W polu beauty raz po raz pojawiają się nowe trendy pielęgnacyjne. Od niedawna ciągle mówi się o tak zwanych bezkremowych nocach. Na czym polega ten topowy trik i czy warto zacząć go stosować?
Zobacz także: Jak dbać o usta? Te triki genialnie je odmłodzą i upiększą
Jakie trendy dominują teraz w polu beauty? Warto wiedzieć, że na topie jest obecnie przede wszystkim skinimalism. Coraz większa liczba kobiet z całego świata zaczyna mieć wrażenie, że używa zdecydowanie zbyt dużej liczby preparatów pielęgnacyjnych. To nie wszystko. Odczuwamy też przesyt przekombinowaniem technik mających zapewnić nam perfekcyjny wygląd cery. Owe kosmetyczne przeładowanie ma wręcz fatalny wpływ na skórę. Co się z nią dzieje?
Ot, aplikowane na nią w nadmiarze składniki aktywne zamiast pomagać, zaczynają być jej najgorszymi wrogami. Nie upiększają jej - zaburzają tylko naturalny proces regeneracji komórek. Skóra reaguje wówczas na kilka równie nieprzyjemnych sposobów. Nadmiernie się przetłuszcza i przez zapchane pory zaczyna mieć skłonności do wyprysków. W pozostałych przypadkach staje się przesuszona, zaczerwieniona i nadwrażliwa.
Odpowiedzią na podobne uporczywe problemy są coraz modniejsze bezkremowe noce. Co ciekawe, ich idea narodziła się nie współcześnie, ale dekady temu. Na pomysł zapewniania cerze nocnego detoksu wpadł pół wieku temu dr Rudolf Hauschka oraz Elisabeth Sigmund, założyciele kultowej marki Dr. Hauschka. Aby nie rozleniwiać swojej skóry i nie pozwalać, by utraciła swoje zdolności autonaprawcze, warto zatem regularnie rezygnować z nakładania na noc kremu lub serum.
Zobacz także: Te tajemnicze perfumy robią wielkie wrażenie. Nastaw się na komplementy i pytania o markę