Chyba każdy słyszał o body positivity. „Ciałopozytywne” influencerki rezygnują z retuszowania swoich zdjęć i z dumą prezentują niedoskonałości ciała. Nie wstydzą się cellulitu, owłosienia, trądziku oraz pełniejszych kształtów. Pokazują to, co zazwyczaj ukryte pod makijażem i upiększającymi filtrami, aby dodać otuchy zakompleksionym kobietom.
Zobacz również: Liczy się styl, a nie rozmiar. Przyjaciółki o skrajnie różnych sylwetkach pozują w takich samych stylizacjach
Można im tylko przyklasnąć, bo świat jak nigdy potrzebuje prawdy. Jednak nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni. Tak jak Raffela Mancuso, która teoretycznie powinna docenić ich szczerość. Sama nie przypomina modelki z Instagrama w rozmiarze 0, a jednak ma dość krytyczny stosunek do tego zjawiska.
Wkurza mnie to, że ambasadorkami tego ruchu są głównie szczupłe dziewczyny. One mają ten przywilej, że w każdej chwili mogą ukryć swoje niedoskonałości. My, kobiety plus size, cały czas jesteśmy narażone na krytykę, a nie mamy setek tysięcy czy nawet milionów obserwatorów
- twierdzi.
I pokazuje konkretne przykłady, które zobaczysz w naszej galerii.
Zobacz również: „Można ją objąć jedną dłonią”. 23-latka robi karierę dzięki wąskiej talii