blondynce. Łapałam się na tym, że kiedy zdarzała mi się wpadka - próbowałam to tłumaczyć moim naturalnym kolorem włosów. Ale ostatecznie zmieniłam się ja i całe moje życie” - twierdzi Hattie.
Zobacz również: Najczęstsze błędy, jakie robimy przy koloryzacji włosów!
źródło: Instagram (instagram.com/hattiegladwell)
„Nie wiem czy wynika to z faktu, że jako brunetka zaczęłam być poważniej traktowana, a może stąd, że z ciemniejszymi włosami nabrałam pewności siebie, ale zmieniło się wszystko. Kilka miesięcy po ich zafarbowaniu rozpoczęłam pierwszy w życiu poważny związek. Porzuciłam imprezowy i naiwny styl, a nabrałam klasy. Czułam to.
Oczywiście, nie twierdzę, że blondynka nie może taka być. Opowiadam tylko swoją historię. Z jasnymi włosami nie czułam się dobrze. Ta zmiana sprawiła, że dojrzałam i pierwszy raz w życiu poczułam, że moje słowa są słuchane i szanowane.
Dziś nie umiem sobie wyobrazić powrotu do dawnego wizerunku” - czytamy na łamach metro.co.uk.