Chyba każdego, kto godzinami zarywa noce ucząc się do egzaminów na studiach albo spędza w biurze długie godziny pracując nad ważnym projektem chociaż raz w życiu nawiedza refleksja w stylu: "A gdyby tak rzucić to wszystko i... ?". Dalsza część tego zdania może wyglądać na różne sposoby. Niektórzy marzą o wyjeździe w nieznane, a inni o całkowitej zmianie profesji, nierzadko na mniej prestiżową, ale za to o wiele bardziej dochodową.
Zobacz również: Do tego przystojnego lekarza ustawiają się długie kolejki. W dodatku ma polsko brzmiące nazwisko!
Właśnie na taki krok zdecydował się pewien 27-latek z Australii. Jeszcze niedawno był studentem neurologii, ale postanowił rzucić studia i zostać profesjonalnym facetem do towarzystwa. Mężczyzna ukrywa się pod pseudonimem Jake Ryan i jeździ po całej Australii odwiedzając zamożne kobiety, które chętnie (i sowicie) wynagradzają go za oferowane usługi.
Przygoda Ryana z taką formą utrzymania zaczęła się od czasów, gdy pracował jako kelner topless. Później został striptizerem, a następnie postanowił zrobić karierę jako pełnoetatowy mężczyzna do towarzystwa. W rozmowie z mediami przekonuje, że dopiero dzięki temu zajęciu mógł wreszcie zacząć się utrzymywać. Dziś może pozwolić sobie prowadzić bardzo luksusowy styl życia. Ma jednak apetyt na o wiele więcej.
Jeszcze nie osiągnąłem swojego celu, ale myślę, że to dobry początek. Jeśli kiedyś zdecyduję, że już wystarczy i rzucam to – okej. Ale jakaś część mnie jest bardzo ciekawa żeby zobaczyć, jak długo mogę to pociągnąć.
Facet do towarzystwa zdradza, że jego klientki to kobiety w przedziale wiekowym od 20 nawet do 70 lat. Średnio odwiedza od 3 do 8 kobiet dziennie. Prowadzi swój profil na Instagramie, gdzie obserwuje go już ponad tysiąc osób, ale mężczyzna skrzętnie ukrywa swój wizerunek – wrzuca zdjęcia, na których nie widać jego twarzy, za to chętnie chwali się wyrzeźbionym ciałem.
Zobaczcie, jakimi warunkami fizycznymi może pochwalić się australijski mężczyzna do wynajęcia. Skorzystałybyście z jego usług?