Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wiele nasza skóra zdradza temat stanu psychicznego, w którym aktualnie się znajdujemy. Co dokładnie można z niej wyczytać?
Zobacz także: Kiedyś mnóstwo kobiet się ich wstydziło. Dziś to wielki urodowy przebój
Bardzo często oceniamy kondycję naszej skóry dość powierzchownie. Najczęściej skupiamy się na zwalczaniu rozmaitych niedoskonałości. Poza skutecznymi preparatami odżywczymi, regenerującymi, uelastyczniającymi, czy wygładzającymi jako oręże stosujemy też perfekcyjnie maskujący makijaż. Bywa jednak, że im skrupulatniej dbamy o cerę, tym gorzej się prezentuje. Problemy ze skórą zamiast znikać, nieoczekiwanie się namnażają. Jaka może stać za tym przyczyna? Otóż najwyraźniej zapomniałyśmy zatroszczyć się o swoją psychikę. Na skórze ewidentnie odbija się nienajlepszy stan emocjonalny.
Warto wiedzieć, że korelacje emocji i stanu skóry bada nauka określana mianem psychodermatologii. Dermatolodzy i naukowcy już dawno doszli bowiem do przekonania, że wiele schorzeń skóry jest silnie powiązanych z kłębiącymi się w nas negatywnymi emocjami. U ich podstawy leży między innymi silny stres, lęk oraz niepokój, a dokładnie związany z nimi mocno podwyższony poziom kortyzolu. Skutkuje to chorobami, takimi jak na przykład zespół Cushinga, czy trądzik pospolity i różowaty. Prowadząc stresujący tryb życia, często możemy borykać się też z nadmierną suchością skóry, jej rogowaceniem, rozstępami, licznymi przebarwieniami i stanami grzybicznymi.
Zobacz także: Zjawiskowy makijaż w stylu Gucci. Dodaje czaru i promienności