Na pewno doskonale znacie wyraz twarzy zwanym "bitch face". Właśnie zapanował trend na pozbycie się tego "mankamentu", a kobiety szturmem udają się do chirurgów medycyny estetycznej. W tym celu głównie wstrzykuje się wypełniacze oraz botoks, który ma złagodzić rysy twarzy i sprawić, że będzie ona wyglądała mniej groźnie. Czym charakteryzuje się syndrom bitch face i czy ma on odzwierciedlenie w codziennym życiu?
Zobacz też: Niebezpieczny trend na powiększanie ust. Dziewczyny robią to za pomocą...
Naukowcy potwierdzają, że syndrom bitch face rzeczywiście istnieje, a osoby, które go posiadają wyglądają na wiecznie niezadowolone. W wielu przypadkach nie jest on odzwierciedleniem negatywnych uczuć i wynika głównie z budowy twarzy. Dość ostre rysy oraz zakrzywione kąciki ust dają wrażenie poirytowania, niezadowolenia czy wyniosłości.
Kobiety, które mają tzw. bitch face, skarżą się, że przeszkadza im ona w codziennym życiu. Utrudnia kontakty międzyludzkie, często odstrasza facetów oraz zupełnie niesłusznie takie osoby postrzegane są jako niemiłe, a wręcz groźne. Jedynym ratunkiem okazały wypełniacze i botoks.
Za oceanem syndrom ten jest cały czas analizowany, a nosicielkami bitch face mianowano m.in. Kristen Stewart, Megan Fox, Victorię Beckham, a nawet Królową Elżbietę II. Amerykańskie media podają szczegółowy opis syndromu jako: srogie spojrzenie, surowy układ brwi, pogardliwy półuśmiech i mimika ograniczona do minimum.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ma któraś z Was ten syndrom? Czy Wam również przeszkadza on w codziennym życiu? Dajcie znać!
Zobacz też: Dziewczyna z niepokojąco dużymi oczami. Podobno są największe na świecie